„Ludzie, tacy jak ja, wierzyli we władzę zasad wolnego społeczeństwa, wolnego rynku i idei wolności”
Przebywając w Polsce z pożegnalną, jako urzędujący Prezydent Czech, wizytą Vaclav Klaus przebywał również na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, gdzie uhonorowano go tytułem doktora honoris causa.
W mowie laudacyjnej Pan profesor Radosław Zenderowski z Instytutu Politologii UKSW zauważył m.in., iż, „bardzo trudne, lecz na szczęście możliwe, jest pogodzenie w jednej osobie roli naukowca (zwłaszcza praktykującego) z rolą polityka. Doskonałym przykładem umiejętnego godzenia roli naukowca i roli polityka jest Pan Profesor Václav Klaus”.
Na początku swojej przemowy Vaclav Klaus nawiązał do patrona uczelni – Kardynała Wyszyńskiego, który pomimo tego, że „żył w epoce wyraźnego braku wolności”, to „konsekwentnie przeciwstawiał się wszelkiego rodzaju atakom na ludzką wolność i godność”.
Całość wystąpienia prezydenta Czech można określić jako jedno, wielkie rozczarowanie, że „ .. żyjemy w dużo bardziej socjalistycznym, centralistycznym, etatystycznym, mniej wolnym i mniej demokratycznym społeczeństwie”, niż to sobie wyobrażał; że „ kapitalizm i wolność zostały osłabione”.. I nie miał na myśli jedynie Polski czy Czech, lecz Europę i cały Świat Zachodni
W przeszłości widział szereg tendencji, które, jego zdaniem, w przyszłości mogą stanowić niebezpieczeństwo. A były to:
1/ fakt, że „ socjalizm był tak głęboko zakorzeniony w społeczeństwie „Zachodu”,
2/ „zielona ideologia”, w której [V.K. widział] niebezpieczną alternatywę do tradycyjnej socjalistycznej doktryny”
3/ „lewicowość intelektualistów, widząc, że ogromna większość z nich była siłą napędową popierającą komunizm”
4/ „nadmierna produkcja niedokształconych intelektualistów, którzy pojawili się na Zachodzie jako skutek edukacji akademickiej dla wszystkich”.
5/ fakt, iż „ socjalizm od samego początku był oparty na apoteozie nauki i na mocno zakorzenionej nadziei, że nauka jest w stanie rozwiązać wszystkie istniejące problemy; ludzkie i społeczne”. Z tego powodu uważa, że „ przesąd jakoby problemy społeczne mogą być rozwiązane przez naukę społeczną jest tragicznym nieporozumieniem”.
Ale dzień dzisiejszy, jego zdaniem, wcale nie jest wolny od zagrożeń i Vaclav Klaus widzi je w dość osobliwych dziedzinach, biorąc pod uwagę to co widzi i opisuje mainstream (główny ściek). A są to m.in.
1/ radykalne zanegowanie władzy tradycyjnych wartości i instytucji społecznych,
2/ „ideologia praw człowieka”(humanrightism),
3/ „jurystokracja [niewybieralna władza sądownicza – a.] (juristocracy),.
4/ nadmiar władzy w rękachNGO (wszelkiego rodzaju tak zwanych instytucji społeczeństwa obywatelskiego)
5/ mediokracja (mediocracy), która jest jeszcze jedną alternatywą dla demokracji, czy raczej jednym ze sposobów zniszczenia jej,
6/ niszczące demokrację i suwerenność państw – stworzenie społeczeństwa postpolitycznego, poprzez przesunięcie ośrodków decyzyjnych od narodowych aż do ponadnarodowych
7/ nikłe zaangażowanie w obronę idei kapitalizmu, wolnego rynku i państwa-minimum. Do tego stopnia, że w obecnych czasach politycy mainstream’u [głównego szlamu] nie przyznają się do tych idei
8/ ogólne odejście od rynku w kierunku „widzialnej ręki państwa”.
Na zakończenie przedstawił zadanie do wykonania dla „świata nauki” – utrzymać uniwersytety jako fortece wolnej myśli, nie „politycznie poprawnych” wykładów, szacunku do przeciwstawnych poglądów, bezlitosnej krytyki kłamstwa, hipokryzji, manipulacji
Podsumowując – bardzo minorowe wystąpienie.
Szczególnie dobitnie zabrzmiało na uczelni, której patronem jest „Książę Kościoła”, który „konsekwentnie przeciwstawiał się wszelkiego rodzaju atakom na ludzką wolność i godność”.
