Oto on, Donald Tusk. Człowiek siekiera, zdobywca komonów, podbił Andy i Dolomity. I kłamał i lawirował, i zawsze miał nas w dupie.
Dzisiaj jest dzień, ze za to wszystko powinieneś nas Tusku przeprosić.
Nie chce mi się pisać. Rozparty na kanapie wysłuchałem z zainteresowaniem wicia się prokuratorskich robaków wobec faktów, o których blogosfera wie już od dawna.
No, więc generał Błasik nie był w kokpicie, bla, bla, bla, mówi wyszczekany prokurator. Ale mógł być. Mogłem być też ja, mogłeś być też ty. Ale nie byliśmy jak generał Błasik.
Z generała, ruska napompowana starcza Barbi zrobiła alkoholika( domowe przypadki przychodzą im do głowy) i takiego putinka, który steruje – tiepier rebiata! dawaj, dawaj!.
Odmużdżonym sowietom to wystarcza.
ALE DLACZEGO TO WYSTARCZA PREMIEROWI NIEPODLEGŁEJ POLSKI?
Spływa z kraju, kryje się znów w Dolomitach (pewnie oglądał za dużo Winnetou).
A TU PANIE PREMIERZ TRZEBA PRZEPROSIĆ WDOWĘ PO GENERALE, ŻE Z JEJ MĘŻA ZROBIONO ALKOHOLIKA I SATRAPĘ, KTÓRY OPANOWAŁ SAMOLOT.
Pan siedział cicho, ludzie cierpieli, nie mieli od pana słowa pocieszenia. Czyli, że państwo się od nich odwróciło.
KONIEC. DOŚC BIADOLENIA
MA PAN OSTATNIĄ OKAZJĘ, ABY PRZEPROSIĆ