Jeżeli tak ma wyglądać realizacja kolejnych deklaracji premiera Tuska, to lepiej,żeby więcej ich już nie składał, bo tylko go pogrążają.
1. Od co najmniej miesiąca opinia publiczna w Polsce jest epatowana zbliżającym się II expose premiera Tuska, w którym ma się on rozliczyć z efektów rządzenia za ostatni rok i przedstawić zamierzenia swojego rządu na kolejne 3 lata.
Wczoraj dowiedzieliśmy się, dosyć niespodziewanie, że zaraz po tym expose premier ma zamiar złożyć wniosek o wotum zaufania dla swojego rządu, zaledwie po kroku rządzenia, chce sprawdzić czy ciągle ma on większość.
Wprawdzie Tusk tego na krótkim briefingu dla dziennikarzy w Sejmie nie powiedział, ale wygląda na to, że jego PR-owcy podpowiedzieli mu swoistą ucieczkę do przodu w sytuacji kiedy Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło profesora Piotra Glińskiego na premiera rządu technicznego.
W najbliższym czasie rozpocznie on rozmowy z klubami parlamentarnymi na temat konstrukcji personalnej tego rządu i jego zamierzeń programowych.
2. Sprawdzenie większości przez premiera ma oczywiście sens szczególnie w sytuacji kiedy coraz częściej rządząca koalicja przegrywa głosowania w Sejmie i musi je prostować w Senacie, gdzie sama Platforma ma większość.
Ale większość sejmowa to zaledwie 3 posłów (koalicja PO-PSL liczy 234 posłów) i jeżeli nawet premier Tusk dzisiaj taką większość zgromadzi, to jest to większość niezwykle chybotliwa i to nie tylko dlatego, że coraz bardziej niepewni są niektórzy posłowie PSL-u.
Bardzo szybko może zmaleć liczba posłów Platformy jeżeli tylko, klub ten zdecyduje się wprowadzać dyscyplinę głosowania w sprawach sumienia. Na przykład poseł John Godson już parokrotnie zapowiadał, że po wprowadzeniu takiej dyscypliny, on natychmiast opuszcza klub Platformy.
A przecież w ostatnią środę nad wnioskiem o odrzucenie projektu ustawy antyaborcyjnej aż 40 posłów Platformy głosowało przeciw, 28 wstrzymało się od głosowania a 12 nie głosowało, choć część z nich była obecna na sali. Może się więc okazać, że w ciągu najbliższych kilku tygodni, klub Platformy zmniejszy się o co najmniej kilku posłów.
Głosowanie nad wotum zaufania tak naprawdę nic premierowi Tuskowi nie daje, przypomni tylko opinii publicznej, że większość koalicyjna tego rządu, wisi zaledwie na kilku posłach.
3. Zresztą jeżeli dzisiaj posłowie koalicji PO-PSL usłyszą opis skumulowanych „zasług” rządów premiera Tuska, który popierają, to mogą się naprawdę wystraszyć.
Okazuje się bowiem, że główne „osiągnięcia” premiera Tuska i rządu Platformy i PSL-u to rozwiązania, które Polakom zabierają.
Sztandarowymi projektami pogarszającymi sytuację wielu milionów Polaków było podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat, o 2 lata dla mężczyzn, o 7 lat dla kobiet, a dla tych zatrudnionych w rolnictwie aż o lat 12, a także likwidacja przywilejów emerytalnych dla służb mundurowych.
Kolejne to podwyżka stawek podatku VAT o 1 punkt procentowy, podwyżka składki rentowej o 2 punkty procentowe, wprowadzenie podatku od wydobycia miedzi, zabranie ulgi podatkowej na 1 dziecko w rodzinach o dochodach przekraczających 85 tysięcy złotych w stosunku rocznym, zabranie becikowego związanych z urodzeniem dziecka dla rodzin o takim poziomie dochodów, zabranie 50% ulgi dla twórców, zabranie ulgi internetowej, czy wprowadzenie składki zdrowotnej dla rolników.
4. W expose, jak donoszą media, premier Tusk ma ogłosić wprowadzenie „ozusowienia” tzw. umów śmieciowych , a także jakieś nowe propozycje dotyczące polityki prorodzinnej.
Tyle tylko, że ten rząd i ten premier mają zadziwiającą skłonność do zabierania, a nie dawania. Rozwiązaniem prorodzinnym miały bowiem być już realizowane, odebranie ulgi na 1 dziecko w rodzinach o dochodach przekraczających 85 tysięcy rocznie i przekazanie tak oszczędzonych środków dla rodzin z 3 i większą liczbą dzieci ,którym miano podwyższyć ulgi na 3 i kolejne dzieci odpowiednio o 50 i 100%.
Po tych szumnych zapowiedziach, przyciśnięty do muru wiceminister finansów pilotujący w Sejmie ten projekt ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, przyznał, że z tytułu tych zmian, budżet zaoszczędzi około 160 milionów złotych, a wcześniej deklarował,że będą one dla budżetu neutralne.
Jeżeli tak ma wyglądać realizacja kolejnych deklaracji premiera Tuska, to lepiej,żeby więcej ich już nie składał, bo tylko go pogrążają.