Globalnie i Lokalnie
Like

Ukraińskie granie Polakom na nosie… (3)

18/02/2017
1615 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Ukraińskie granie Polakom na nosie… (3)

Mamy w tej chwili do czynienia z takimi posunięciami strony ukraińskiej, które nakazują się nam zastanawiać, w którą stronę skręca Ukraina. „Znak zapytania” – tak relację między Polską i Ukrainą określił prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Czy Polska będzie w przyszłości adwokatem Ukrainy w Unii Europejskiej? To według Kaczyńskiego zależy od strony ukraińskiej. Lider Prawa i Sprawiedliwości udzielił wywiadu Radiu Rzeszów po zakończeniu odbywającego się w sobotę i niedzielę Forum Polska – Ukraina w podrzeszowskiej Jasionce.

0


W tej wojnie ludzie giną naprawdę.jpegW spotkaniu uczestniczyło 800 gości z Polski i zagranicy, ale zostało zbojkotowane przez polityków partii rządzącej. Swoje wystąpienia odwołali m.in.: marszałek Sejmu Marek Kuchciński, Senatu – Stanisław Karczewski oraz przedstawiciel MSZ – Marek Ziółkowski. Przyjechał tylko przedstawiciel prezydenta – Krzysztof Szczerski. 22. lipca 2016 r. Sejm przyjął uchwałę o zbrodni wołyńskiej. Od tego momentu w Kijowie trwa ciągły lament oraz stan wrzenia, pojawiają się oskarżenia o „wbijanie noża w plecy” ze strony Polaków. Obecne oświadczenie Kaczyńskiego to kolejny, przemyślany i wyważony politycznie krok nacisku na Kijów, aby Ukraina się określiła. Przewodniczący polsko-ukraińskiej grupy parlamentarnej, Michał Dworczyk (PiS) stwierdził wprost, że jest to sprzeciw wobec niewpuszczenia na teren Ukrainy prezydenta Przemyśla, Roberta Chomy, który uczestniczył (było to wielce niefortunne) w antyukraińskim marszu, zorganizowanym przez polską organizację nacjonalistyczną – Młodzież Wszechpolską. Zakaz został odwołany, ale nie wpłynęło to na zmianę stanowiska partii rządzącej. Uczestniczący w forum ambasador Ukrainy, Andriej Daszczyca z rozbrajającą szczerością stwierdził, że spotkanie było organizowane przez stronę Polską i nie rozumie, dlaczego polska impreza jest bojkotowana przez samych Polaków? Wobec takich postaw Jarosław Kaczyński jest w kropce i nikt z jego otoczenia nie jest pewien, jakie warianty dla siebie szykuje Ukraina. „Jest ciągle niepewne, czy Ukraina pójdzie w stronę, która w Polsce jest nie do zaakceptowania, czyli oparcia swojej historycznej legitymacji o tradycje UPA, o tradycje organizacji, które dopuściły się potwornych zbrodni na Polakach, czy też z tej drogi zrezygnuje”. Zapytany, czy Polska dalej powinna odgrywać rolę adwokata Ukrainy w Unii Europejskiej, szef PiS odpowiedział, iż „wszystko zależy od drugiej strony”. „Są pewne granice nie do przekroczenia. Myśmy przez wiele lat wykazywali ogromną cierpliwość. I tej cierpliwości jeszcze trochę mamy, ale powtarzam: w tym roku na Ukrainie będą zapadały bardzo ważne decyzje z tego względu, że są różne rocznice, i będziemy się musieli temu przyjrzeć” – podkreślił Jarosław Kaczyński. Nową strategią Polski wobec Ukrainy, zarysowaną teraz słowami Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, jest koniec politycznej poprawności. Nie można bowiem w kółko powtarzać, jaka wspaniała jest Ukraina i składać kwiaty pod pomnikami banderowców. A Ukraina, gdy tylko trochę odrasta od ziemi, od razu zaczyna pyskować lub układać się za naszymi plecami z Berlinem… 

