Ktoś może pamięta czy w jakimkolwiek cywilizowanym kraju zamiast rozliczać rządzących rozliczano opozycję? Ja nie.
Nie wiem jak, bądź czym, zakończy się sprawa „ziobrystów”. Wiem, że jej pompowanie jest naturalną konsekwencją działania układu. Działania obliczonego na zniszczenie każdego, kogo układ uzna za swojego wroga.
Myli się każdy kto twierdzi, że zastąpienie Kaczyńskiego przez dowolną osobę o poglądach prawicowych zmieni cokolwiek. Niezależnie od tego kto stanąłby na czele PiS to dalej PiS będzie wrogiem nr. 1.
Skoro układ twierdzi, że PiS to partia antysystemowa, to przede wszystkim należy zdefiniować czym jest system. Nic prostszego! Naturalną konsekwencją działania systemu (choć słowo „układ” jest zdecydowanie bardziej odpowiednie) było zaproszenie Jaruzelskiego. Wynikało wprost z „odpieprzcie się od generała” i „ludzi honoru”. Wynikało z podzielenia polskiego społeczeństwa na „światłych i postępowych” i „oszołomów” czy „kanalii”. Ten podział, jasno i wyraźnie zdefiniowany przez michnikowszczyznę na początku lat 90tych ub. stulecia, obowiązuje do dziś.
Afera hazardowa jest kolejną naturalną konsekwencją działania układu. Jest dzieckiem afery Rywina z tą zmianą, że afera Rywina miała miejsce w gabinetach zaś afera hazardowa to cmentarz i cepeen.
Afera Rywina wysadziła SLD z siodła na długie lata. Afera hazardowa, która w każdym normalnym kraju zmiotłaby rządzących, została nikczemnie zamieciona pod dywan. Układ zadziałał z niezwykłą wręcz sprawnością. „Nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi?”.
„Załatwienie” zmian w raporcie naciskomisji urąga wszelkim zasadom przyzwoitości, wbrew faktom, o których mówił Czuma. Układ zdecydował – PiS jest winny i już. Musi być winny bo tego chce układ. Dorsz to zbrodnia, afera hazardowa to (jak powiedział pewien celebryta) „takie tam, bo przecież każda partia ma coś za uszami”.
Celebryta ( i nie tylko), niczym dziecko we mgle, bezmyślnie podąży zaserwowaną przez układ ścieżką „Kaczyński dzieli Polaków na tych co stoją tu i tych, którzy stoją tam gdzie stało ZOMO”.
Na nic przypominanie o „ludziach honoru”, o „odpieprzaniu się od generała”. Komunistyczni zbrodniarze zostali namaszczeni i każdy kto o tym przypomina jest „dzielącym Polaków”.
Swoją drogą – jak wielu dało się zwieść zakłamanemu przecież twierdzeniu o „dzieleniu Polaków”?
Jak wielu uwierzyło, że to właśnie oni stoją tam gdzie stało ZOMO, choć oczywistą oczywistością jest, że to właśnie układ stoi ręka w rękę (a raczej z tarczą przy tarczy) z ZOMO. „Ludzie honoru” – czyli komunistyczni oprawcy, gośćmi Prezydenta RP. Alleluja!
Michnik, Urban, Olejnik. Wódeczka z gebelsem stanu wojennego. Demokracja całą gębą.
Wczoraj „szósta rano” to zbrodnia. Szósta rano dziś to „oj tam, oj tam”.
„Ależ my nie jesteśmy prorządowi! Bo przecież jesteśmy w ostrym sporze z rządem w sprawie ograniczenia dostępu do informacji publicznej”. Tyle, że w ostrym sporze z rządem było praktycznie każde środowisko. Trudno było być poza oczywistym sporem. Czerska i Wiertnicza po prostu musiały popłynąć z prądem.
Układ, bez najmniejszego mrugnięcia okiem, zaakceptował totalitarne metody odpowiedzialności zbiorowej. „Zamykamy stadiony a wy (kibice) macie obowiązek eliminowania stadionowych szumowin”. „Nie będzie dilerki na stadionach”. Pan Tusk nie odpowiedział na pytanie kibica – w szkołach też jest dilerka, dlaczego nie zamknąć szkół? Układ przemilczał to kibicowskie pytanie.
Układ nie chciał pamiętać, że od pilnowania porządku PRAWNEGO na stadionach jest Policja, prokuratury czy sądy. I ani słowa o totalitarnych metodach. Bo przecież rządzi PO. Święta Przeczysta jest.
