Na widok Tuska, wyłączyłem głos w tv i włączyłem radio a tam zespół Desire śpiewa „Tears from Heaven” – nic dodać nic ująć!
Około 9:40, we wszystkich stacjach dezinformacyjnych, pojawiła się POstać premiera Donalda Tuska, stojącego na lotnisku wojskowym na Okęciu. Zmusiło mnie to do szybkiej reakcji, czyli natychmiastowego wyłączenia głosu w telewizorze i do włączenia radia. A tam akurat na Chilli ZET leciała piosenka "Tears from Heaven" zespołu Desire. Jak do informacji z Wikipedii mówiącej, że teksty tego zespołu "oscylują wokół smutku, cierpienia, miłości i śmierci", dodamy jeszcze treść napisu, który się pojawił na dole ekranu pod "półpiersiem" Donalda Tuska:
"Chciałbym, żeby Berlin zrozumiał, że to co jest interesem dla Polski jest też interesem dla całej UE …"
to wszystko staje się jasne i oczywiste.
Tym bardziej, że w tym momencie przypomniałem sobie, jak to jest z tym naszym polskim "interesem" – oczywiście nie mówię o posłance Annie Grodzkiej, która swój interes zawiesiła na kołku, zanim weszła do Sejmu. Każdy teraz widzi a widział i wcześniej, jak o ten interes "dbał" dotąd przez te 5 lat PRemier Donald Tusk wraz ze swoją Partią – przebijając swoim wyrobem autostradoPOdobnym, nawet peerelowskie wyroby czekoladopodobne. Stąd, od razu wyobraziłem sobie, jak to będzie i tym razem, gdy tylko Tusk pojawi się w Berlinie i pokaże ten swój interes, czyli "mroczny przedmiot Pożądania" – wart co prawda 500 miliardów, ale poprzez lejące się łzy z Nieba, opadający do 400 miliardów, gdy Angela Merkel bez chwili namysłu odpowie jemu tymi samymi słowami co zwykle: A grasia!!!, pokazując jednocześnie, też jak zwykle zresztą, "gest Kozakiewicza".
Czy tak faktycznie będzie, dowiemy się po powrocie Donalda Tuska do kraju … na tarczy?
Link do zdjęcia wprowadzającego:
static1.money.pl/i/h/92/f160860.jpg
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.