Dla Polski najbardziej niebezpieczna nie jest emigracja muzułmańska. Jak wiemy – ci ludzie szukają społeczeństw, które dzięki swym elitom są przygotowywane do wyrzeczeń dla sprawy pomocy. Nierzadko kończy się to tylko na utrzymywaniu zasiłkami owych gości, ani myślących o pracy czy asymilacji. Polacy muszą się obawiać problemu ze Wschodu! Wzmagający się intensywny konflikt zbrojny na Ukrainie i powstające tam problemy ekonomiczne doprowadzą do masowej emigracji. W związku z tym Polska powinna, podobnie jak Białorusini, zaangażować się bardzo silnie w uspokojenie, pacyfikację tego konfliktu i doprowadzenia do wewnętrznego miru społeczno-ekonomicznego i geopolitycznego na Ukrainie. Polski MSZ działał dokładnie przeciwnie, działał nie tylko wbrew interesom naszych ukraińskich sąsiadów, ale też bardzo wyraźnie i dobitnie przeciwko interesom Polski, doprowadzając do sytuacji, która zaistniała i która będzie niestety coraz gorsza. Obecna codzienność na Zakarpaciu, a także na terenach Wołynia i Lwowszczyny, gdzie działania bojówkarskie Prawego Sektora są coraz silniejsze, oznacza, iż na tym właśnie obszarze może pojawić się następne ognisko zapalne kolejnej wojny domowej. Rozformowani uczestnicy wojny domowej w Donbassie, posiadający broń, mogą być również zagrożeniem dla samej Polski. Jeśli niepokoje zaczną się po stronie ukraińskiej, na terenach Wołynia i Lwowszczyny – wydarzenia wypchną falę uchodźców bezpośrednio na polskie granice. O ile bowiem w tej chwili znaczną część uciekinierów z Ukrainy absorbuje na swoim terytorium Rosja, o tyle, jeśli zacznie się to na zachodzie Ukrainy, już żadna siła nie powstrzyma wymęczonych ludzi przed przybyciem do Polski. To jest już bardzo poważny problem społeczny dla RP, zwłaszcza, że towarzyszy temu też tzw. emigracja legalna (kilka milionów), czyli emigracja zarobkowa, emigracja studentów ukraińskich, pracowników i uczniów do RP. Weźmy pod uwagę również aspekt środowiskowy, gdzie sami Ukraińcy w Polsce stwarzają, niestety, zamknięte enklawy, co wpływa na coraz mniej im przychylne tendencje wśród Polaków. 

Rośnie np. oburzenie wśród Polaków na wybryki niektórych emigrantów z Ukrainy, promujących banderyzm. Władze RP zaś na to nie reagują i rzecz wciąż ignorują: tak  władze akademickie, jak państwowe i kościelne. Sytuacja, jeśli chodzi o studentów ukraińskich, jest bulwersująca z kilku powodów. W Lublinie, jednym z największych ośrodków akademickich, zwłaszcza na wschodzie Polski, studiuje ponad 3000 studentów ukraińskich, nie licząc uczniów miejscowych szkół. I to właśnie w Lublinie, blisko granicy polsko-ukraińskiej miały miejsce szczególnie bulwersujące przypadki. Mam na myśli przypadek z młodym Ukraińcem, który wykonywał wulgarne gesty i komentarze w obozie zagłady na Majdanku, znajdującym się na terenie miasta. Akurat nad Bystrzycą, kiedy się chodzi przez miasteczko akademickie, nazywane już w Lublinie „małym Kijowem”, słyszy się głównie ukraińską muzykę, ukraiński język –  w tym także upowskie pieśni bojowe. Ta młodzież bywa agresywna, wyalienowana, nie integruje się ze środowiskiem polskim… Co więcej, na konflikt etniczny nakłada się konflikt socjalny. Spora część studentów zza Buga korzysta z wydatnej polskiej pomocy państwowej, jak również czerpie z pieniędzy, przychodzących z Ukrainy, bo umówmy się – nie są to dzieci z biednych, potrzebujących rodzin a latorośle, pochodzące z ukraińskiej klasy średniej: ludzi byłego reżimu czy mafii. Ci biedni przyjeżdżają do Polski mając nasze, kresowe korzenie i akurat ta grupa jest najbardziej ignorowana. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

luty 2017

Za: http://www.siemysli.info.ke/

 

0

Dorota J

Dziennkarz w 3obieg.pl/

209 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758