Ustawa okołobudżetowa na 2013 rok, zwierająca zaledwie 35 artykułów w głównej mierze ma na celu utrudnienie wydatkowania środków publicznych ale przede wszystkim ukrycie prawdziwej sytuacji w polskich finansach publicznych.
1. Wczoraj późnym wieczorem odbyło się już II czytanie ustawy okołobudżetowej, która wpłynęła do Sejmu zaledwie przed dwoma tygodniami i jest procedowana w iście ekspresowym tempie (ostateczne głosowanie nad tym projektem odbędzie się już w najbliższy piątek).
Ustawa albo ustawy okołobudżetowe nie są jakimś zjawiskiem nadzwyczajnym, towarzyszą projektowi budżetu w każdym roku, tyle tylko, że powinny sprzyjać jego sprawnej realizacji, a nie komplikacji w procesie wykorzystywania publicznych pieniędzy i zaciemnianiu rzeczywistego stanu finansów publicznych.
Niestety ustawa okołobudżetowa na 2013 rok, zwierająca zaledwie 35 artykułów w głównej mierze ma na celu utrudnienie wydatkowania środków publicznych ale przede wszystkim ukrycie prawdziwej sytuacji w polskich finansach publicznych.
2. W projekcie tej ustawy aż roi się od zapisów, które wycofują określone wydatki z budżetu państwa na rok 2013 i przenoszą je do funduszy okołobudżetowych, a nawet poza sektor finansów publicznych. Pozwala to na sztuczne zmniejszenie deficytu budżetowego czy też deficytu całego sektora finansów publicznych i w konsekwencji długu publicznego.
Aby nie być gołosłownym przytoczę tylko kilka przykładów, które dobitnie potwierdzają tę tezę.
Finansowanie staży medycznych (lekarzy i pielęgniarek) z Funduszu Pracy, a nie z części budżetowej ministra Zdrowia, pozwoli na zmniejszenie wydatków tego resortu o 830 mln zł (i tym samym zmniejszenie deficytu budżetowego o taką właśnie kwotę) i jednoczesne przeniesienie tych wydatków do wspomnianego funduszu, oznacza zmniejszenie wydatków na aktywne formy ograniczania bezrobocia.
Zmniejszenie wydatków z Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PEFRON) na dotacje dla przedsiębiorców zatrudniających osoby niepełnosprawne o około 300 mln zł (poza zakładami pracy chronionej), oznacza zwiększenie bezrobocia w tej grupie osób poszukujących zatrudnienia i być może większe straty w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i innych funduszach do których odprowadza się składki od wypłacanych wynagrodzeń, niż oszczędności, które z tego tytułu zaplanowano.
Część wydatków na remonty dróg w kwocie 165 mln zł przeniesiono do Krajowego Funduszu Drogowego, który został powołany parę lat temu ale tylko po to aby finansować budowę nowych dróg krajowych i autostrad. Zmniejszenie o taką kwotę wydatków budżetowych oznacza odpowiednie zmniejszenie deficytu budżetowego, a ponieważ KFD jest poza sektorem finansów publicznych, to nie powiększa to deficytu tego sektora i w konsekwencji długu publicznego.
Samorządy – organy założycielskie dla placówek ochrony zdrowia (szpitali), które przejmą zobowiązania tych placówek na koniec tego roku – ich finansowanie nie będzie zaliczane do wydatków, a w konsekwencji do deficytu budżetowego i długu danej jednostki samorządu terytorialnego. Dług jednostki w statystyce nie wzrośnie i w związku z tym nie wzrośnie dług publiczny (a chodzi w skali kraju o zobowiązania placówek ochrony zdrowia w kwocie około 10 mld zł), ale przecież samorząd wcześniej czy później będzie musiał go spłacić.
3. Projekt przewiduje także mrożenie wydatków płacowych w całej sferze budżetowej (poza nauczycielami, sędziami i prokuratorami), mrożenie funduszy socjalnych w tej sferze, a także liczne cięcia i ograniczenia pozostałych wydatków bieżących i wydatków inwestycyjnych.
Wszystkie te posunięcia w oczywisty sposób ograniczą popyt wewnętrzny, a ponieważ popyt ten odpowiada przynajmniej w 2/3 za wzrost polskiego PKB, to minister finansów wręcz zaprasza recesję do naszego kraju w roku 2013.
Alternatywą powinno być choćby uszczelnienie naszego systemu podatkowego, co w odniesieniu tylko do podatku VAT, powinno przynieść przynajmniej kilkanaście miliardów złotych dodatkowych dochodów budżetowych.
Wskazują na to nie tylko Prawo i Sprawiedliwość ale także zaprzyjaźnione z rządem organizacje przedsiębiorców (KIG, BCC), o czym pisałem już wczoraj.
Ale mówienie o takim podejściu do finansów publicznych jest przy takiej większości koalicyjnej w tym Sejmie, swoistym wołaniem na puszczy.