Micheil Saakaszwili, gubernator obwodu odeskiego na Ukrainie, złożył 7 listopada 2016 r. dymisję z pełnionej funkcji, tłumacząc, że głównym powodem tej decyzji jest polityka prowadzona przez prezydenta Petra Poroszenkę.
Micheil Saakaszwili jest Gruzinem i byłym prezydentem Gruzji w latach 2004-2013. Od maja 2015 r., po wcześniejszym przyjęciu obywatelstwa ukraińskiego, pełnił funkcję przewodniczącego Odeskiej Obwodowej Administracji Państwowej, czyli odpowiednika polskiego wojewody. Na stanowisko to został desygnowany przez prezydenta Poroszenkę, celem zlikwidowania szalejącej tam korupcji, który twierdził wtedy, że Saakaszwili „to osoba, która umie walczyć z korupcją”. Na specjalnej konferencji prasowej gubernator Saakaszwili wyjaśnił, że po paru miesiącach pracy jest zaszokowany wielkością panującej w regionie odeskim korupcji. Zadziwia go postawa miejscowych urzędników, którzy w elektronicznych oświadczeniach majątkowych wykazują wielomilionowe majątki, a nieustannie proszą go o pomoc materialną. Następnie odniósł się do prezydenta Poroszenki, którego oskarżył o wspieranie dwóch lokalnych klanów mafijnych, uniemożliwiających przeprowadzenie niezbędnych reform. Ujawnił, że: „W regionie Odessy prezydent osobiście wspiera dwa klany. Dzieje się to dość jawnie. Region Odessy został przekazany nie tylko skorumpowanym ludziom, ale i nieprzyjaciołom Ukrainy. Nie zamierzam tego dłużej znosić, jestem tym już zmęczony i chcę powiedzieć: nikt w życiu mnie jeszcze tak bardzo nie oszukał. I tak cynicznie. Zatem w zaistniałej sytuacji zdecydowałem się złożyć rezygnację i rozpocząć nową fazę walki”. Dodał również, że wbrew temu, co mówi Poroszenko, w próbach reformowania organów państwa przeszkadzał mu już były premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk. I po jego dymisji, po objęciu teki premiera przez Wołodymyra Hrojsmana, w dalszym ciągu nic się nie zmienia, jego zdaniem, „jak grabili, tak grabią”. Za przykładem byłego już gubernatora poszedł szef odeskiej policji, też Gruzin, Giorgi Lortkipanidze, który również podał się do dymisji. Jak mówił o nim Saakaszwili: „To był pierwszy szef policji w Odessie od bardzo dawna, który nie brał łapówek. Teraz skorumpowani łajdacy będą mogli świętować”.
W kolejnej konferencji prasowej, która odbyła się nazajutrz, Micheil Saakaszwili przybliżył dziennikarzom motywy swojego postępowania i przedstawił plan działania. Komentując wielkość majątków ukraińskich polityków wyraził obrzydzenie tym, że gdy oni na kontach gromadzą kolejne miliony, zwykli obywatele zarabiają tylko tyle, aby nie umrzeć z głodu. Stwierdził, że dalej będzie starał się poprawić stan rządów na Ukrainie, ale już spoza struktur państwowych. Potwierdził, iż pozostaje w polityce i będzie w niej dążył do całkowitej wymiany elity rządzącej Ukrainą, oraz że jedzie „do Kijowa, by wyzwolić Ukrainę i Odessę, wymieść Radę Najwyższą (parlament), Radę Ministrów i administrację”. Dodał także: „Postanowiłem zrezygnować i rozpocząć nowy etap walki. Nie zdejmuję rękawic. Nie poddam się. Niech oni nie łudzą się, i niech nie sądzą, że się mnie pozbędą. Ja jestem takim żołnierzem, który idzie, dopóki może, a potem tak długo, jak to jest konieczne”. Powiedział, że będzie szedł tak długo, aby „odnieść pełne zwycięstwo i uwolnić Ukrainę od brudu, błota korupcji, które osiadło na krwi żołnierzy, na ofiarach Majdanu, które sprzedało ideę ukraińskiej rewolucji i którego jedyną motywacją jest: wypełnić kieszenie, wzmocnić swój klan i ostatecznie ograbić Ukrainę”. Skomentował też wypowiedź Poroszenki, który sugerował, że Saakaszwili zrezygnował z zarządzania Odessą tylko po to, aby wkroczyć w świat ukraińskiej polityki, na co jakoby miała wpływ przegrana jego partii w ostatnich wyborach w Gruzji, stwierdzając, że: „Wszyscy będą musieli się przyzwyczaić, że jestem ukraińskim politykiem i będę odnosić zwycięstwa, albo porażki nie w Gruzji, lecz na Ukrainie”.
