Wczoraj, wraz z innymi komentatorami na blogu JAdaX-a, zastanawialiśmy się, jaki był w zasadzie cel wczorajszej konferencji prasowej NPW.
Zdaje się bowiem, że nie tylko ja odniosłem wrażenie niezborności, wręcz bełkotu prezentowanego przez prokuratorów podczas ich wypowiedzi na tejże konferencji, wraz z ledwo maskowaną nerwowością.
Dziś już to wiemy. Rano, tuż po godz.8 w programie TVP INFO, wypowiedział się na ten temat jeden z posłów PO. Nie mam zamiaru przytaczać jego nazwiska; kto ciekawy, niech sam sprawdzi, a nie robię tego, ponieważ dzisiaj takich wypowiedzi ze strony posłów tej partii z pewnością nie zabraknie. Cóż wynika z wypowiedzi tego posła? Otóż wczoraj NPW potwierdziła, że w TU154M zasilanie "padło", kiedy samolot był jeszcze w powietrzu, a przyczyną utraty tego zasilania było urwanie lewej części skrzydła tupolewa po uderzeniu w brzozę, zwaną przez niektórych komentatorów "pancerną".
I to jest właśnie, jak to się mówi, clou programu, który zaprezentowała nam wczoraj NPW, a który od dzisiaj będą twórczo rozwijać apologeci winy pilotów z jedynie słusznej partii rządzącej aktualnie naszym krajem. Przewiduję również masowe pojawienie się we wszystkich "zaprzyjaźnionych" mendiach twarzowców, zwanych dla niepoznaki "ekspertami lotniczymi", którzy na jakiś czas znikli, przynajmniej częściowo, z ekranów, kiedy dzięki styczniowej prezentacji komisji Millera dowiedzieliśmy się, że kpt. Protasiuk WYDAŁ komendę odchodzimy na wysokości decyzji, którą POTWIERDZIŁ drugi pilot.
Nie wiem, czy Państwo to jeszcze pamiętają, ale MAK tego faktu w swoich rejestratorach nie zauważył, co skutkowało nieuwzględnieniem go w tzw. "raporcie", zajmującym się głównie tematyką z pogranicza psychologi oraz prestidigitatorstwa, choć informacja NA PIŚMIE o tym fakcie była mu znana PRZED publikacją tegoż raportu.
Czy zasilanie TU154M rzeczywiście mogło całkowicie "paść" od uderzenia skrzydłem w pancerną brzozę?
Stawiam hipotezę, że to właśnie będzie chciał udowodnić raport komisji Millera, od kilku tygodni "tłumaczący" wypowiedź Antoniego Macierewicza o "obezwładnieniu" TU154M, zanim uderzył w ziemię i właśnie ten fakt zostanie zaprezentowany jako bezpośrednia przyczyna "katastrofy". Do czegoś ta konferencja NPW była przecież potrzebna, prawda?
Tylko czy to może być rzeczywista przyczyna Tragedii, która miała miejsce 10.04.2010 r?
Proponuję chwilę logicznego myślenia i podjęcie próby odpowiedzenia sobie na pytanie, jak to się stało, że pancerna brzoza "wyrosła" na drodze tupolewa, robiącego próbne podejście na Smoleńsk Sieviernyj. Czyżby to zjawisko było związane z astronomią, czy też może nawet bardziej astrologią, jak trafnie zauważył wczoraj w swojej notce bloger KaNo?