Policyjnego sadystę, kopiącego bestialsko w głowę młodego demonstranta – sąd praktycznie uniewinnia uzasadniając to silnym wzburzeniem owego agenta-bandyty (nie był umundurowany), iż działał w sytuacji zagrożenia. Cała Polska widziała to zagrożenie; jeszcze pomagał mu umundurowany policjant, inny policjant przechodził w bezpośredniej odległości. Zagrożony to chyba był sąd brakiem perspektyw kariery w przypadku wydania wyroku skazującego. Teraz wszyscy rzecznicy sędziowscy i policyjni bezwzględnie potępiają desperacki uczynek pokrzywdzonego przez poprzedni ustrój człowieka, ustrój w którym rozkazy wydawali ludzie dotychczas nie osądzeni, ciężko „chorzy” właśnie w terminach rozpraw sądowych; w innym czasie trzymający sie całkiem krzepko. Wszystko wskazuje na to, że Kiszczak i Jaruzelski do końca ich życia nie zostaną osądzeni – zawsze znajdzie się lekarz, który nie „rozróżni” symulacji od choroby. Rzeczywiście […]
Policyjnego sadystę, kopiącego bestialsko w głowę młodego demonstranta – sąd praktycznie uniewinnia uzasadniając to silnym wzburzeniem owego agenta-bandyty (nie był umundurowany), iż działał w sytuacji zagrożenia. Cała Polska widziała to zagrożenie; jeszcze pomagał mu umundurowany policjant, inny policjant przechodził w bezpośredniej odległości. Zagrożony to chyba był sąd brakiem perspektyw kariery w przypadku wydania wyroku skazującego.
Teraz wszyscy rzecznicy sędziowscy i policyjni bezwzględnie potępiają desperacki uczynek pokrzywdzonego przez poprzedni ustrój człowieka, ustrój w którym rozkazy wydawali ludzie dotychczas nie osądzeni, ciężko „chorzy” właśnie w terminach rozpraw sądowych; w innym czasie trzymający sie całkiem krzepko. Wszystko wskazuje na to, że Kiszczak i Jaruzelski do końca ich życia nie zostaną osądzeni – zawsze znajdzie się lekarz, który nie „rozróżni” symulacji od choroby. Rzeczywiście – w wieku tych odpowiedzialnych za śmierć wielu i represje w stosunku do większej jeszcze ilości ludzi – o chorobę nie trudno, lub o nasilenie się jakiejś przewlekłej dolegliwości.
Teraz straszy się starego opozycjonistę – internowanego w stanie wojennym – wyrokiem trzech lat więzienia – za użycie najłagodniejszego, jakiego można sobie wyobrazić pocisku – miękkiego i słodkiego. Ponadto – ów pocisk nie był skierowany w twarz sędzi, sędzi, która już zdjęła łańcuch – niejako kończąc oficjalną procedurę sadową.
Różne standardy obowiązują w III RP – tak samo, jak w sexaferze w Opolu.