Kilka godzin ble-ble, zwane „exposee premiera”, najzwyklejszy stek kłamstw, zyskał prawną podstawę – politycy nie odpowiadają za swoje deklaracje czy obietnice wyborcze. Nieźle, prawda?
Czy taka sama zasada obowiązuje w wypadku „3 milionów mieszkań w osiem lat”? Może celebryta Marcinkiewicz na to pytanie odpowie. Pod warunkiem, że takowe usłyszy z ust układu. Usłyszał? Nie.
Po wyborach prezydenckich 2010 układ wypromował babę z magla. „Świetny wynik” Kaczyńskiego został oderwany od porażki z trzeciorzędnym urzędnikiem. Babę okrzyknięto „bohaterką kampanii prezydenckiej, zdolną do utworzenia własnej formacji, którą poprze znaczna część elektoratu”. Skutek znamy. Baba wylądowała na liście wyborczej PO. Formacja „z poparciem znacznej części elektoratu” jest politycznym niebytem. Układ rechocze, ze śmiechu tarza się po podłodze bo jego gra, obliczona na zniszczenie „antysystemowców”, zakończyła się sukcesem.
Zastanawiam się ilu z pejotenowców dziś żałuje swojego wyboru? Śmiem twierdzić, że wielu z nich poszło za babą w myśl powiedzenia „Cygan, dla towarzystwa, dał się powiesić”. I wiszą. A nawet dyndają w te i wew te. Baba wylądowała na czterech łapach. Pejoten wylądował w niebycie. Czuje to pan, panie Kowal? Daliście się podejść jak dzieci choć powinniście być czujni jak ważka. Szejm on ju. Układowy Palikot działa. A was nie ma. Dalej nie czujecie blusa?
Nie na darmo Napieralski mówi o „niszczeniu SLD” i wynikającym z tego słabiutkim wynikiem wyborczym tego…tworu. Tyle, że Napieralski nie zauważa, że układ nie pozwoli na zniknięcie Sojuszu Lewych Dochodów (co się słusznie lewactwu należy). Napieralski dostał po nosie ale układ nie pozwoli na zniknięcie własnego członka (bez jaj – to nie żart). Nie na darmo w TVP działali i działają tacy osobnicy jak Lis, Żakowski, Walenciak czy Ordyński. Kij i marchewka. „Słuchajcie Napieralski, mamy Millera, Kalisza – a jak przyjdzie co do czego to i Siwaka ożywimy. Macie stać tarcza przy tarczy, rozumiecie?”.
***
Układ nie cofnie się przed niczym. „Bydło” jest cool. „Bydlę” to obraza majestatu. Bluzgający menel to bohater walki o wolność słowa. Sąd orzeka, że pijany nie obraża Prezydenta. Walnę ze dwa piwa i nabluzgam Komorowskiemu. Całkiem bezkarnie. Bo pijany jestem.
„Suczki”, „chearleaderki”, „paprotki” – bydlacki język układu świadczy o tym, że układowa chamów nie ma żadnego merytorycznego argumentu. Poza chamówą.
***
Układ pęka. Doskonale zdaje sobie sprawę, że przestaje mieć monopol przede wszystkim informacyjny. Tekst „Media PiS we mgle” jasno pokazuje obawę (i słabość) układu. Powstanie wielu mediów, które ujawniają wiele niegodziwości układu, nie zostaje niezauważone. Więcej – układ ma najprozaiczniejszą sraczkę. Zdaje sobie sprawę, że przegrywa. Rząd dusz, dotychczas bezkrytycznie przyjmujący orzeczenia układu, po prostu się kurczy. Dlatego układ musi grać w grę z góry skazaną na porażkę. Porażkę bardzo dotkliwą. PJN nie rozbił PiS. „Zaniepokojone doniesienia” nie spowodowały ani rozbicia ani zniknięcia Prawa i Sprawiedliwości. To boli. Tego układ nie rozumie. I nie zrozumie. Nie zrozumie bo nie chce przyjąć do wiadomości prostego przecież faktu – nie można bezkarnie oszukiwać, kłamać, mataczyć, manipulować w nieskończoność. Czas układowego Kłamstwa się skończył. Czas zajmowania się opozycją aż nadto świadczy o zakłamaniu układu. O układowym fałszyzmie, gotowym tkwić z zakłamaniu – w imię obrony układowej patologii zwanej trzecią erpe.