18 lipca 1943r. był trzecim dniem oblężenia przez UPA polskiego ośrodka samoobrony w Hucie Stepańskiej (Kostopolskie). Z początkowych kilkudziesięciu współdziałających ze sobą osiedli skupionych wokół dwóch większych ośrodków – Huty i Wyrki, broniony obszar skurczył się praktycznie do centralnej części Huty Stepańskiej, gdzie tłoczyło się około 5000 osób.
Siłę samoobrony wydatnie umniejszyło kilka dni przed atakiem odejście ze wsi polsko-sowieckiego oddziału Józefa Sobiesiaka- „Maksa”. 12 lipca zwołał on zebranie ludności, gdzie przedstawił położenie Huty jako tragiczne. Zażądał opuszczenia wsi przez ludność i udania się wraz z jego oddziałem na poleskie błota. Sobiesiak zapowiedział natychmiastowe opuszczenie Huty przez jego oddział, jeśli mieszkańcy Huty nie zgodziliby się na ucieczkę na Polesie. Oświadczenie to wywołało konsternację i dezorientację wśród zebranych. Naprędce zwołano zebranie starszyzny wsi, gdzie po burzliwej naradzie zdecydowano nie opuszczać osady, zarzucając „Maksowi” zdradę. Sobiesiak nie czekając na decyzję rady opuścił wieś pozostawiając tylko 20 ludzi.
Rada zdecydowała o obronie wsi do samego końca i przekazała dowództwo w ręce cichociemnego, kpt. Władysława Kochańskiego „Bomby”. Samoobrona miała do dyspozycji 80 sztuk broni palnej, w tym tylko 6 erkaemów. Kilkakrotnie liczniejszy był oddział „kosynierów” uzbrojonych w kosy ustawione na sztorc, a także widły, piki, topory, szable itp. Łącznie było około 500 obrońców wsi.
Wieczorem 16 lipca oddziały UPA wspierane przez chłopów z SKW w liczbie kilku tysięcy rozpoczęły ze wszystkich stron zmasowany atak na miejscowości skupione wokół Wyrki i Huty Stepańskiej, paląc domy i mordując dopadniętych Polaków. Dla ostrzeżenia ludności zaczęto bić w dzwony kościelne. Samoobrona podjęła desperacką obronę osłaniając ucieczkę ludzi w kierunku Huty Stepańskiej. Ci, którym UPA odcięła drogę ucieczki, kryli się w lasach i na bagnach. Szacuje się, że tej nocy zginęło około 300 Polaków.
Rano 17 lipca okazało się, że 20 ludzi z oddziału Sobiesiaka opuściło wieś zabierając ze sobą 17 uzbrojonych obrońców Huty. Było to wielkie osłabienie linii obronnej.
Do dramatycznych scen doszło w Wyrce, gdzie grupa osób udała się, by ocalić choć część dobytku. Zanim wycofano się do Huty, ujrzano makabryczne widoki – okrutnie storturowanych ludzi, często jeszcze żywych, którzy błagali, by skrócić ich męki. Ich życzenie spełnił jeden z żołnierzy samoobrony.
Tego dnia nastąpiło zasadnicze oblężenie Huty Stepańskiej. Co pewien czas kilkusetosobowe grupy upowców ruszały do szturmu. Ukraińcy trzykrotnie wdzierali się do samego środka wsi i byli stamtąd wypierani. Wielokrotnie dochodziło do walk wręcz. U obrońców coraz bardziej odczuwalny stawał się brak amunicji.
Przykład waleczności i odwagi dawał kpt. „Bomba”. Ranny w rękę, był wszędzie – na pierwszej linii wśród żołnierzy, zagrzewając ich do walki oraz pośród ludności cywilnej, dodając otuchy. Wielokrotnie przegrupowywał swoje oddziały wzmacniając atakowane odcinki.
Wieczorem ataki UPA zelżały. Wśród ludności zapanowała radość z – wydawało się – cudownego ocalenia. Podczas dziękczynnego nabożeństwa kościół pękał w szwach.
Mniej optymistycznie oceniało sytuację dowództwo samoobrony. Kończyła się amunicja. Z przebiegu walk i zeznań schwytanych upowców wynikało, że trzeciego dnia nastąpi decydujący szturm na Hutę. Po rozważeniu wielu desperackich pomysłów podjęto decyzję o przebijaniu się przez pierścień oblężenia i ewakuację w stronę Sarn. W ciągu nocy uformowano kolumnę wozów, na które załadowano część dobytku, żywność, dzieci, starców i rannych, wydano resztki amunicji i wyznaczono zadania.
O świcie z niewiadomych powodów wśród części ludzi wybuchła panika. Około 100 osób ruszyło taborem w kierunku Wyrki, gdzie zostało wymordowanych przez upowców. Tylko nielicznym udało się powrócić do Huty.
Nie zmieniło to planów obrońców. Na umówiony sygnał wszystkie siły samoobrony przypuściły gwałtowny atak na siły UPA na odcinku sarneńskim. Zaskoczeni upowcy ustąpili i w powstały korytarz wdarła się fala uchodźców o długości 3 kilometrów. Ewakuacja była doskonale zorganizowana. Gońcy na koniach utrzymywali łączność a specjalne grupy porządkowe pilnowały spójności kolumny. Główne siły obrońców obsadziły koniec kolumny odpierając spodziewany pościg.
Konwój przesuwał się pod osłoną porannej mgły w kierunku oddalonych o 20 km stacji kolejowych w powiecie sarneńskim. Po drodze mijano mnóstwo trupów. Sporadyczny ostrzał nie wyrządził kolumnie większych szkód. Na stacjach kolejowych Niemcy załadowali ludność do wagonów towarowych i wywieźli na roboty do Niemiec. Część uciekinierów przedarła się do ośrodków samoobrony w Rafałówce i Przebrażu, część ulokowała się w miastach. Uzbrojeni żołnierze samoobrony pod dowództwem kpt. „Bomby” utworzyli oddział partyzancki, który pod koniec sierpnia przedostał się do ośrodka samoobrony w Hucie Starej.
Szacuje się, że w dniach 16-18. lipca w Hucie Stepańskiej i okolicznych miejscowościach zginęło w sumie ok. 600 Polaków.
W sprawozdaniu z akcji upowski komandyr napisał: straty polskie ponad 500 zabitych i nieokreślona liczba rannych (…). Straty własne 18 zabitych i 17 rannych. Zadanie wykonano całkowicie. Rozbijając uzbrojone polskie bandy, usunięto zagrożenie, które ciążyło nad miejscową ludnością. Jednocześnie uwolniono teren od okupacyjnej władzy.
Prawem kaduka wstawiam zdjęcie, które mnie poruszyło – ukraińskie dzieci na tle krzyża postawionego Polakom w Hucie Stepańskiej.
Pozostałe zdjęcia z współczesnej Huty Stepańskiej tutaj.
______________________
Źródła:
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludnośc polskiej Wołynia 1939-1945”, Warszawa 2000
Józef Turowski, „POŻOGA Walki 27 Wołyńskiej Dywizji AK”, Warszawa 1990.
Zdjęcie ze strony http://wolynskie.prv.pl/fotopo45/huta_stepanska/huta_stepanska.html
Tekst pochodzi z bloga Mohorta