Nowelizacja ustawy medialnej, którą w środę zajmie się senat, budzi wiele kontrowersji. Ofiarą jej zapisów może paść telewizja internetowa, w tym popularne serwisy udostępniające pliki wideo na żądanie (video on demand). Realny może stać scenariusz upadku wielu serwisów oferujących usługi multimedialne. "Prezent" od ustawodawcy dostaną za to zagraniczni dostawcy, jak np. Youtube,czy pornograficzny RedTube. Działalność telewizji internetowych już wkrótce zacznie kontrolować Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. To może być koniec ery nieskrępowanego rozwoju tego rodzaju serwisów w Polsce. Nowelę, która została już przyjęta przez sejm, poparły wszystkie kluby parlamentarne. W środę trafi ona pod obrady senatu. Postulowane zmiany wiążą się z wdrażaniem do polskiego prawa przepisów unijnej dyrektywy audiowizualnej. Kontrowersyjne zmiany zakładają, że serwisy wideo w internecie będą podlegały w […]
Nowelizacja ustawy medialnej, którą w środę zajmie się senat, budzi wiele kontrowersji. Ofiarą jej zapisów może paść telewizja internetowa, w tym popularne serwisy udostępniające pliki wideo na żądanie (video on demand). Realny może stać scenariusz upadku wielu serwisów oferujących usługi multimedialne. "Prezent" od ustawodawcy dostaną za to zagraniczni dostawcy, jak np. Youtube,czy pornograficzny RedTube.
Działalność telewizji internetowych już wkrótce zacznie kontrolować Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. To może być koniec ery nieskrępowanego rozwoju tego rodzaju serwisów w Polsce. Nowelę, która została już przyjęta przez sejm, poparły wszystkie kluby parlamentarne. W środę trafi ona pod obrady senatu. Postulowane zmiany wiążą się z wdrażaniem do polskiego prawa przepisów unijnej dyrektywy audiowizualnej.
Kontrowersyjne zmiany zakładają, że serwisy wideo w internecie będą podlegały w znacznej mierze takim samym regułom, jak tradycyjna telewizja. Jeszcze w tym roku na przedsiębiorców świadczących takie usługi zostanie nałożony obowiązek rejestracji, przy czym KRRiT w określonych przypadkach będzie miała prawo odmowy rejestracji, bądź wykreślenia podmiotu z rejestru lub wykazu. Właściciele serwisów wideo będą także musieli chronić nieletnich przed szkodliwymi treściami czy zarezerwować w swojej ofercie miejsce na produkcje europejskie i polskie, a także archiwizować wszystkie emitowane materiały.
Za niedopełnienie tych obowiązków grożą drakońskie kary w wysokości do 10% rocznego przychodu dostawcy. Może się to skończyć zamknięciem wielu działających w tej chwili internetowych telewizji. Obecnie w Polsce działa 20-25 serwisów oferujących wideo, a filmy wideo w sieci ogląda średnio 8 mln internautów. Nowe przepisy z pewnością zahamują rozwój tego rynku.
Zmiany nie podobają się właścicielom serwisów internetowych. Twierdzą oni, że ustawodawca wykazał się nadgorliwością we wdrażaniu europejskiej dyrektywy, a nowe obowiązki to niepotrzebna biurokracja, która wiąże się dla nich z gigantycznymi obciążeniami finansowymi. Wskazują, że np. zamiast rejestracji wystarczyłoby zgłoszenie konkretnego serwisu o charakterze czysto informacyjnym, bez ryzyka wykreślenia. Z kolei zablokowanie dostępu dla nieletnich do nieodpowiednich dla nich treści wiązałoby się z tak wielkimi kosztami, że jest postulatem praktycznie nie do spełnienia.
Największe emocje budzi dyskryminacja polskich przedsiębiorców w stosunku do podmiotów zagranicznych. Polscy dostawcy treści audiowizualnych w sieci nie mogą zrozumieć, dlaczego ustawodawca niejako faworyzuje ich konkurencję spoza Unii Europejskiej. Zwłaszcza, że z uwagi na specyfikę internetu użytkownikowi, który nie znajdzie poszukiwanych treści w polskim serwisie, bardzo łatwo jest zmienić dostawcę.
Specjaliści wskazują również na inny problem: nowa ustawa spowoduje, że globalne firmy internetowe będą obwiały się wejścia na rynek polski i zatrudniania tutaj ludzi z uwagi na restrykcyjną ustawę. Czy negatywne scenariusze się ziszczą, czas pokaże już wkrótce.
Blog koordynatora akcji LAS SMOLEŃSKI