W nieustającym konkursie na najbardziej oryginalną i kwiecistą inwektywę dla Jarosława Kaczyńskiego na prowadzenie wysunął się niejaki, sprawdzam w gazecie, Stasiuk.
Niestety nie znam gościa, może daję tym dowód skrajnego ciemniactwa, może to jakiś geniusz pióra, gitary, albo pędzla, nie wiem, co więcej, nie chcę wiedzieć, dość, że Tołstoj, ani Tarantino wersja 2.0 to raczej nie jest, bo by mi się obiło o uszy. Jednak jedyny sposób, w jaki pan Stasiuk zawiadomił mnie o swoim istnieniu na tym łez padole to to, że powiedział w wywiadzie, ze Kaczyński chce podpalić Polskę, niczym Neron.
I to wystarczyło, by świat o nim usłyszał, podobnie, jak o Pani Krzywonos, łamistrajku z Sierpnia, która została człowiekiem Roku „Wprost” za to, że nabluzgała Jarosławowi Kaczyńskiemu w przedzień promocji swojej, a raczej napisanej w jej imieniu książki. Teraz redaktor Liz/Lis i jego kamanda ma problem, bo tytuł można dać, jak sama nazwa wskazuje, raz w roku, do grudnia na Stasiuku zarosną pajęczyny, a jego szalonej odwagi i oryginalności wypowiedź przykryją następne. Piszę „odwagi”, bo , jak wiadomo, Jarosław Kaczyński , mimo, iż pozbawiony jakichkolwiek środków przymusu konwencjonalnego, jak wojsko, lotnictwo, marynarka wojenna, służby specjalne, policja, służby skarbowe, możliwość przyjęcia , lub wyrzucenia z jakiejkolwiek pracy, szkoły, mieszkania, żłobka, szpitala, nasłania szwadronów śmierci ( jedyny znany przypadek takiego mordu dokonał były członek PO na członku PiS, jak być może jeszcze kilku ludzi w Polsce pamięta), zachował znaną z Gwiezdnych Wojen Moc, którą na odległość zrywa nieprzychylnym mu ludziom paznokcie i usuwa organy wewnętrzne.
Swoją drogą, ciekawe, czy Pan Stasiuk planuje zaraz po Świętach jakąś promocję czegoś, książki, galerii obrazów, sztuki, płyty, czy czym tam się zajmuje? Może serię wywiadów? Byłby to , oczywiście całkowity przypadek. Ot, po prostu , dał sygnał salonowi- chłopaki, nie zapominajcie o mnie, jestem z wami, też nienawidzę Kaczora, a ratę kredytu muszę spłacić!
No, dobrze, przechodzicie, kolego Stasiuk, do następnego etapu, ale tam konkurencja ostra. Możliwości są już nieco ograniczone, bo z jednej strony możliwość eskalowania bluzgów zamknął Zbigniew „Chuj” Hołdys, który , określając w ten sposób Jarosława właściwie doszedł do ściany, bo co jeszcze można tu powiedzieć? Ściana, w dodatku ściana w tunelu, w dodatku w tunelu wypełnionym odchodami. Na marginesie Zbigniewa „Chuja” Hołdysa, nie wykropkowuję jego nowego pseudonimu, bo ani on nie wykropkował, ani robiący z nim wywiad dziennikarze, zatem przyjmuję, na zasadzie uzusu, że już nie trzeba, że to określenie zostało zaakceptowane, jako nieobraźliwe, ba, wręcz nobilitowane. OK., nie takie rzeczy się słyszało, pływając po morzach i oceanach.
Nawiasem mówiąc, nigdy wcześniej nie widziałem tego słowa wydrukowanego w pełnej wersji ( napisanego na ścianach i w toaletach publicznych, to i owszem) , zrobiono wyjątek tylko i wyłącznie dlatego, ze użyto go dla określenia Jarosława Kaczyńskiego, uznano, ze dla niego można i trzeba zrobić wyjątek w ramach polityki miłosci, niedzielenia i niejątrzenia. Zrobiono to w branżowym miesięczniku dziennikarzy.
Zatem możliwość eskalacji kampanii w strone wulgarnych bluzgów została w zasadzie wyczerpana, trzeba będzie chyba iść w drugą stronę- literatura, sztuka, mitologia, tu właśnie odważnie ( wszak ryzykując tak wiele!) zadebiutował Pan Stasiuk. Neron- podpalacz! Ha! Nawet pasuje, bo to i pochodnie i znicze i gorące serca, do zaprószenia ognia tylko krok, nic dziwnego, że dzielne służby miejskie natychmiast te załgane i nikczemne znicze gaszą i sprzątają, przy okazji ograniczając emisje gazów cieplarnianych, o czym PiS w pogoni za władzą nawet nie pomyślał, podobnie , jak o alergikach wrażliwych na pyłki tulipanów. Jakie szczęście ma Warszawa, że równie piękna, co mądra Pani Bufetowa o wszystkim pomyślała! Co prawda, te same znicze pod ambasadą Japonii sobie się paliły i nic, ale, według najnowszych badań, sam wosk jest niegroźny, dopiero wymieszany z unoszącymi się w powietrzu załganymi bakcylami nienawiści, a w dodatku rozjątrzonymi i podzielonymi tworzy mieszankę prawdziwie niebezpieczną.
Ciekawe, że w zeszłym roku była instrukcja, by wszyscy mówili o pisowskiej sekcie, teraz najwyraźniej umówili się, ze „jadą” faszyzmem. Trochę przedwcześnie, do kampanii jeszcze pare miesięcy, wystrzelają się z amunicji, ale może maja jeszcze w zanadrzu coś lepszego. Może tez coś z literatury, może Sinobrody, morderca dzieci? Tu pole to popisu dla maturzysty Bartoszewskiego, który już przecież o dzieciach wspominał, dysząc i tocząc wokół strasznym , obłakanym spojrzeniem w czasie sabatu w Łazienkach. Kaczyński nie ma dzieci, bo pewnie je zamordował! To znaczy, nie wiadomo na pewno, ale sprawdzić trzeba. Wyborcza na następny dzień znajdzie świadka, który znał innego świadka, który z innym świadkiem chodził do szkoły, który mu mówił, że kiedyś widział, że Kaczyńscy kopali coś nocą w ogrodzie, a w każdym razie następnego dnia mieli spodnie pobrudzone ziemią. Powinno wystarczyć na tydzień, albo i dwa.
No, a potem, po wyczerpaniu tego tematu, to już tylko pola śmierci szykowane przez Jarosława na wzór Pol Pota. Nie mam żadnych wątpliwości, że Kuczyński będzie potrafił uzasadnić taką tezę i znaleźć liczne podobieństwa, zresztą, może już kończy artykuł na ten temat? A może będzie to Wołek, Kutz, albo Bratkowski? No, ale to w piątek przed ciszą wyborczą, bo na sobotę tradycyjnie już wspomnienie o Barbarze Blidzie zamordowanej przez Okrutnego Zbigniewa i Antoniego O Strasznych Oczach ucharakteryzowanych na patrol ABW.
P.S. Zachęcam do przeczytania wczorajszego felietonu, który jakoś zniknął:
http://seawolf.nowyekran.pl/post/11831,wirus-urbanozy-michnikozy
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/users/seawolf/
Dziennik Pokladowy Seawolfa, kapitana , oszoloma, jaskiniowgo antykomucha