Tym razem jednak premierowi nie udało się sprowokować awantury na sali sejmowej, którą później mogły by eksploatować zaprzyjaźnione z rządzącymi media.
1. Sprawę katastrofy smoleńskiej rządowi Tuska udało na wiele miesięcy zepchnąć z agendy, hasłem „państwo się sprawdziło”. Dopiero kolejne ekshumacje, a szczególnie sprawa pomylenia zwłok ś.p. Anny Walentynowicz i innej ofiary katastrofy, doprowadziło do tego, że rządzący uznali iż muszą publicznie zabrać głos i znowu zdjąć z siebie odpowiedzialność.
Do debaty w tej sprawie został wydelegowany nowy minister sprawiedliwości Jarosław Gowin (który w momencie katastrofy i przez kolejne prawie dwa lata, był zwykłym posłem rządzącej koalicji) i po raz kolejny prokurator generalny Andrzej Seremet.
Wystąpił także sam premier Donald Tusk i scenariusz jego wystąpienia został przez PR-owców przygotowany według tego samego schematu jaki do tej pory się sprawdzał na sali sejmowej.
2. Tym razem premier Tusk, zaczął od przeprosin za udrękę i cierpienie rodzin, których członkowie zostali i będą jeszcze ekshumowani ale także wszystkich tych, którzy nie mają już teraz pewności, że chodząc na cmentarz, rzeczywiście opłakują swoich bliskich.
Ale prawie natychmiast przeszedł do ofensywy i jak w poprzednich swoich licznych wystąpieniach w ostrych słowach prowokował posłów Prawa i Sprawiedliwości, przynajmniej do głośnych protestów, czy też jeszcze bardziej radykalnych wystąpień z mównicy sejmowej.
Mówił między innymi adresując te uwagi do bliskich współpracowników ś. p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego „dlatego nigdy nie usłyszeliście pytań, kto zapraszał ludzi na samolot i kto był organizatorem wyprawy”.
Mówił o tym ,choć jest już przecież raport NIK, który jednoznacznie obciąża Kancelarię Premiera i samego jej szefa Tomasza Arabskiego, za wszystkie nieprawidłowości związane z organizacją tego lotu do Smoleńska.
3. Tym razem jednak premierowi nie udało się sprowokować awantury na sali sejmowej, którą później mogły by eksploatować zaprzyjaźnione z rządzącymi media.
Zarówno wystąpienie klubowe wygłoszone przez posła Andrzeja Dudę (jednego z najbliższych współpracowników ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego), jak i późniejsze pytania zadane przez 30 posłów Prawa i Sprawiedliwości, nawiązywały bezpośrednio do wystąpienia ministra Gowina i prokuratora Seremeta i dotyczyły wątpliwości z nich wynikających.
Jeżeli mówiono o mijaniu się z prawdą urzędników premiera Tuska (jego ministrów) to zawsze podbudowywano te pytania cytatami z wcześniejszych ich wystąpień, pytano konkretnie o nazwiska osób odpowiedzialnych za to, że dochodzi teraz do tak gigantycznego skandalu jakim jest pomylenie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. A przecież przygotowywane są kolejne ekshumacje.
4. Z wystąpień samego premiera i jego ministrów, a także prokuratora generalnego wynika jednak, że nie ma winnych tego co się stało. Wszyscy dokładali wszelkich starań, wszyscy ciężko pracowali, wychodzili nawet poza swoje kompetencje ale stało się jak się stało. Rosjanie okazali się niesolidni i tyle.
Wygląda jednak, że sama sobie, została zostawiona marszałek Ewa Kopacz. Prowadziła obrady, choć złożony został wniosek aby jednak wyłączyła się z prowadzenia obrad.
Premier nawet w wystąpieniu wymienił jej nazwisko i podziękował za nadzwyczajne zaangażowanie w Moskwie ale już w sytuacji kiedy co i rusz były podawane cytaty z jej oficjalnych wystąpień, pokazujące czarno na białym jak co i rusz mówiąc oględnie, mijała się z prawdą, nie stanął jednak w jej obronie.
5. Marszałek Kopacz sama musiała zorganizować konferencję prasową zaraz po obradach Sejmu i bronić się sama.
O dziwo dziennikarze byli bardziej dociekliwi niż to mieli w zwyczaju do tej pory i Pani marszałek popłynęła. Nie była w stanie wytłumaczyć dlaczego tak często oszukiwała rodziny ofiar i opinię publiczną, dlaczego wreszcie będąc w Moskwie jedynym konstytucyjnym ministrem, zaakceptowała wszystkie postanowienia strony rosyjskiej szczególnie, podczas słynnego spotkania w którym uczestniczył ówczesny premier Putin.
Tak, konferencja nie wypadła przekonująco, wprawdzie Pani marszałek nie pociła się tak jak poseł Chlebowski podczas słynnej konferencji prasowej po wybuchu afery hazardowej ale nie rozwiała żadnej wątpliwości.
Tuskowi nie udało się sprowokować awantury, chyba już poświęcił marszałek Kopacz, a w sytuacji kiedy będziemy mieli kolejne ekshumacje, może być dla rządzących tylko gorzej.