Bo w tym miejscu można doszukiwać się zbieżności. Gdyż wystąpienie prezydenta Czech dotyczyło w zasadzie szeroko rozumianych zagrożeń wolności. Naturalnie margines wolności, pozostawiony w czasach Prymasa Tysiąclecia, był nieporównywalnie mniejszy, ale trend, w kierunku którego zmierzamy, nie pozostawia złudzeń.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że obecna „wolność” coraz ciaśniej zaciska się nam wokół szyi.
„>wykładu:
Panie Rektorze, profesorowie, znakomici goście, panie i panowie,
To jest dla mnie duża przyjemność być tutaj i wielki zaszczyt odebrać doktorat honoris causa Waszego Uniwersytetu.
Jako polityk, jako prezydent Republiki Czech, który przebywa z oficjalną wizytą w Waszym kraju, jako profesor Szkoły Ekonomicznej w Pradze – jestem świadomy znaczenia instytucji naukowych i uniwersytetów. To mój świat. I to jest główny powód tego, dlaczego tak bardzo doceniam sposobność, by zwrócić się do tak szanownego, akademickiego audytorium. Śledzę z wielkim zainteresowaniem stanowiska, opinie i wartości, za którymi stoi Wasz Uniwersytet i jestem świadomy roli kardynała Stefana Wyszyńskiego, jaką odegrał w historii Waszego kraju.
Odbieram stopień doktora Waszego uniwersytetu jako osobistą nagrodę, która odzwierciedla moją działalność polityczną i naukową. Oraz jako nadzwyczajny gest w kierunku mojego kraju, Republiki Czech, dla którego Polska nie jest jedynie sąsiadem z podobnym, historycznym doświadczeniem, ale również krajem, z którym mamy wiele wspólnych spraw. Pomyślny rozwój stosunków czesko – polskich i polsko – czeskich zawsze należał do moich politycznych priorytetów i chciałbym wyrazić wdzięczność Senatowi waszej uczelni i Panu, Panie Rektorze za uznanie tej okoliczności.
Oglądałem bardzo uważnie te 4 punkty, zawierające Państwa argumenty dla uhonorowania mnie tą bardzo wysoką nagrodą i chciałbym zauważyć, że wspomnieliście moje główne pole zainteresowań i moich działań. To daje mi pozytywne poczucie, że moje starania nie były całkowicie bezużyteczne, i że moja działalność ma kilku zwolenników nawet w Waszym kraju.
Nie zamierzam tu dziś powtarzać moich standardowych tematów, które są omawiane w 3 książkach, wydanych w waszym kraju:
1/ Błękitna planeta w zielonych okowach
2/ Czym jest Europeizm?
3/ Gdzie zaczyna się jutro.
Pozwólcie mi wykorzystać okazję do czegoś jeszcze, do podzielenia się z Wami niektórymi z moich zmartwień, które odczuwam kiedy patrzę na świat dookoła mnie, 23 lata po upadku komunizmu. A to prowadzi mnie do kardynała Wyszyńskiego.
On był osobowością z wielką odwagą, która konsekwentnie przeciwstawiała się wszelkiego rodzaju atakom na ludzką wolność i godność. On pomógł Polakom nie stracić nadziei w trudnych czasach. Tematy, którymi chciałbym się pokrótce zająć są w pewnym zakresie związane z tym samym albo podobnym problemem. Kardynał Wyszyński żył w epoce wyraźnego braku wolności; dziś żyjemy w epoce wielu, niekwestionowanych ataków na nasza wolność.
Dla kogoś takiego, jak ja, który aktywnie brał udział w przygotowaniu i organizowaniu radykalnych, politycznych i gospodarczych zmian w moim kraju, świat, w którym żyjemy obecnie – jest rozczarowaniem. Zdaję sobie sprawę, ze to jest bardzo mocne oświadczenie, ale musiałem to zrobić. Wydaje mi się, że żyjemy w dużo bardziej socjalistycznym, centralistycznym, etatystycznym, mniej wolnym i mniej demokratycznym społeczeństwie niż wtedy sobie to wyobrażałem. Po obiecującym początku, na wiele sposobów wracamy do epoki, w której żyliśmy, i która, myśleliśmy, że odeszła raz na zawsze. Pozwólcie mi wyjaśnić, że nie mówię o moim, albo waszym kraju, lecz o Europie i całym zachodnim świecie.
Dwie dekady temu wydawało mi się, że właśnie przed naszymi oczami miała miejsce daleko sięgająca zmiana na osi „ucisk v. wolność” i „państwo v. rynek”. To odczucie było usprawiedliwione, ale my, prawdopodobnie błędnie założyliśmy, że te zmiany były nieodwracalne.
