Francuski związek taksówkarzy domagał się kary, która choć częściowo dorówna stratom, jakie jego członkowie ponieśli w wyniku działania Ubera – szacują je na ponad 100 mln euro. Tymczasem sąd w Paryżu, uznając Ubera winnym nieuczciwych praktyk handlowych i ułatwianiu działania nielegalnej usługi transportowej, nałożył na amerykańską firmę grzywnę w wysokości 800 tys. euro (z czego połowę w zawieszeniu), ukarał też indywidualnie dwóch wysokich rangą menedżerów Ubera. Pierre-Dimitri Gore-Coty, szef firmy na region EMEA ma zapłacić 30 tys. euro, zaś Thibaud Simphal, szef firmy na Francję – 20 tys. euro. Podobnie jak w wypadku grzywny dla firmy, połowa tych kwot została zawieszona.
Prawnicy Ubera już zapowiedzieli odwołanie się od tego wyroku. Przypominają, że UberPop zawiesił swoje działanie we Francji w lipcu 2015 roku, po tym, jak parlament tego kraju zdelegalizował usługi gospodarki P2P, a przyłapani na podejmowaniu pasażerów kierowcy Ubera, którzy nie posiadali licencji na przewóz osób, zaczęli otrzymywać wysokie mandaty. Tymczasem Komisja Europejska w marcu br. opublikowała stanowisko w sprawie gospodarki P2P, wyjątkowo korzystne dla zajmujących się tym firm. Podobnie sprawę ocenił polski UOKiK, uznając, że Uber pozytywnie wpływa na sytuację pasażerów.
W samej Francji Uber świadczy obecnie usługi wyłącznie przez licencjonowanych kierowców – jak twierdzi, jest ich 12 tysięcy, świadczących usługi 1,5 mln pasażerów rocznie. Podobne etatystyczne ograniczenia amerykańska firma musiała wprowadzić w Madrycie i Moskwie. Niedawno też sąd apelacyjny we Frankfurcie podtrzymał wyrok delegalizujący UberPop na niemieckim rynku. To wszystko jednak odbywało się w dość cywilizowany sposób – nie było tam takich incydentów, jak te z Rio de Janeiro, Warszawy czy Dżakarty, gdzie kierowcy Ubera byli fizycznie atakowani przez konkurencję.
Warto wspomnieć, że Uber nie jest jedyną usługą transportową, która ma problemy z państwowymi regulacjami. Francuskie władze przykręciły też śrubę wywodzącemu się zresztą z samej Francji startupowi Heetch, który nastawiony jest na wożenie imprezowiczów tylko nocami w weekendy– i u nas działa póki co tylko w Warszawie. Jeśli gospodarka P2P chce się w Europie dalej więc rozwijać, to czas zacząć myśleć o działaniu w trybie stealth, ponieważ jej przeciwnicy mają po swojej stronie zwykle znacznie większe wpływy u władz państwowych.
Autorstwo: Adam Golański (eimi)
Źródło: DobreProgramy.pl