Podsumowując sejmowe wystąpienie D. Tuska – był to jego brawurowy rock and roll na trumnach smoleńskich, a dudnienie ich wiek miało zagłuszyć żałosne skomlenie – panie Baden, pan miał mi wyciąć wyłostek łobaczkowy, a pan mi łobisz sekcję zwłok….
W histerycznym tańcu św.Wita
szaleje Bronek i PO-elita –
na wieku trumny rozparli łokcie
i obgryzając nieboszczce paznokcie
na pohybel piją plując na smoleńskie kości
ci, którzy się głoszą partią miłości.
Larum, Polacy! Niechaj kto żyw – bieży
bo w tej że trumnie polski orzeł leży!
Nie daj Bóg gdy truchła wieko się zatrzaśnie
niejeden wieczorem jako Polak zaśnie
budząc się z rana pod butem zaborcy
jeśli Polskę sprzedadzą jej właśni wyborcy.
(26.06.2010)
Ten okolicznościowy wiersz powstał niespełna 3 miesiące po tragedii smoleńskiej. Jako zwykły i uboczny obserwator (bo z perspektywy 1000 km od Polski) polskiej rzeczywistości widziałam jak startujący na urząd prezydenta RP Bronisław Komorowski i partia, która go lansowała, na trumnach smoleńskich zbijają kapitał wyborczy. Choć oczywiście jednym głosem twierdzili, że tylko opozycja jest zdolna do takiej podłości.
Minęły właśnie 2 lata od tego straszliwego zdarzenia i wiersz nie chce stracić aktualności. Nie chce bo po prostu nie może. Bo po prostu nic się nie zmieniło. Oto rozwrzeszczany z trybuny sejmowej kilka dni temu premier Tusk raczył był wydalić z siebie :
„– Dziś prawdziwy problem polega na tym, że w imię prawdy o Smoleńsku buduje się polityczne kłamstwo. Tak, rzeczywiście, mamy dziś w Polsce do czynienia z wielkim kłamstwem smoleńskim. Tym kłamstwem smoleńskim jest codziennie formułowany zarzut pod adresem władz Rzeczpospolitej, państwa polskiego, obywateli, którzy mają dosyć tej agresji, zarzutu o zdradę i o kłamstwo. To jest to kłamstwo.”
Tymi słowami Tusk zamierzył oskarżyć opozycję. Stało się jednak zupełnie coś innego – tymi słowami Tusk przyznał się przede wszystkim, że jest premierem tylko części polskich obywateli i takim ma zamiar pozostać do końca.
Jest w tej wypowiedzi premiera też pewien tragikomiczny element – oto inicjator kłamstwa smoleńskiego i główny inicjator „wojny polsko-polskiej”, a zarazem główny jej podżegacz, przypisuje własne winy i własne emocje tym wszystkim, którzy najbardziej ucierpieli w konsekwencji katastrofy smoleńskiej i są najbardziej poszkodowani. Śmie przy tym czynić z władz polskich – ojców i matek gigantycznego kłamstwa świętą krowę, którą należy tylko dobrze karmić i oporządzać z należnym szacunkiem i starannością, o niebo większą od tej rosyjskich i polskich patomorfologów (upssss….), a za najwyższy zaszczyt przyjąć święty placek świętej krowy, gdy ta uzna, że głowa jej sługi to najlepsze miejsce.
Tragikomizm przemówienia Tuska polega na czymś jeszcze – projekt uchwały PiS ws. zwrotu wraku nie zawiera ani jednego oskarżenia pod adresem strony rosyjskiej, ani nawet sugestii, natomiast takie oskarżenie z ust Tuska niestety pada. Np. :
„Tak, to prawda, Rosja nie postępuje w sprawie śledztwa smoleńskiego tak, jak my byśmy sobie życzyli. Tak, widzimy to każdego dnia. (…)
Tak, mamy mówiąc do czynienia z partnerem, który w tej sprawie, delikatnie mówiąc, nie jest konsekwentny. (…)”
Wątpię by kremlowskie naczalstwo premiera Tuska było z tego powodu zadowolone, a jeśli ktoś miałby ponieść konsekwencje za te oskarżenia, to będzie nim tylko premier Tusk, któremu mało było „wojny polsko-polskiej”, szuka „wojny tusko-putinowskiej” próbując wciągnąć w nią naród polski :
„Jeśli chcemy osiągnąć efekty w relacjach z Rosją, także w kontekście śledztwa smoleńskiego, tym bardziej musimy być razem.”
to „musimy być razem” czyli… być z Tuskiem bo z tytułu czego gniew Kremla ma sypać się tylko na jego głowę ? Tusk piwa naważył ale wypić mają go wszyscy.
Tusk formułuje również zarzut :
„Tę wspólnotę, wpierw żałoby, wspólnotę skupienia, wzajemnego szacunku, niektórzy już kilka tygodni po katastrofie postanowili niszczyć(…)”
Tak, panie premierze – to Jarosław dążył do usunięcia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia i swego dopiął, to ludzie Jarosława sikali do zniczy pod nim się palących i pokazywali cycki podczas radosnych happeningów, gdy przez ten czas pobożne platfonsy odmawiały różaniec pod krzyżem i śpiewały pieśni religijne. To Jarosław jest winien, że śp.min.Wróbel pociął się piłą na kawałki i wrzucił do jeziora. To Jarosław jest winien, że kule, kierowane w Stefka Niesiołowskiego poleciały 5 km w bok i trafiły w śp.Marka Rosiaka (to ci dopiero – człowiek strzela, a Jarosław kule nosi)… A przecież gdyby wsiadł to tego cholernego samolotu razem z Lechem, ilu problemów by premierowi Tuskowi zaoszczędził…
Poruszając temat wyryranego przez premiera przemówienia, nie wypada pominąć zachowania pierwszej laski (i pierwszej kłamczuchy III RP), która z wysokości marszałkowskiego fotela pozwalała sobie – nadużywając urzędu marszałki – na chamskie odzywki made in portowa mordownia. Choć jedyną osobą, która nie tylko szklankę zimnej wody powinna wypić dla ostudzenia emocji, ale powinna wylać sobie na łeb kubeł zimnej wody – wtedy w Sejmie i codziennie z rana, to jej ryrający pryncypał ksywka „polskość to nienormalność”…
Podsumowując wystąpienie premiera Tuska – był to jego brawurowy rock and roll na trumnach smoleńskich, a dudnienie ich wiek miało zagłuszyć żałosne skomlenie – panie Baden, pan miałeś mi wyciąć wyłostek łobaczkowy, a pan mi łobisz sekcję zwłok….
widziane okiem skrzypka na dachu... Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart