Uratujmy życie tysięcy ludzi!
21/02/2011
290 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
W świetle obowiązującego prawa, w Polsce całkowicie legalnie zabijanych jest co roku około 500 osób. Aby zmienić ten stan rzeczy organizacje pro-life przygotowały nowelizację ustawy „O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”, która wykreślałaby trzy "kompromisowe" wyjątki, które pozwalają na zabijanie nienarodzonych dzieci: chorobę dziecka, gwałt, zagrożenie zdrowia kobiety. Sytuacje, w których zagrożone jest życie matki mają podlegać regulacji art. 26 kk. Projekt został przedstawiony marszałkowi Sejmu i od tego momentu zaczął lecieć czas na zebranie pod nim podpisów. Termin upływa pod koniec kwietnia. Już po kilku rozmowach i komentarzach widzę, że sprawa budzi wielkie kontrowersje nawet wśród konserwatystów. Wielu przeciwników aborcji popiera kompromis uważając, że nie można zmuszać kobiet do heroicznej postawy lub też głosząc, […]
W świetle obowiązującego prawa, w Polsce całkowicie legalnie zabijanych jest co roku około 500 osób. Aby zmienić ten stan rzeczy organizacje pro-life przygotowały nowelizację ustawy „O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”, która wykreślałaby trzy "kompromisowe" wyjątki, które pozwalają na zabijanie nienarodzonych dzieci: chorobę dziecka, gwałt, zagrożenie zdrowia kobiety. Sytuacje, w których zagrożone jest życie matki mają podlegać regulacji art. 26 kk. Projekt został przedstawiony marszałkowi Sejmu i od tego momentu zaczął lecieć czas na zebranie pod nim podpisów. Termin upływa pod koniec kwietnia.
Już po kilku rozmowach i komentarzach widzę, że sprawa budzi wielkie kontrowersje nawet wśród konserwatystów. Wielu przeciwników aborcji popiera kompromis uważając, że nie można zmuszać kobiet do heroicznej postawy lub też głosząc, że owszem osobiście uważają że aborcja powinna być zakazana w każdym wypadku, ale prawo musi być „neutralne światopoglądowo” i nie można nikomu narzucać swoich poglądów. Część osób boi się naruszać „święty kompromis”, aby to się nie obróciło przeciwko nam, licząc, że jak my będziemy szanować „kompromis” to tak samo będzie robić lewica. A lepiej żeby zabijanych było „tylko” 500 dzieci rocznie niż tysiące. Jeszcze inni uważają, że ustawa nie ma szans na przepchnięcie w Sejmie i nie warto walczyć o przegrane sprawy, bo to osłabia nasze morale a wzmacnia drugą stronę. W końcu są też i osoby, którym nie podoba się taka akcja, ponieważ może zaszkodzić partii, którą popierają, niezależnie czy to jest PiS, PO czy jeszcze inna. Spór światopoglądowy tuż przed wyborami może trochę namieszać w każdej partii. Chciałbym odnieść się do tych wszystkich zastrzeżeń.
Poparcie dla "kompromisu aborcyjnego" bazuje na współczuciu dla kobiet w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Samemu kiedyś uważałem go za słuszny, więc rozumiem osoby które myślą podobnie. Dopiero dzięki dogłębnemu przestudiowaniu zagadnienia zrozumiałem, że moje podejście zawierało błędne założenia i było zwyczajnie nielogiczne. W przypadku już urodzonych osób nawet najtragiczniejszy los innych, nie upoważnia nikogo do tego aby taką osobę zabić. Jeśli więc nie stosowalibyśmy analogicznej zasady dla nienarodzonych dzieci oznaczałoby to, że albo nie uważamy ich za ludzi, albo uważamy za gorszych ludzi. Zdecydowanie najczęstszym przypadkiem kompromisu (w 2008 r. było to 467 na 499 przypadków) są sytuacje w których zabijane są chore dzieci. Popierając „kompromis”, w praktyce zgadzamy się na selekcję ludzi na lepszych — zdrowych i gorszych — chorych i upośledzonych. Przy tym Ci drudzy nie zasługują na to aby żyć.
Aborcja, wbrew obiegowym mitom, nie pomaga też kobietom uporać się z ich cierpieniem i traumą w przypadku gwałtu. Niestety kobieta, która dokona aborcji, nie odwróci przeszłości — dalej pozostanie zgwałconą i dalej będzie z tego powodu cierpieć. Teraz tylko do jednej traumy, dołoży drugą — wyrzuty sumienia z powodu uśmiercenia dziecka. Według badań Dr. David’a Reardon’a 78 proc. zgwałconych kobiet, które dokonały aborcji uważa, że było to najgorsze z możliwych rozwiązań. To co nazywano "zabiegiem", tylko pogłębiło ich cierpienie; a "usunięcie ciąży" odbierały jako powtórny gwałt. Dla porównania żadna z badanych przez niego kobiet, która zdecydowała się na urodzenie dziecka tego nie żałowała.
