Tusk a wojna z Kościołem Katolickim w Polsce.
10/03/2012
463 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Czy coraz smielsze atakowanie Koscioła Katolickiego przez rząd Tuska oznacza, iż rząd idzie z nim na wojnę totalną?
Można mieć uzasadnione podejrzenia, że, obejmując władzę 5 lat w 2007 r. Premier Tusk nie miał absolutnie żadnych skonkretyzowanych wizji ekonomiczno-politycznych, poza jednym głównym zamierzeniem: całkowita izolacja i doprowadzenie do upadku Prawa I Sprawiedliwości lub, w planie minimum, wyłączenie „braci Kaczyńskich” z politycznego obiegu. Tylko to gwarantowało długotrwały sukces buty nazwanego szumnie Obywatelskim. Poza Kaczyńskimi pozostawał jednak jeszcze jeden potężny przeciwnik: Kościół Katolicki w Polsce.
Stosunek doń Donalda Tuska był i jest – mówiąc oględnie – ambiwalentny. Jego podejście determinował panujący w danej sytuacji trend społeczno- polityczny i się doń dostosowywał: albo pokazywał bardziej konserwatywną twarz albo liberalną. Jednak u praźródeł Tusk był religijnie indyferentny – wszak wywodził się z otwarcie laickiego KLD, powiązanego później z Unią Wolności. UW nie wiązałaby się z partią silnie deklarująca katolicyzm. Ognia i Wody złączyć nie można, no chyba że jest się jedynie katolikiem dla pozorów; dla PRu, co tłumaczyloby zgrupowanie ich rozsypanych sił wokół prezydenta Komorowskiego.
Tusk nie bardzo przekonujący był jego ślub po wielu latach z małżonką. Formalnie rzecz ujmując PO odwołuje się do wartości chrześcijańskich, jednak kolejne posunięcia szefa rządu stoją w jaskrawym kontraście z oficjalną wykładnią. Tusk, budując swoją pozycję, musiał siłą rzeczy ostrożnie ważyć słowa wobec KK, także z uwagi na dość silne skrzydło związane z Kościołem i osoby otwarcie przyznające się do wiary katolickiej, m.in. Jan Rokita. Rokita został jednak delikatnie wyproszony z formacji obywatelskiej; pozostali „katolicy” – jak np. Gowin, Hanna Gronkiewicz Waltz czy Tomasz Arabski ( odznaczony papieskim Pro Ecclesia et Pontifice!!) zostali spacyfikowani i całkowicie stanęli po stronie Tuska, przez co ich (wątpliwa?) proweniencja katolicka została wybaczona. Zostali nawet nagrodzeni. Tusk pozyskiwał także polityków wywodzących się partii mających w nazwie przymiotnik „chrześcijański”, których jednak zachowanie wzbudziłoby chyba zainteresowanie egzorcystów watykańskich. Nie mniej umiejętnym zagraniem było pozyskanie Sikorskiego, a następnie przechwycenie Romana Giertycha, obu deklarujących się jako prawowierni katolicy. Sikorski rozegrał świetne przedstawienie przy grobie ks. Popiełuszki, gdy stwierdził: „A ja sądzę, że ksiądz Jerzy, gdyby żył, to byłby dumny z tego, że wolna Polska ma dzisiaj silną pozycję w jednoczącej się Europie”.Wiadomość poszła w świat: Szef MSZ zadumany na grobie polskiego świętego, który dziś patronuje poczynaniom Platformy Obywatelskiej. Tradycja i nowoczesność w jednym. PIS traci praktycznie ostatni bastion swojej politycznej egzystencji. Nie do końca jednak. Elektorat PISu tak łatwo na to nie dał się nabrać, a zeświecczona Europa wzruszyła ramionami.
Gowin wydawał się najtrudniejszym orzechem do zgryzienia dla Tuska, jednak i z tego wyszedł Premier w sposób godny podziwu. Z chwilą gdy Gowin został oficjalnie namaszczony jako „człowiek z pozytywną szajbą” , nie zajmuje się już z równą energią drażniącymi kwestiami in vitro, ani nie trapi się stosunkiem swoje Partii do małżeństw jednopłciowych. Samochód, status ministerialny , o pardon- Deregulacja, Deregulacja – to jest obecnie jego absolutne hobby. Przestał także krzywo patrzeć na pana Premiera i stał się jednym z jego największych adherentów, wyznając publicznie, iż błądził w sprawie ACTA i biorąc na siebie wszystkie przewiny Premiera w groźnym dla niego okresie styczniowym. Stał się obecnie nieformalnym rzecznikiem rządu, szczególnie gdy Polacy dość jasno dali do zrozumienia panu Grasiowi, iż jego dalsza obecność na stanowisku jest dość niepożądana.
