Poszkodowanych nie odwiedzi szybko sam premier Tusk ,bo przecież najbliższe wybory to te do Europarlamentu w maju -czerwcu 2014 roku.
1. Przypominacie sobie Państwo, poprzednie lata, w każdym roku jakieś wybory (w 2009- europejskie, w 2010-samorządowe, w 2011-parlamentarne) więc gdy gdziekolwiek w Polsce miały miejsce klęski żywiołowe (powodzie, huragany , trąby powietrzne, gradobicia), prawie natychmiast pojawiał się premier Tusk ze swoimi ministrami i pochylał się z troską nad losem poszkodowanych.
W tym roku nie ma żadnych wyborów więc mimo licznych (na szczęście raczej punktowych) klęsk żywiołowych na terytorium całego kraju (parę dni temu miało miejsce gradobicie z gradem wielkości kurzych jaj w Bisztynku w województwie warmińsko-mazurskim, powódź na Dolnym Śląsku, w sobotę trąby powietrzne zniszczyły wiele domów i setki hektarów lasu w województwie kujawsko-pomorskim), trudno już w tych miejscach spotkać nie tylko premiera Tuska, czy któregoś z jego ministrów, ba nie przyjeżdżają tam nawet wojewodowie czyli najwyżsi przedstawiciele rządu w terenie.
Poszkodowanym muszą wystarczyć strażacy i urzędnicy gminni, którzy deklarują pomoc socjalną do wysokości 6 tysięcy złotych na gospodarstwo domowe oczywiście w zależności od skali zniszczeń. O pieniądzach na remonty czy odbudowę domów, a także odbudowę zniszczonej infrastruktury technicznej (dróg, mostów) już nawet się nikt nie zająknie.
A w poprzednich latach premier Tusk w świetle kamer telewizyjnych zawsze obiecywał poszkodowanym nie tylko pomoc socjalną ale także po 100, a nawet po 200 tysięcy złotych na odbudowę domów, a także pomoc dla gmin na odtworzenie infrastruktury technicznej.
2. Dlaczego o tym wszystkim wspominam. Bo od 5 lat rządząca koalicja PO-PSL nie zrobiła nic aby przygotować jakieś rozwiązania, które pozwalałyby wesprzeć ludzi w restytucji ich zniszczonego mienia na skutek właśnie klęsk żywiołowych.
Jeszcze w 2008 roku ś.p. Prezydent Lech Kaczyński, po kolejnej fali klęsk żywiołowych, zgłosił projekt ustawy o powołaniu specjalnego funduszu finansowanego z budżetu państwa, z którego w sposób uporządkowany, finansowana byłaby likwidacja szkód po klęskach żywiołowych.
Niestety posłowie Platformy i PSL-u odrzucili ten projekt już w pierwszym czytaniu, uzasadniając to właśnie toczącymi się pracami nad systemem powszechnych ubezpieczeń mienia od klęsk żywiołowych. Niestety taki system nigdy nie powstał i w dalszym ciągu poszkodowani ludzie są zdani, przede wszystkim na siebie i ewentualną pomoc sąsiedzką.
3. Po ostatnich spustoszeniach dokonanych przez trąby powietrzne rzeczniczka MSWiA z rozbrajającą szczerością przyznała, że żadne prace w MSWiA nad takim powszechnym systemem ubezpieczeń już się nie toczą, bo zdaniem rządu lepiej sprawdza się system oparty na pomocy społecznej.
To rzeczywiście bardzo dziwna deklaracja bo gołym okiem widać, że gdyby taki powszechny system ubezpieczeń przygotowano, to składka ubezpieczeniowa nie musiałaby być wysoka.
Założenie nawet dopłat z budżetu państwa dla najuboższych posiadaczy mieszkań bądź domów, to w skali roku byłyby wydatki rzędu setek milionów złotych, a nie miliardy jakie są wypłacane poszkodowanym w ciągu ostatnich lat.
4.Wygląda więc na to, że rząd Tuska woli wypłacać pomoc socjalną poszkodowanym w klęskach żywiołowych, a czasami odszkodowania z budżetu państwa, niż doprowadzić do wprowadzenia powszechnych ubezpieczeń mienia od klęsk żywiołowych, nawet gdyby wymagało to dofinansowania składek z budżetu państwa.
Nie przekonała Premiera Tuska do przyspieszenia prac nad tymi ubezpieczeniami skala zniszczeń wywołanych w wielu regionach naszego kraju przez 2-krotną powódź w 2010 roku , która spowodowała łączne straty w mieniu ludzi i infrastrukturze technicznej wynosząca blisko 15 mld zł, a więc blisko 1% naszego PKB czy huragany i trąby powietrzne, które spowodowały ogromne szkody zarówno w 2011 roku jak i te z ostatnich dni.
Poszkodowanych nie odwiedzi także szybko sam premier Tusk ,bo przecież najbliższe wybory to te do Europarlamentu w maju -czerwcu 2014 roku.