Wiara w neutralność światopoglądową jest bardzo naiwna. Prawo zawsze będzie opierać się na pewnym światopoglądzie. Jeśli nie będzie nim prawo naturalne, moralność chrześcijańska, to wcale nie będziemy neutralni tylko również będziemy bazować na pewnej ideologii, tyle że „lewicowej”. Zgoda na aborcję, in-vitro, czy „małżeństwa” homoseksualne jak najbardziej są wyborem światopoglądowym.
W przypadku aborcji warto zaznaczyć, że ona nie jest złem tylko dlatego, że tak mówi Kościół ale po prostu jest złem – skutkuje zabiciem bytu , który zgodnie z wiedzą naukową anie kościelną, ma już unikatowe DNA i wykształcone w sobie wiele cech i organów jakie mają też dorośli ludzie.
Równie naiwna jest wiara, że jeśli my nie będziemy ruszać problemu aborcji to nie będzie tego robić też lewica. Przez ostatnie lata bardzo dużo się bowiem zmieniło. W całej Europie głównym zajęciem lewicy stało się toczenie wojny światopoglądowej. Lewicowi politycy nie liczą się z niczym i nikim, narzucają swój światopogląd nawet przy zdecydowanym sprzeciwie obywateli. Nie inaczej jest i u nas. Grzegorz Napieralski, przewodniczący SLD, 29 września minionego roku, a więc na długo przed tym jak powstał projekt chroniący życie, w „Sygnałach Dnia” na pytanie: „Dlaczego teraz, akurat teraz Sojusz chce rozpocząć dyskusję nad liberalizacją prawa do aborcji?” odpowiedział: „My mówimy o tym konsekwentnie i regularnie.(…) ta ustawa nie zdała swojego egzaminu.(…)Ja cieszę się bardzo, że ta dyskusja się rozpoczęła i wierzę głęboko, że część parlamentarzystów poza Sojuszem Lewicy Demokratycznej będzie chciało się nad tym problemem pochylić i zmienimy to prawo.” W podobnym tonie wypowiadali się i inni posłowie jego partii, a także Janusz Palikot, Krytyka Polityczna, różne środowiska feministyczne i lewicowe. Kwestie ideologiczne wyrastają na najważniejsze obszary programów tych partii i ruchów, a legalizacja aborcji jest dla nich jednym z kluczowych priorytetów.
Polacy są konserwatywnym narodem. Zdecydowana większość z nas za najważniejszą wartość uważa rodzinę, przeciwstawia się „małżeństwom” a nawet paradom homoseksualnym, nie akceptuje aborcji. Mimo to w ostatnich latach lewicy udaje się przepychać coraz więcej ideologicznych haseł. Parady homoseksualne odbywają się w najlepsze, przegłosowana została ustawa przemocowa pozwalająca na odbieranie dzieci rodzicom, według „widzimisię” urzędnika socjalnego oraz ustawa parytetowa, sąd skazał „Gościa Niedzielnego” za nazwanie aborcji zabójstwem, w Muzeum Narodowym czy na Uniwersytecie Warszawskim odbywały się wystawy promujące homoseksualizm. To tylko kilkach wybranych przykładów, których jest dużo więcej. Dzieje się tak dlatego, że daliśmy sobie wmówić, że jesteśmy jakimś marginesem, ciemnogrodem, przez co boimy się przyznawać do swoich poglądów i ich bronić . Podczas gdy to ideologiczna lewica stanowi niewielki kilkuprocentowy margines, który jedynie jest bardzo silny medialnie. Daliśmy sobie całkowicie narzucić pole ideologicznej walki lewicy i ograniczamy się jedynie do tego aby opóźniać wejście w życie co gorszych rozwiązań. Dokonujemy samoograniczeń, nie śmiemy marzyć o tym że moglibyśmy sami przeforsować własne, mądre prawa. W przypadku in-vitro wiele osób już jako pozycje wyjściową przyjęło projekt „kompromisowy”, w przypadku ustawy przemocowej główna dyskusja toczyła się o zablokowaniu ostatniej nowelizacji, a przecież już wcześniejszą ustawę powinno się skierować do kosza, walczymy o klauzulę sumienia dla farmaceutów równocześnie jednak całkowicie zgadzając się na sprzedaż środków wczesnoporonnych. To droga donikąd. A raczej droga którą podążało już wiele krajów w Europie, gdzie też stopniowo zmiękczano pewne pojęcia, co w końcu zaowacało tym, że na przykład w Wielkiej Brytanii katolickie ośrodki adopcyjne zmuszone są do wydawania dzieci parom homoseksualnym a w Hiszpanii studenci medycyny muszą partycypować w „zabiegach” aborcyjnych.
