Martwi nas to, że ani wspólna organizacja Euro 2012, ani inne przyjazne gesty nie osłabiają nastrojów antypolskich pośród pogrobowców Bandery oraz zwolenników partii Swoboda. Martwi też bierność polskich władz.
Wirtualna Polska (16.06.2011) opisała skandaliczne zjawisko zacierania polskich śladów we Lwowie. Rozumiemy przecież, że Lwów jest obecnie miastem leżącym na Ukrainie – po tym, jak Stalin za aprobatą Zachodu przesunął granice Polski a mieszkańców Kresów wygnano lub wymordowano – jednak podobnie jak w Polsce dbamy o ślady niemieckie oraz innych narodowości, tak samo chcielibyśmy, aby polskie ślady na Kresach zostały zachowane. To naturalne i zwykłe standardy cywilizowanych krajów.
Martwi nas to, że ani wspólna organizacja Euro 2012, ani inne przyjazne gesty nie osłabiają nastrojów antypolskich pośród pogrobowców Bandery oraz zwolenników partii Swoboda. Martwi też bierność polskich władz. Cytujemy za WP:
W ostatnich dniach Polskę i Ukrainę wizytowali dziennikarze najbardziej prestiżowych dzienników i magazynów w Europie, którzy na własne oczy mogli przekonać się o stanie przygotowań do Euro 2012. Wizytę w Lwowie złożył m.in. Stefan Szczepłek z "Rzeczpospolitej", który nie był zachwycony tym, jak Ukraińcy przedstawiają historię miasta.
"Kiedy dziennikarze sportowi z najlepszych europejskich pism zwiedzali Lwów, słuchali albo nie do końca prawdziwych, albo starannie wyselekcjonowanych informacji. Historia Polski stawała się nagle historią Ukrainy. Na rynku ważniejszy był dom, w którym jedną noc spędził car Piotr I, niż inne, należące do polskich królów" – pisze dziennikarz "Rzeczpospolitej".
"Obok kościoła Dominikanów znajduje się pomnik Nikifora, przedstawionego jako ukraiński malarz z Łemkowszczyzny, jakby nie miał nic wspólnego z Polską. Obelisk w parku Stryjskim ma upamiętniać początek futbolu ukraińskiego w roku 1894, choć w istocie był to futbol polski. To już oczywiste fałszerstwo historii".
"Kiedy pytałem jednego z jego zastępców o reaktywowaną Pogoń Lwów, nie bardzo wiedział, o co chodzi. Prezes Pogoni Marek Horbań wylicza listę przeszkód w działalności klubu, a polski konsulat nieoficjalnie to potwierdza. Nie ma czegoś takiego jak polskie ślady we Lwowie, a przecież ktoś to wszystko zbudował" – irytuje się Szczepłek.
"Słyszeliśmy więc o pochodzeniu austriackim, węgierskim, żydowskim, niemieckim, ormiańskim. A o katedrze łacińskiej nic, bo przecież tam śluby składał król Jan Kazimierz, a nawet w czasach najgłębszej komuny nabożeństwa odbywały się w języku polskim. Szansa na głębsze porozumienie między Lwowem a Polską przy okazji Euro została zaprzepaszczona" – uważa szanowany polski dziennikarz sportowy.
WP.PL (woy)
Pomimo ludobójstwa, niszczenia polskiego panstwa i kultury przez totalitaryzmy XX. wieku, problem dyskryminacji, oczerniania, zlych stereotypów na temat Polaków nie zostal w zinstytucjonalizowany sposób podjety. Problem ma nazwe: antypolonizm.