Bez kategorii
Like

Udomawianie bankrutów i sprzedaż rodzynek

06/09/2012
353 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Strategia pobudzenia aktywności kredytowej powinna polegać na wsparciu działań banków kontrolowanych przez państwo (a nie pozbywania się ich), banków spółdzielczych i SKOK-ów.

0


W przededniu prowokacyjnej decyzji, o zagłuszeniu rocznicy Powstania Warszawskiego koncertem skandalistki na ruinach Warszawy, cichutko bez protestów sprzedano Rabobankowi akcje BGŻ-u, a wcześniej ogłoszono plan dalszej sprzedaży pakietu akcji PKO BP. W tym samym czasie w mediach i nie tylko lansowany jest pomysł wydawałoby się odwrotny i neutralizujący te szkodliwe działania. Protestując przed pomysłami oddającymi kontrolę nad polskimi instytucjami finansowymi w czasie kryzysu przestrzegałbym przed wyjątkowo szkodliwym „pseudonarodowymi” inicjatywami sprzedawania jednych, na które są chętni inwestorzy po zaproponowanej cenie i jednoczesnego wykupywania innych banków od zagranicznych inwestorów, na których brak nabywców.

O ile dawniej traciliśmy i tracimy na tzw. prywatyzacji, gdy sprzedawaliśmy nasze banki, to obecnie przepłacimy kupując je wraz z ich długami prowadząc do pogłębienia kryzysu finansowego . Przestrogą powinna być zapaść Islandii która przejęła swoje banki i w efekcie zbankrutowała i obecny przykład Cypru, który zmuszony był prosić o wsparcie UE i Rosję. W sytuacji kiedy jego sektor bankowy znalazł się na krawędzi załamania rząd, ulegając lobby bankowemu, przejmuje udziały w zagrożonych bankach przenosząc tym samym ciężar ich zadłużenia na budżet, czyli podatników. Zadłużenie cypryjskiego sektora bankowego jest ogromne i sięga 308,7 proc. PKB. O ile cały PKB Cypru to zaledwie ok. 17 mld euro, to wartość ekspozycji w bilansach banków cypryjskich z tytułu samych greckich aktywów szacuje się na 22 mld euro ukazując ogrom strat jakie przejmie na siebie społeczeństwo unaradawiając tamtejsze banki. Dokładne wyniki daje interwencja Irlandii która kosztowała całe społeczeństwo €64 mld i doprowadziło kraj na skraj bankructwa i konieczność poddania się kontroli niemieckiej gdy chodzi o konstruowanie własnego budżetu – ewenementem było wysłanie do Niemiec propozycji finansowych zanim dostarczono ich Brukseli. Otóż jak podaje David Oakley i Jamie Smyth w artykule FT „Ireland boosted by EU bailout fund deal” wartość akcji tych banków które utrzymały się na giełdzie wynosi zaledwie €9 mld. Podczas gdy w chwili przejęcia ich przez irlandzki skarb państwa wpłacono prawie €30 mld. Oto jest skala strat tylko na akcjach tych banków €21 mld: “The market value of the viable banks is now estimated at just €9bn, not the almost €30bn invested in them. That is probably the most we can get for them if the ESM took a stake.”

