Koniec z szynką za 10 zł. Unia Europejska zmienia zasady znakowania i nazywania produktów – podaje wp.pl.
Prawdziwa rewolucja szykuje się dla branży mięsnej i rybnej. Kiełbasy, szynki, pasztety, parówki, a także filety rybne czy całe sztuki mrożonych ryb będą musiały być dużo lepiej oznaczone, jeśli do ich produkcji użyto wody. A dziś jest to normą. Szynka za 10 zł to tak naprawdę 50 proc. mięsa i 50 proc. wody.
– Jeżeli dodana do produktu woda stanowi powyżej 5 proc. wagi, to informację o tym trzeba będzie podać w nazwie produktu. Będzie więc na pewno ciekawie – zapowiada Dorota Balińska-Hajduk, dyrektor Biura Kontroli Jakości Handlowej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS).
Szynka ze wstrzykniętą wodą za 2,5 roku nazywać się już powinna „szynką z wodą” albo „wodą o smaku szynki”. W IJHARS żartuje się, że może być też „wodna szynka”. Oczywiście nikt po taki produkt na sklepowej półce nie sięgnie.
Więcej:
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."