W ramach budowy antykaczystowskiego frontu kościelnego nawiązano kontakty z częścią episkopatu, z którego wyłonił się „Kościół łagiewnicki”. Nie było to o tyle trudne, iż skaza moralna części „księży patriotów” do dziś wywołuje u nich antypisowskie i antylustracyjne obsesje, co skłania część z nich do stawiania zarzutów o „zaczadzenie Pisem” . Część z nich od dawna zadeklarowała swoje sympatie polityczne, łamiąc się opłatkiem z całkowicie apolitycznymi dziennikarzami z ul. Czerskiej, którzy całą mocą popierają Nowoczesny Kościół, pozbawiony naleciałości XIX wiecznych i narodowych. Ważnym osiągnięciem było również pozyskanie takich osobistości jak kardynał Stanisław Dziwisz, który automatycznie stawał się łącznikiem między PO a Janem Pawłem II. Z punktu widzenia PRu to doskonałe posunięcie, przy patronacie Ireneusza Rasia oraz Andrzeja I Barbary Dziwisz. Nie wolno również zapominać o arcybiskupie Kazimierzu Nyczu – warszawskiego metropolity z 2007 r., wielce się z prezydentem Komorowskim przyjaźniącym. Ważnym ogniwem był też Tygidnik Powszechny i jego sztandarowa postać ks. Boniecki .
Wydaje się, że w takiej sytuacji, mając za sobą programowo nienawistny KK Koncern Medialny oraz resztę wiernych zastępów, Donald Tusk stopniowo będzie odrywał kościelna cegiełkę po cegiełce od Prawa i Sprawiedliwości. Jednak Tusk zaczął w swojej ziemskiej pysze popełniać błędy. Jednym z pierwszych było rozwiązanie Komisji Majątkowej.Nie przysporzył sobie także popularości wśród ludzi, obniżając o blisko polowę zasiłek pogrzebowy.
Innym strategicznym błędem było niedocenienie siły Kościoła Toruńskiego, a w szczególności takich osobistości jak abp Józef Michalik. Nie udało się, mimo permanentnej nagonki na Radio Maryja i monitów do Watykanu, spacyfikować tego medium. MSZ się skompromitował, a plama rozlała się także po Premierze. Premier nie należy do tej kategorii ludzi, którzy łatwo wybaczają. Ojciec Rydzyk jasno daje do zrozumienia, iż rząd Tuska nie jest rządem polskim, tak jak kiedyś niedwuznacznie dawał to zrozumienia św. p. włodarz kościoła św. Brygidy, wywołując nieskoordynowane ataki nienawiści w Koncernie Medialnym. Można zakładać, iż pozorna obojętność Tuska w sprawie platformy RM jest jego zwykłą wendettą. Udawanie, jak czyni to Tusk, że nie ona żadnego wpływu na decyzje Ray Radiofonii i Telewizji w sprawie Radia Maryja, co jest oczywistym kłamstwem, o którym dość subtelnie zresztą przypomniała panu Premierowi Pani Kempa, dziś już zauroczona Tuskiem bardziej niż Kaczyńskim.
Wydaje się, iż gdyby Tusk nie doznawał od pewnego czasu dotkliwych porażek na froncie krajowym i zagranicznym, wojna z KK toczyłaby się w nieco bardziej subtelny sposób. Strach przez pozostałym przy życiu Kaczyńskim nieco osłabł, więc – przy spadających słupkach poparcia należało postawić otwarcie na antyklerykalizm. Nic tak lepiej nie cementuje platformerskich „antymoherów” jak szpile w KK, a casus Palikota wskazał jasno jak” zwyciężać mamy”. Można się zastanawiać, na ile niedawne enuncjacje Palikota o stosunku Tuska do Kościoła ( "Tusk od zawsze nienawidzi kleru"!) są uzgodnione miedzy nimi, a na ile jest to niezależna zagrywka lidera ze świńskim ryjem. Czy otwarte wypowiedzenie wojny KK choćby w postaci redukcji etatów kapelanów w wojsku to zagrywka mająca odebrać Palikotowi jego wyborców, czy też wynik porozumienia między nimi. Palikot, który obleciał towarzysko kilku liderów politycznych- od Millera do Kwaśniewskiego – wrócił na łono Tuska i obecnie dzielne wspiera go w emerytalnej batalii. Czy więc Tusk poczuł wsparcie Palikota i uznał, ze warto poświęcić przyjaciół w Kosciele łagiewnickim i pójść na wojnę na wyniszczenie? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że dał sygnał pani Szumilas, aby religię ewentualnie ze szkół rugować, dając wolną rękę w tej mierze samorządom. Naturalnie – by uniknąć zarzutów – wraz z religią może zniknąć etyka i inne przedmioty, w tym nauczanie języka etnicznego. O ile religię może się wywali, to tak łatwo nie pójdzie jednak z likwidacją Funduszu Kościelnego, wobec tej idei wątpliwości wyrażają i przewodniczący gminy żydowskiej w Polsce i Kościół Luterański. Czy Tusk ma taką siłę aby się Piotrowi Kadlcikowi? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że "czarnym" kłaniać się nie zamierza.