Jesteśmy świadkami nieustannej nagonki na polityków, którzy trwają przy swoich obłąkanych pomysłach. Tymczasem sami, zgodnie z przysłowiem o belce, nie jesteśmy w stanie odstąpić od własnego zdania, nawet jeśli chodzi o drobiazgi.
Dawniej nic się nie dawało zmienić w nE, bliźniaczo podobnym do salonu 404. Teraz możemy zaobserwować „błyskawiczną” reakcję na dyskusję, jaka odbyła się w związku z notatką
http://bugi.nowyekran.pl/post/48253,drobne-zmiany
Tyle, że reakcja ta świadczy o uporze decydenta, uporczywym wciskaniu obcych informacji w całość, jaką jest notatka i tocząca się pod nią dyskusja. Jako żywo przypomina to wciskanie reklam w kluczowym momencie sensacyjnego filmu. Indoktrynacja nade wszystko, nawet kosztem odbioru zasadniczego przekazu. To się po prostu nie godzi.
Decydentowi wydaje się, że coś poprawił. Tymczasem jest jeszcze gorzej. Nie dość, że wciska reklamę obcych notek w środek materiału, którym jest zainteresowany czytelnik, to jeszcze skracając ją, utrudnił czytelnikowi decyzję, czy chce z tych odsyłaczy skorzystać. Innymi słowy, dalej zaśmieca zasadniczy materiał, tyle, że tym razem bezużytecznymi informacjami. Ja, dla przykładu, nigdy nie podejmuję decyzji o sięgnięciu do notki na podstawie jej tytułu, tylko na podstawie zagajenia, czyli pierwszych zdań zwanych w nowo ekranowej nowomowie leadem.
No i dodano przycisk skomentuj tuż pod notką, tyle, że edytor otwiera się niżej, pod reklamą, a więc może wypaść poza ekranem. Tak jakby programiści nie zdawali sobie sprawy, że czytelnik nie korzysta z ICH komputerów, tylko ze swojego, który może mieć inne właściwości.