Większość Polaków nie dostanie ani grosza emerytury.
Polskie państwo sprawiedliwości społecznej dotarło do kolejnego etapu. Już nie tylko będzie zabierać pracującym i dawać emerytom, ale będzie zabierać bogatszym emerytom i dawać tym biedniejszym. Bo to de facto oznacza zapowiedź premiera Donalda Tuska zastąpienia waloryzacji procentowej emerytur waloryzacją kwotową. A wszystko dlatego, że premiera zaniepokoił „rozziew między najniższymi i najwyższymi emeryturami”.
W ten sposób polskie państwo opiekuńcze stało się własną karykaturą. To, ile pieniędzy emeryci będą mieli w portfelach, będzie bowiem zależeć od tego czy wódz uznał, że różnice między emeryturami są odpowiednie.
Nie zazdroszczę lepiej uposażonym emerytom. Czekają ich bowiem lata wpatrywania się w czoło Tuska, czy nie widać na nim zmarszczek świadczących o zaniepokojeniu nierównościami. Przecież wódz może zarządzić, żeby podzielić całość pieniędzy na emerytury przez liczbę emerytów i dać każdemu emerytowi po tyle samo pieniędzy. I wtedy żaden „rozziew” nie będzie premierowi spędzał snu z oczu.
Przy obecnym wieku emerytalnym połowa mężczyzn nie dożywa pierwszej wypłaty emerytury. Podwyższenie go z 65 lat do 67 lat oznacza, że ten los spotka większość z nas. I to jest właśnie największe złodziejstwo obecnego systemu emerytalnego. Gdyby miał on bowiem cokolwiek wspólnego z ubezpieczeniem to w wypadku śmierci przed osiągnięciem wieku emerytalnego rodzina powinna dostawać całość zgromadzonych pieniędzy.
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."