Tusk za wielką pedalicją
03/06/2011
449 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Proces promocji homoseksualizmu w Polsce zyskał kolejnego powiernika – jest nim prezes Donald Tusk. Opowiada się on za odejściem od biologicznego modelu rodziny, a za rodziną manipulowaną społecznie*. Tuskowi bije brawo Włodzimierz Czarzasty.
Znany gangster, (afera Rywina) działacz PZPR, partii obrony mniejszości seksualnych w PRL, jak się to dziś wydaje, aktywista SLD, pochwalił prezeza Tuska za to, „że dojrzewa”, że mądrzeje. To wspaniały komplement dla chłopca w wieku 54 lat! Otóż Tusk zapowiedział, że poprze szeroką koalicję na rzecz legalizacji związków partnerskich
po wyborach
do Sejmu. „Szkoda że dopiero po czterech latach sprawowania władzy” powiedział Czarzasty w TVN24. Czarzasty widać nie mądrzeje – towarzysz nie pojmuje, że cztery lata temu* Platforma sprzedawała się jako formacja „prawicowo-liberalna”, a nie „lewicowo-liberalna”, jaką jest w istocie. Dodatek „prawicowa” to tylko fałszywa etykietka na znanym towarze. Otóż
Tusk
budując konsekwentnie koalicję z SPD, już dziś pokazuje ludzką twarz socjalisty. Jak może inaczej? Zobaczmy życiorys Barosso, ojca UE, maoisty na początku kariery. Czy takiego Zapatero, ze starej, hiszpańskiej rodziny lewaków. A przecież „jak się wejdzie między wrony…”. Chyba, że się ma charakter. A jaki charakter ma członek tej podwórkowej drużyny?
*odmiana manipulacji genetycznej (ta się pojawi w 2. fazie)
*ze względu na taktykę wyborczą, zgodnie z leninowskim nakazem działania politycznego w myśl zasady „wszystkie chwyty dozwolone”, Platforma uchodziła nawet za współarchitekta budowy IV RP.
Ciekawostka:
Post scriptum: rozbicie rodziny niesłychanie ułatwi rządzenie. Likwidacja podstawowej komórki społecznej zapewni Platformie totalną władzę nad człowiekiem. Do tego dąży Tusk i jego drużyna.
Post scriptum 2: nie będę się zarzekał, że jestem za tolerancją, bo usłyszę, że nie. Ja opieram się na definicji pojęcia tolerancja, która wyklucza równouprawnienie, a zgadza się na cierpliwe znoszenie. Różnica między tolerancją wedle Nowego Oświecenia a tolerancją jako taką jest taka sama, jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym.