Chciałem wyjaśnić szereg ważnych spraw poruszonych w moich publikacjach, a które nie zawsze zostały właściwie odczytane.
Jednakże w zestawieniu z tragedią berlińską muszę je odłożyć na rzecz sprawy wstrząsającej jaką są okoliczności terrorystycznego zamachu w Berlinie przy użyciu ciężarówki „na polskich numerach”.
Pierwsze doniesienia niemieckich mediów skupiły się na doniesieniu, że „polska ciężarówka, na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum powodując masakrę”.
Cały ciężar informacji odnosił się do przymiotnika „polski” i to tak dalece, że nawet numery rejestracyjne można poczytać za sprawcę zbrodni.
Ze strony polskiej oczywiste były wyrazy oburzenia, ale przecież to sformułowanie „polski” czy „polskie” jest w powszechnym użyciu mediów niemieckich i nie tylko niemieckich w odniesieniu do wielu negatywnych skojarzeń z „polskimi obozami” na czele.
Sprawa jest prosta, oto powstała okazja do przypisania Polakom czegoś złego i trzeba z niej skorzystać. Ludzie to przeczytają, wysłuchają i obejrzą i późniejsze ewentualne wyjaśnienia nie wymażą pierwszego wrażenia.
Mamy zatem jeszcze jeden dowód na celową kampanię.
Tymczasem prawda jest taka, że bohaterski polski kierowca poświęcił swoje życie żeby ratować ludzi przed masakrą i gdyby nie podjęta przez niego walka gołymi rękami przeciwko nożowi i pistoletowi to tych ofiar byłoby znacznie więcej.
Kojarzy się z tym reakcja kanclerz Merkel na berlińską zbrodnię.
Wysłuchałem jej wystąpienia wyczytanego z kartki, ale też i komentarzy niemieckich telewidzów koncentrujące się na dezaprobacie postawy pani kanclerz, bezdusznej i obojętnej na ludzką tragedię. Nazwano ją „robotem”.
Zdumiewające, jak osoba mająca tak negatywny odbiór u widzów i słuchaczy może sprawować władzę z tak potężnym mandatem.
Nasuwa się uwaga, że Niemcy umieją rozdzielać uczucia sympatii i interesu.
Osoba jest bezduszna i rodzi negatywne skojarzenia, ale pilnuje niemieckich interesów.
I tu leży sedno niemieckiego nieszczęścia, Hitler był draniem, a nawet zbrodniarzem, ale o niemieckie interesy dbał. Oczywiście jest to przypadek skrajny, ale bliższy będzie np. przypadek Wilhelma II, który też w interesie niemieckim wywołał I wojnę światową i spowodował milionowe ofiary narodu niemieckiego i klęskę swojego państwa.
Zbrodnie, jakie dotykają naród niemiecki nie mogą stanowić ceny za korzyści z rządów, pod którymi są dokonywane.
Niemcy muszą to sobie uświadomić, inaczej będą ciągle padać ofiarą koncesji moralnych na rzecz rzekomych korzyści materialnych.
Dla nas Polaków sprawa ma znaczenie symboliczne, oto Polak poświęca swoje życie dla ratowania ludzi, ale jest to pomijane, bo „poprawność polityczna” nakazuje przedstawiania Polaków wyłącznie w świetle negatywnym, obojętnie czy prawdziwym czy pozorowanym.
Od lat piszę o tym, że cała ta kampania antypolska nie jest przypadkowa, jej celem jest zmuszenie Polski do określonych zachowań i jest to działanie skoncentrowane wielu sił chcących wyciągnąć dla siebie określone korzyści.
To, co się dzieje obecnie w Polsce jest też przejawem działania tych sił.
Jedyną reakcją na to jest wykazanie solidarnej postawy narodowej w obronie czci, honoru, a nawet i interesu polskiego.
W końcu przestanie się to opłacać podobnie jak w Ameryce po straceniu wielkich pieniędzy na wybór pani Clinton.