Az do wyjazdu z Rosji radzieckiej albo ucieczki z terenów przygranicznych dla tych, ktorzy mogli opuścić kresy bez szkody dla siebie i dla rodziny lata do roku 1942 r., były chyba najgorsze.
Śpiew ptactwa wieczorami był zachwycający.
O tamtych ziemiach można bez obaw powiedzieć, że był to kraj mlekiem i miodem płynący.
Niestety, kiedy przyszedł czas wojny zaczęły się wywózki pograniczników.
Od rodzin polskich, czyli kresowiaków zaczęły się wywózki, czyli oczyszczanie przedpola.
Enkawudziści, ale i milicja sowiecka, najczęściej w nocy walili do drzwi i kazali w ciągu
15 – 30 minut spakować się.
Konwojentami byli ludzie różnej narodowości ( Rosjanie,żydzi,Litwini, Łotysze a nawet Białorusini). Najbardziej gorliwi byli Żydzi.
Po wyprowadzce byłych mieszkańców z domu albo sami zajmowali ich domy albo wskazywali miejscowym notablom te domostwa,które były bogatsze w wyposażenie socjalne.
Wywózka miała swoje znaczenie, tak następowała likwidacja polskiego społeczeństwa i tym samym polskiej inteligencji.
Wiadomo,ze ośrodki kultury, czyli Wilno, Grodno.Minsk a dalej Lwów miały powszechna opinie,ze kształcą polska inteligencje i tych należało się pozbyć.
Do czasu przekroczenia granicy niemiecko-radzieckiej przez wojska niemieckie,ludzie z pogranicza byli bezwolni i nie mieli szans na ucieczkę, bo i gdzie?
Rodzina Grażewiczów była w podobnej sytuacji, tyle,ze dziadek znający perfekt język polski, rosyjski, litewski, a nawet niemiecki był w lepszej sytuacji.
Miejscowi notable nie potrafili go rozpoznać, kto on jest, bo i z Żydami w ich języku tez potrafił rozmawiać.
Pierwsza opusciła Grodno najstarsza córka,przewieziona w budce kolejarskiej przez granice i tym samym przyjechała do miejscowości Sadowne, tam mieszkała siostra jej matki.
Dalsza rodzina przekraczała granice juz po rozpoczęciu działań wojennych w trakcie walk miedzy wojskami niemieckimi a sowieckimi.
I najczęściej była to ucieczka pociągiem do granicy sowieckiej a dalej to polami po śniegu i przy ciężkim mrozie aż do granicy niemieckiej i w trakcie zmiany warty trzeba bylo przejsc na druga stronę.
Tym samym Sadowne stało się punktem przejściowym dla rodziny dziadka.
Ostatni przyjechał do Sadownego dziadek, ale tak to zrobił, że miał wpis do paszportu niemieckiej straży granicznej.
c.d.n.
kresowiak