Obecnie, wielu z nas już nie ma takiego poczucia; przynajmniej na pewno nie ja. Jeszcze raz, prawie niezauważalnie i w ciszy, kapitalizm i wolność zostały osłabione. To wyglądało odmiennie w pierwszych latach. System politycznej wolności i demokracji parlamentarnej został szybko ustanowiony, zastępując byłe, autorytarne czy tez totalitarne, polityczne rządy. Rynek i prywatna własność zaczęły dominować w gospodarce; miała miejsce ogólna liberalizacja, deregulacja i od-subwencjonowanie. Państwo radykalnie ustąpiło na wszystkich polach, a „wolna jednostka” dostało się na czoło.
Ludzie, tacy jak ja, wierzyli we władzę zasad wolnego społeczeństwa, wolnego rynku i idei wolności – jak również w naszą zdolność do promowania tych idei. Dzisiaj, na początku drugiej dekady XXI wieku, moje odczucia są odmienne. Pytam siebie samego: czy ja miałem nieracjonalne i nieuzasadnione iluzje ? czy to ja źle postrzegałem świat ? czy to ja byłem naiwny bądź głupi ? czy moje oczekiwania były niewłaściwe ?
Te pytania zasługują na poważne odpowiedzi, a ja, przy tej okazji, nie mogę udzielić odpowiedzi w bardzo krótkiej przemowie. Niemniej jednak chciałbym powiedzieć, że nasze oczekiwania być może były błędne, ale ja wierzyłem, że to nie z tego powodu, że my nie mieliśmy żadnych złudzeń co do „Zachodu”.
My już wtedy widzieliśmy szereg problematycznych i narażających na niebezpieczeństwo w przyszłości tendencji i dzięki temu, że żyliśmy w komuniźmie, my – a przynajmniej niektórzy z nas – widzieli je bardziej wyraźnie niż niektórzy z naszych przyjaciół na „Zachodzie”, wliczając w to tych, którzy podzielali takie same polityczne i ideologiczne poglądy:
1/ niektórzy z nas byli nieszczęśliwi zdając sobie sprawę z tego, że socjalizm (socjaldemokracja, czy też „społeczna gospodarka rynkowa”) był tak głęboko zakorzeniony w społeczeństwie „Zachodu”,
2/ od lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku, kiedy Klub Rzymski rozpoczął formułować ich pierwsze raporty, obawiam się „zielonej ideologii”, w której zobaczyłem niebezpieczną alternatywę do tradycyjnej socjalistycznej doktryny. W moich oczach to przedstawia bardzo radykalną próbę zmiany ludzkiego społeczeństwa i osłabia jej wolność i dobrobyt.
3/ ludzie, jak ja, byli zawsze świadomi lewicowości intelektualistów, widząc, że ogromna większość z nich była siłą napędową popierająca komunizm. Już w tamtym czasie śledziłem z wielką troską nadmierną produkcję niedokształconych intelektualistów, którzy pojawili się na Zachodzie jako skutek edukacji akademickiej dla wszystkich. Jedną z jego implikacji jest to, że powierzchowność publicznej dyskusji osiągnęła nadzwyczajne rozmiary.
4/ socjalizm (czy raczej komunizm jak dziś mówimy) od samego początku jest oparty na apoteozie nauki i na mocno zakorzenionej nadziei, że nauka jest w stanie rozwiązać wszystkie istniejące problemy; ludzkie i społeczne: dlatego nie jest konieczne by zmienić system. Wystarczy by zrobić ich nieco bardziej oświeconymi. Nasze komunistyczne doświadczenie mówi nam przekonywująco, że przesąd jakoby problemy społeczne mogą być rozwiązane przez naukę społeczną jest tragicznym nieporozumieniem.
To są kwestie, których już wtedy byłem świadomy, ale są inne problematyczne kwestie – jak my je widzimy obecnie – że ludzie, jak ja, lekceważyli je, albo w ogóle ich nie widzieli.
1/ My, prawdopodobnie nie w pełni rozumieliśmy daleko sięgających konsekwencji lat 60-tych XX wieku. To był czas radykalnego zanegowania władzy tradycyjnych wartości i instytucji społecznych. W konsekwencji rodziły się pokolenia, które nie rozumieją znaczenia naszego cywilizacyjnego, kulturalnego i etycznego dziedzictwa i są pozbawieni moralnej busoli, kierującej ich zachowaniem.
