Tusk i borowiki czyli paranoja władzy
22/02/2012
388 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
(…) Dwa obrazki telewizyjne. Pierwszy: jesień 2007 lider opozycji Donald Tusk w debacie z Premierem Jarosławem Kaczyńskim (…). Obrazek numer dwa: 21 lutego 2012. Tusk kroczy korytarzem sejmowym (…)
1. Nie, nic nie wiem o grzybobraniu jako nowej pasji pana premiera. Nie będzie to też tekst o roli władz BOR-u przy zabezpieczaniu wizyty ŚP. Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku i politycznej za to odpowiedzialności lidera PO.
2. Dwa obrazki telewizyjne. Pierwszy: jesień 2007 lider opozycji Donald Tusk w debacie z Premierem Jarosławem Kaczyńskim zarzuca mu, że szef rządu w czasie spotkań w Polsce otacza się zbyt wielką ilością funkcjonariuszy BOR-u, którzy faktycznie odgradzają go od ludzi. Młodzieżówka PO zawyła z radości i z poparciem dla wodza. Obrazek numer dwa: 21 lutego 2012. Tusk kroczy korytarzem sejmowym otoczony z czterech (!) stron chmarą ochroniarzy. Widać dosłownie chmarę ludzi BOR-u wokół niego. Miejsce akcji: podkreślam raz jeszcze – Sejm RP. Dla przypomnienia: polski parlament nie jest parlamentem Ukrainy, gdzie co i raz dochodzi do prania się po pyskach przedstawicieli koalicji rządowej i opozycji. Nie jest też rosyjską Dumą, gdzie – rzadziej co prawda niż w Kijowie – też dochodzi do mordobicia. Nie jest też Camera dei Deputati, czyli izbą niższą parlamentu włoskiego, gdzie krewcy włoscy „onorevolle” też nieraz brali się za klaty. Nasz Sejm, przy wszystkich jego wadach, przy całej agresji Palikota, czy rzecznika PO – Olszewskiego, chamstwie, wulgarności, nienawiści wobec PiS wyrażającej się w słowach i zachowaniach, nie jest jednak hiszpańskimi Cortezami, gdzie w swoim czasie strzelano nawet z karabinu maszynowego. W polskim parlamencie, doprawdy, panie premierze, w mordę nie dają. Szef rządu bojący się posłów, sprzątaczek czy szkolnych wycieczek, to przykład paranoi władzy.
3. Ale to nie koniec. Obrazek trzeci. Również wtorek, ten sam wtorek 21 lutego 2012. Premier Tusk wchodzi na spotkanie z Klubem Parlamentarnym PiS, a ściślej z jego delegacją. Wchodzi z nie tylko z nieodłącznym Grasiem ― nie musi już pilnować domu Niemca pod Krakowem? Wmaszerowuje z… watahą BOR-owików. Czyżby spodziewał się prawego sierpowego ze strony profesor Józefiny Hrynkiewicz? Spoko, premierze, ta Dama doprawdy nie obija pyska przedstawicielom władzy. A może Donald Tusk myślał, że rzuci się na niego i założy podwójnego Nelsona przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS – Mariusz Błaszczak? Albo też, że – ruszając sumiastym wąsem – z byka lidera Platformy uderzy Janusz Śniadek?
4. BOR-owcy weszli z premierem i stanęli blisko niego. Biją dziś czy nie biją – oto jest pytanie? Ale PiS we wtorki, o dziwo załatwia sprawę pokojowo…
5. Premier Tusk, jak widać, boi się coraz bardziej. Boi się nie tylko paprykarza pytającego: „jak żyć?” czy płaczących starszych kobiet. Boi się nie tylko tzw. kiboli, czy młodych internautów, boi się nawet w Sejmie, nawet posłów. Cóż, wydaje mi się, że z panem premierem coś jest nie halo…