Ostrzeżeniem, jak i sposobem na przezwyciężenie kryzysu zainfekowanego przez system bankowy, jest przykład Islandii, o której to doświadczeniach opowiadał 28 czerwca 2012 w Warszawie b. minister gospodarki Islandii Gylfi Magnusson. Według niego w okresie od końca 2003 roku do drugiego kwartału 2008 suma bilansowa banków islandzkich wzrosła z 16,2 miliarda euro do 115,2 mld euro przy średnim tempie wzrostu 55% rocznie, przy PKB równym zaledwie €8,5 mld w 2008 r. Ten napływ kapitału wywołał inflację cen aktywów w Islandii, głownie na giełdzie, ale w dużym stopniu także na rynku nieruchomości. W efekcie prowadząc do powstania papierowych zysków, jak i do wzrostu prywatnej konsumpcji spowodowanego powstaniem efektu majątkowego. Rząd korzystał z rosnącej bazy podatkowej, a inwestycje i PKB Islandii było rekordowe. Boom, jak w przypadku każdej piramidy finansowej utrzymywał się dopóty, dopóki utrzymywał się napływ pieniądza i to w coraz większej skali. Gdy tylko trend się odwrócił, cały domek z kart się zawalił. Inwestorzy, którzy zaciągnęli kredyty w obcych walutach, aby kupić aktywa w Islandii, w chwili kiedy postanowili sprzedać te aktywa, aby spłacić swoje zadłużenie uruchomili lawinę i zaczęła się spirala spadku zarówno cen aktywów giełdowych, jak i kursu korony. Problem kredytobiorców przełożył się na problemem kredytodawców, a w dalszej kolejności także pozostałe instytucje finansowe. W październiku 2008 cały system finansowy się rozpadł. Wszystkie trzy wielkie banki Islandii upadły jeden po drugim w odstępie zaledwie kilku dni. W listopadzie 2008 Islandia została zmuszona do przyjęcia programu pomocowego MFW w skali 5 mld USD. Pozbawiony rezerw zużytych na ratowanie banków Bank Centralny, który technicznie też był bankrutem, spowodował że waluta straciła połowę swej wartości i trzeba było wprowadzić rygorystyczną kontrolę kapitałów. W ślad za osłabieniem waluty inflacja skoczyła do poziomu dwucyfrowego, a siła nabywcza gospodarstw domowych spadła o 20% w ujęciu realnym. Gwałtownie wzrosło bezrobocie, z 1-2% do ponad 9%. W efekcie skurczyła się baza podatkowa, co sprawiło, że w budżecie pojawił się duży deficyt.
Nie poddanie się szantażowi krajów UE, które wymuszały wzięcie „pomocy” od nich na spłatę zobowiązań banków względem ich obywateli spowodowało, że obecnie trzy lata po kryzysie Islandia znacząco się podźwignęła. Jednym z pierwszych aktów nowego rządu było natychmiastowe usunięcie Prezesa Banku Centralnego Davida Oddssona i jego współpracowników poprzez prawne zakończenie jego kadencji, bez zwracania uwagi na chroniącą go formułę niezależności. Wielu bankierom postawiono zarzuty, część nadal przebywa za granicą, a w ramach referendum Islandczycy podziękowali UE za „pomoc” i to mimo silnego nacisku politycznego na jej przyjęcie. W roku 2011 wypełniła ona swój program względem MFW i już obecnie przed terminem spłaca swoje zobowiązania redukując nadmierny poziom rezerw walutowych. Deficyt sektora publicznego, również dzięki przywróceniu progresywnego opodatkowania jest utrzymany pod kontrolą i bliski zbilansowania. PKB rośnie o 2-3% rocznie – w pierwszym kwartale 2012 r. o 2,4%%, bezrobocie spada do prawdopodobnie poniżej 5%, a płace realne rosną. W roku 2012 odzyskano prawie połowę spadku PKB w porównaniu z najlepszym okresem sprzed kryzysu i dzięki temu dochody i PKB wróciły na poziom z roku 2005 i są wyższe niż przeciętna w UE. Znaczące osłabienie waluty spowodowało przesunięcie popytu krajowego z importowanych towarów i usług na krajowe. Pobudziło eksport, choć może w mniejszym stopniu niż tego oczekiwano, częściowo dlatego, że dwie największe pozycje w islandzkim eksporcie – ryby i aluminium – mają naturalne ograniczenie ilościowe. Kompensacyjne zapotrzebowanie na produkty krajowe złagodziło dramatyczny spadek wewnętrznej produkcji i inwestycji. Przy dobrze rozwijającym się eksporcie i obniżonym imporcie zachowany jest poziom bilansu płatniczego. Wbrew obawom większość firm równie pomyślnie przeszła restrukturyzację finansową.

Paradoksalnie, Islandia jest obecnie lepiej przygotowana na stawienie czoła burzy w globalnym systemie finansowym niż większość innych krajów w tym Polska. Jej na nowo zorganizowany system bankowy, w którym przeważają krajowe aktywa i pasywa jest zdrowszy. Pozbyła się toksycznych aktywów spisując je na straty, a jej waluta krajowa jest chroniona poprzez ścisłą kontrolą przepływu kapitału. Ryzyko zaimportowania niestabilności finansowej z innych rynków jest w związku z powyższym minimalne. Dług publiczny na poziomie 130% PKB jest 6-ty na świecie, niemniej pod kontrolą. Aż trudno sobie wyobrazić co by się stało gdyby Islandia w pełni zgodziła się na „udomowienie” swoich bankrutujących banków i przyjęła „pomoc” ze strony państw UE.

Należy pamiętać, że kapitały banków w Polsce stanowią zaledwie 139 mld zł w sytuacji, kiedy całe aktywa wynoszą 1,3 bln PLN. „Unarodowienie banku” oznaczało będzie w praktyce, że państwo pokryje straty, jeśli inwestycje banku będą nietrafione, oraz sfinansuje inwestycje w sytuacji wycofania depozytów. W przypadku, kiedy przejmuje się bank – nawet za 1 zł – oznaczało to będzie nadal możliwość poniesienia strat lub konieczność pokrycia płynności w wysokości całych aktywów przejmowanego w ten sposób banku. Na przykład, jeśli nawet za 1 zł byśmy dostali bank o kapitałach w wysokości 10 mld, to jeśli aktywa banku wynoszą 100 mld zł moglibyśmy ponieść straty do wysokości 90 mld zł. A nawet, jeśli aktywa w przyszłości w jakiejś części byśmy upłynnili i odzyskali, to istnieje niebezpieczeństwo, że znaczna część depozytów jest organizowana przez bank zagraniczny i wraz z ich wycofaniem musielibyśmy je sami uzupełnić na kwoty idące w dziesiątki mld zł.
Dlatego mając na uwadze niebezpieczeństwo związane z „udomowieniem” banków jakie nastąpiło w Islandii i na Cyprze nie powinno być wsparcia politycznego dla wykupu banków zagranicznych przez państwo, na równi z zakazem przeprowadzania takowych operacji przez PZU, PKO BP, BGK lub podmioty od nich zależne, oraz obiecywania wsparcia płynnościowego przez NBP dla takowych działań przez polskich oligarchów. Strategia pobudzenia aktywności kredytowej powinna polegać na wsparciu działań banków kontrolowanych przez państwo, banków spółdzielczych i SKOK-ów.

Za http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii/udomawianie-bankrutow-i-sprzedaz-rodzynek

 

0

Cezary Mech

http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii

371 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758