2/ Obawiałem się – lecz niewystarczająco – stopniowego przesuwania się od praw obywatelskich do praw człowieka. Nie widziałem siły „ideologii praw człowieka” (human-rightism) i nie przewidziałem jego konsekwencji. „Ideologia praw człowieka” nie ma nic wspólnego z praktycznymi zagadnieniami osobistej wolności i wolnego dyskursu politycznego. Jest ona o uprawnieniach, roszczeniach, formalnym dyskryminowaniu i politycznej poprawności.
3/ Powiązanym z „ideologią praw człowieka” i polityczną poprawnością jest masowy rozwój jeszcze innej alternatywy czy tez substytutu dla demokracji – jurystokracji[niewybieralnej władzy sądowniczej – a.] (juristocracy). Każdego dnia jesteśmy świadkami zabierania władzy politycznej od wybieranych polityków i skierowania jej do niewybieranych sędziów. Wszystko to jest częścią iluzji o utajonej (i pożądanej) likwidacji polityki, innymi słowami, demokracji.
4/ Podobnie, nie spodziewałem, że pozycja NGO [A non-governmental organization – a] – wszelkiego rodzaju tak zwanych instytucji społeczeństwa obywatelskiego) uzyska taką władzę w naszych krajach (a szczególnie w ponadnarodowym świecie) oraz jak nie do pogodzenia, będzie ich walka z parlamentarną demokracją i z nasza wolnością. To jest walka, którą w miarę upływu czasu wygrywają coraz częściej.
5/ My żyliśmy w świecie stłumionej wolności prasy nazbyt długo i dlatego uważaliśmy nieograniczoną wolność mediów jako warunek wstępny dla całkowicie wolnego społeczeństwa. Obecnie, nie jestem tego tak pewien. Oficjalnie, w naszych krajach, jak również w całym, zachodnim świecie istnieje niemal całkowita wolność prasy, lecz równocześnie nieprawdopodobna manipulacja prasą. Nasza demokracja zmieniła się w mediokrację (mediocracy), która jest jeszcze jedną alternatywą dla demokracji, czy raczej jednym ze sposobów zniszczenia jej.
6/ W zamkniętym czy półotwartym komunistycznym świecie nie zdołaliśmy zobaczyć niebezpieczeństwa powoli i stopniowo trwającej zmiany od narodowej i międzynarodowej do wielonarodowej (transnational)i ponadnarodowej (supranational) w dzisiejszym świecie. W tamtym czasie nie śledziliśmy europejskiej integracji wystarczająco bacznie. Zamierzaliśmy raczej zobaczyć jedynie jej liberalizujące aspekty, niż jej wkład do stworzenia post-politycznego społeczeństwa, które niszczy demokrację i suwerenność państw.
7/ Nie spodziewałem się tak słabej obrony idei kapitalizmu, wolnego rynku i państwa-minimum. Nie wyobrażałem sobie, że kapitalizm i wolny rynek staną się niemal niestosownymi, politycznie niepoprawnymi słowami, które „przyzwoity”, współczesny polityk lepiej powinien unikać.
8/ Nie spodziewałem się takiej popularności dóbr publicznych, sektora publicznego, widzialnej ręki państwa, redystrybucji. Nie spodziewałem się:
a/ że idee Adama Smith’a, Fryderyka von Hayek’a i Miltona Friedmana zostaną tak szybko porzucone,
b/ że ludzie tak szybko zapomną, że reglamentacja jest jeszcze jednym przejawem planowania,
c/ że polityka społeczna nie będzie różnić się znacznie od komunizmu;
d/ że, po gruntownym usunięciu wszelkiego rodzaju dotacji i subsydiów, będziemy – przez środki ponownego subsydiowania gospodarki – jeszcze raz zmuszeni do ich wprowadzenia;
e/ i że takie błędy zostaną popełnione w polityce gospodarczej.
Nie spodziewałem się, że ludzie będą tak niechętni, aby wziąć odpowiedzialność za swoje życie, że będzie taka obawa przed wolnością i taka wiara w omnipotencję państwa.
To tylko taki krótki zarys moich poglądów na to wszystko. Jedyne co chciałbym podkreślić, to to, że musimy się temu przeciwstawić, szczególnie tutaj, w świecie nauki; że musimy zrobić wszystko co możliwe, ażeby utrzymać uniwersytety jako fortece wolnej myśli, nie „politycznie poprawnych” wykładów, szacunku do przeciwstawnych poglądów, bezlitosnej krytyki kłamstwa, hipokryzji, manipulacji, którym tak często stawiamy czoła w naszym współczesnym świecie.
Życzę Waszemu Uniwersytetowi wielu sukcesów w tej walce idei i raz jeszcze dziękuję za nagrodę, którą mnie uhonorowaliście.