Co trzeci Polak pracuje na tzw śmieciówce. Polska zajmuje I miejsce w Europie. W ostatnim 10-leciu liczba tego typu umów zwiększyła się 4-krotnie. Unijna średnia to 14%, w Polsce jest 2 razy więcej.
Umowa śmieciowa to umowa zlecenie i o dzieło. Czasem do tego worka dodawana jest tez umowa na czas określony. O ile 2 pierwsze mozna postrzegac pejoratywnie, bo nie gwarantuja one wielu "przywilejów" a w zasadzie praw pracowniczych, o tyle umowy na czas określony nie zapewniają głównie jednego – zdolności kredytowej we wszystkich bankach***. Bywa, że jest to tak ważny argument, że nie dostrzega się całej reszty: prawa do urlopu, zwolnienia lekarskiego, okresu wypowiedzenia, składek ZUS, itd. A tak naprawde zamiast walczyć o minimalną liczbę możliwych umów czasowych, warto raczej wydać wojnę obchodzeniu kodeksu pracy poprzez zawieranie wszelkich innych umow cywilno-prawnych.
Nieraz czytam, że Polacy chcą pracować na częściach etatu, chcą elastycznych form zatrudnienia, ze najbardziej z pracy zadowoleni są Holendrzy czyli mieszkańcy kraju, w którym umowy niestandardowe mają największy udział w umowach o pracę ogółem. Ale pytam dlaczego takie formy mają pozbawiać wszelkich praw: kredyt, urlop, zwolnienie lekarskie? To nie socjalizm, tylko podstawowe prawa. Walczmy więc z absurdalnymi kosztami pracy, czy z zasadami udzielania kredytów.
Spotykam się również z argumentacja, że dzięki umowom "śmieciowym" zmniejsza się bezrobocie. Pamiętajmy jednak, ze łatwość zwalniania i zatrudniania pracowników czasowych może powodować destabilizacę na rynku pracy a w konsekwencji wzrost bezrobocia.
*** w następnym poście podpowiem jak to jest z kredytami dla osób pracujących na tzw umowach "śmieciowych".