O komentarz do całej sytuacji poproszony został inny Gruzin, Dawid Sakwerlidze, pełniący wcześniej funkcję zastępcy prokuratora krajowego Ukrainy, do którego zadań należało również zwalczanie korupcji. Sakwerlidze pół roku wcześniej został jednak zwolniony ze stanowiska za zbytnie dążenie do reform i walkę ze starymi układami. Otóż stwierdził on, że bezkompromisowość Saakaszwilego nie przysparzała mu zwolenników we władzach i że wielokrotnie oskarżał on Kijów o brak zapału do reform i zwalczanie korupcji. Przypomniano również słowa kolejnego Gruzina w rządzie ukraińskim, byłego ministra zdrowia Aleksandra Kwitaszwiliego, który zrezygnował z pełnionego stanowiska, nie mogąc poradzić sobie z … korupcją! Ten były już ukraiński minister stwierdził, że krytyka Saakaszwilego nie poprawia położenia kraju, gdyż: „Sytuacja na Ukrainie jest bardzo skomplikowana, i nic nie jest wyłącznie białe lub czarne”.
Według niezależnych ukraińskich dziennikarzy Saakaszwili dał się omamić „królowi czekolady”, jak nazywany jest prezydent Poroszenko. Ten dał mu niby wolną rękę w działaniach antykorupcyjnych na terenie Odessy, nie informując go jednak o uzależnieniu od rządu, służb bezpieczeństwa i lokalnych grup wpływu. Poroszenko od samego początku nie był zainteresowany tym, aby gruziński zespół reformatorów osiągnął jakiekolwiek sukcesy. Nie pomógł im w walce z gigantyczną korupcją w Odessie, wcześniej w prokuraturze krajowej, czy też w uzasadnionych sporach z niekompetentnym rządem Jaceniuka. Ale dzięki swej bezkompromisowej postawie były prezydent Gruzji jest niezwykle popularny wśród zwykłych mieszkańców Odessy, natomiast elita polityczna najchętniej widziałaby go w więzieniu lub pozbyłaby się go z kraju.
Nie wolno przy tym pominąć polskiego wątku w ukraińskiej polityce. Rzecz ciekawa, że gdy z pracy dla Poroszenki rezygnują Gruzini i nie tylko, bo przecież zrezygnował wcześniej z funkcji ministra gospodarki i handlu Litwin Aivaras Abromavičius, czy też minister finansów Amerykanka Natalie Jaresko, bezproblemowo wchodzą w to miejsce byli politycy polscy, związani z Platformą Obywatelską. Są to: Wojciech Balczun – prezes Kolei Ukraińskich oraz Leszek Balcerowicz – pełniący funkcję przedstawiciela prezydenta Poroszenki w rządzie, o którym Micheil Saakaszwili powiedział, że jest „politykiem wyciągniętym z formaliny, który przyjeżdża na Ukrainę raz w miesiącu po pieniądze”. Czy też świeżo transferowany były „zegarkowy” minister Sławomir Nowak, znany z upodobania do drogich prezentów i życia w luksusie, pełniący obecnie stanowisko szefa ukraińskiej państwowej agencji drogowej. Nowak, co może zadziwić, według oficjalnych danych ma zarabiać na prezesowskim stanowisku, po przeliczeniu na złote niecałe dwa tysiące miesięcznie! Zamiast komentarza, warto więc zacytować „klasyka”, prominentną przedstawicielkę Platformy, Elżbietę Bieńkowską, która już dawno temu stwierdziła, że za nieco większe pieniądze (6 tys. zł) może pracować „albo złodziej, albo idiota…”. Zapewne to dopiero początek zaciągu „polskich” polityków, którzy swoje polityczne kariery kończyli w Polsce w atmosferze skandali korupcyjnych, a tam jak widać są komuś potrzebni i doskonale się odnajdują.
Ukraina przeżarta jest patologią gigantycznej korupcji. Zarządzana jest na sposób mafijny przez kilkunastu miejscowych oligarchów, do których zalicza się też „król czekolady” – prezydent Poroszenko. I to on, jak widać na powyższych przykładach, pilnuje interesu wszystkich „magnackich” rodzin, co nasuwa analogie do włoskiej mafii. Jakiekolwiek wspieranie finansowe Ukrainy przez polskie rządy, zdaje się więc bezprzedmiotowe, gdyż „pomocowe” środki i tak trafiają do kieszeni pazernych oligarchów i ich klanów, mających za nic interes Ukrainy.
Robert Kownacki
Polska partia polityczna o profilu patriotycznym.
Jeden komentarz