Na Ukrainie dzieje się. Co? No przecież widać, opony się palą, Birkut gania nagiego po śniegu, zajmują budynki administracji państwowej, milicja ściera się z protestującymi a Janukowicz z Kliczką rozmawia. Sytuacja jest na tyle poważna że nawet blogerzy starają się pomóc i podrzucają ukraińskiej opozycji swoje przemyślenia. „podaj rękę Kozakowi”, „połączyć siły i utrzeć nosa Merkel i Putinowi” , należy cisnąć tak mocno jak się da” i nie przyjmować oferty Janukowicza”. Bokser Kliczko awansowany w trymiga na lidera opozycji też powinien wiedzieć, że jak przeciwnik słabnie to nie należy go podtrzymywać. KO powinno być ostatecznym celem a nie zgniły kompromis.
Od mądrych rad roi się na blogach. Wszyscy doradzają, współczują, wyrażają poparcie i zrozumienie. Niektórzy nawet protestują, że to Stanisławów przecie a nie Iwano-Frankiwsk. Jednym słowem poruszenie, Majdan walczy i trzeba popierać. Won Moskale, jak znikną naszym braciom Ukraińcom lepiej będzie się działo. Sami będą decydowali jak podzielić narodowe bogactwa i korzystać z wolności. Przecież my wiemy jak to się robi, pierwsi byliśmy i chociaż po 25-tu latach coraz więcej takich co odkrywają jak to nas w 1989 okiwano to jednak radzić możemy i powinniśmy. Było nie było to przecież Lwów, Zaporoże, Beresteczko, Jan Skrzetuski, Bohdan Chmielnicki i Zagłoba. Ach, łezka się w oku kręci!
Łaska pańska na pstrym koniu jeździ, Był Juszczenko, była Tymoszenko, teraz jest Kliczko i Jaceniuk. Jedno się nie zmienia mafia, oligarchowie i Putin. Swoje wiedzą i to oni rozgrywają partię pokera za pomocą majdanowskich rozruchów, Birkutu, milicji i Janukowicza. To oni finansują, wspierają i walczą o jak największy kawałek tego ukraińskiego sukna. To oni mają swoich ludzi, środki, tajne służby ze swoim doświadczeniem w rozgrywaniu ulicznych demonstracji. Walka jest prowadzona rękami demonstrantów a w tle kotłuje się od spisków, walk o wpływy nacjonalistycznymi hasłami i finansowymi mirażami. Putin nie siedzi z założonymi rękami, Gazprom nie przestał liczyć co mu się bardziej opłaca, Timoszenko nie straciła swoich wpływów a Rinat Achmetow ze swoimi 20-ma miliardami nie poszedł w odstawkę. Sytuacja się zmienia ale prawdziwi decydenci tylko przegrupowują siły i stawiają na nowe czarne konie.
Telewizyjne obrazy, twiterowskie wiadomości, radiowe wywiady i wizyty drugorzędnych polityków to tylko fasada za którą rozgrywa się prawdziwa rozgrywka o władzę. Polska i Europa mogą się tylko przyglądać i próbować spokojnie śledzić wybuchową sytuację za naszą wschodnią granicą. Nie mają prawie nic do zaoferowania ukraińskim demonstrantom. Słowa zachęt i dodawania animuszu są bardziej ukierunkowane na ukrycie własnej niemożności i braku jakiejkolwiek oferty niż na jakikolwiek sensowne rozwiązanie sytuacji mogącej łatwo przerodzić się w wojnę domową. To Ukraińcy i nikt inny będą płacić, i to prawdopodobnie niemała cenę, za rozwiązanie jakie sami wywalczą.
Ukraina jest i pozostanie jeszcze długo na deskach. Społeczeństwo będzie płacić nieswoje rachunki a rządzące Ukrainą klany oligarchów znajdą sobie nowe marionetki do reprezentowania swoich interesów. Możemy się tylko przyglądać jak wypalają się opony, wyrażać słowa oburzenia i protestować przeciwko naruszaniu praw człowieka i uważnie słuchać co mówią przedstawiciele ukraińskiej inteligencji. A jej apel wyrażony słowami Jurija Andruchowicza jest niezbyt pozytywny: „A odnośnie dwóch waszych tradycyjnie najtrudniejszych dla mnie pytań: nie wiem, co będzie dalej, jak i nie wiem, co wy możecie teraz dla nas zrobić.”