Musimy przejść do kontrofensywy, proponować własne rozwiązania prawne, samemu poruszać kwestie światopoglądowe w przestrzeni publicznej póki jeszcze większość społeczeństwa nie dała się urobić. To jedyna szansa na zachowanie mądrych wartości. Że da się to robić skutecznie pokazują choćby wystawy „Wybierz Życie”. Po całej Polsce krążą plansze pokazujące drastyczną prawdę czy naprawdę jest aborcja. Zrobione badania pokazują, że przyczyniają się one do zmiany myślenia społeczeństwa.
W obecnym Sejmie jest pewna szansa na przegłosowanie ustawy antyaborcyjnej. Poprzeć powinien ją PiS jako że obecnie stara się dbać o pro-katolicki wizerunek, poprzeć ją powinno wiekszość posłów PJN i PSL, którzy w kwestiach ideologicznych raczej głosują konserwatywnie. Kluczowe będzie to jak zachowa się konserwatywna frakcja w PO. Pierwsze głosowania w sprawie in-vitro pokazały, że mogą zachować się mądrze.
Co roku legalnie zabijanych w Polsce jest kilkaset osób. Nawet jeśli byłby tylko cień szansy na ograniczenie tego procederu to warto z niego skorzystać. Co więcej zbieranie podpisów pod projektem ustawy chroniącej życie daje też możliwość na przedstawienie w przestrzeni publicznej problemu aborcji z konserwatywnej perspektywy. Nawet jeśli posłowie finalnie odrzucą projekt to akcja ta i tak może przynieść wiele dobrego.
W końcu bardzo zaskakują mnie głosy przekładające wyżej interesy partii politycznych nad kwestie życia ludzkiego. Do licha! Czy to my jesteśmy dla partii politycznych, czy partie polityczne powinny być dla nas, dla reprezentowania pewnych idei? Niektórzy mówią, że ustawa może skłócić polityków poszczególnych partiach, zasiać w nich zamęt i nie powinno się jej zgłaszać przed wyborami. A ja powiem – bardzo dobrze, że będzie przed wyborami!!! Będziemy czarno na białym mogli się przekonać kto ma jakie poglądy. Kto jest konserwatystą i katolikiem tylko w gębie, a kto jest nim naprawdę. Gdy niewiele później będziemy skreślać nazwiska na kartach do głosowania, ta wiedza będzie mogła nam bardzo pomóc w podjęciu dobrych decyzji.
Wierzę, że jeżeli wszyscy przeciwnicy aborcji zachowają się odpowiedzialnie, to możliwe będzie zebranie i z miliona podpisów. A to na pewno miało by pewien wydźwięk społeczny, wywierałoby dużą presję na posłów, hierarchię Kościelną, co by nie chowała głowy w piasek, jak i byłoby cennym świadectwem dla społeczeństwa.
Jan Paweł II w encyklice Evangelium Vitae pisał:
„Jesteśmy dziś świadkami deptania fundamentalnego prawa do życia wielkiej rzeszy słabych i bezbronnych istot ludzkich, jakimi są zwłaszcza dzieci jeszcze nie narodzone. Jeżeli u schyłku ubiegłego stulecia Kościół nie mógł milczeć wobec istniejących wówczas form niesprawiedliwości, tym bardziej nie wolno mu milczeć dzisiaj, gdy obok dawnych niesprawiedliwości społecznych, niestety nie wszędzie jeszcze przezwyciężonych, w wielu częściach świata obserwujemy zjawiska większej jeszcze niesprawiedliwości i ucisku, mylnie nieraz uważane za dowód postępu na drodze do ustanowienia nowego porządku światowego”
1 maja Papież ma zostać błogosławionym. Z pewnością większość z nas planuje brać udział w uroczystościach związanych z Jego beatyfikacją czy to w Rzymie czy w różnych miastach Polski. Niech włączenie się w akcje zbierania podpisów dla ustawy chroniącej życie także będzie wyrazem szacunku, uznania i miłości dla naszego wielkiego rodaka. Pokażmy, że nie jest on dla nas tylko miłym dziadkiem od kremówek, ale że przede wszystkim bierzemy sobie do serca jego naukę.
O tym co może zrobić każdy z nas napiszę w kolejnym poście.