Z pewnością (już niedługo były) sędzia Igor Tuleya, pociągnie na dno dotychczasowe autorytety prawnicze, takie jak Rzepliński, Zoll, Stępień, Ćwiąkalski, Pociej … a może i nawet dziennikarskie, jak Monika Olejnik …
Czułe tulenie nowych sędziów i jednocześnie Igora Tuleyi, chyba nie wpłynie na niezawisłe decyzje tychże, gdy już wszystko wróci do normy a każdy się znajdzie po tej stronie, po której powinien, na sali … sądowej?
Jak to zwykle bywa, "każdy kij ma dwa końce". A Igor Tuleya chciał uderzyć w tych, których ewentualne dojście do władzy, groziłoby natychmiastową lustracją i deubekizacją, m.in. jego i jego rodziny. Pomysł uderzenia w "tych znienawidzonych pisowców", metodami stalinowskimi, był iście diabelski. Nie wiadomo na co liczył Igor Tuleya, ale dość szybko wyszło na wierzch, że te metody stalinowskie to, nie Mariusz Kamiński, Zbigniew Ziobro czy Jarosław Kaczyński, ale on sam wyssał – i to dosłownie – z mlekiem własnej matki. Podobnie się stało wczoraj z Bronisławem Komorowskim, który zapragnął choć raz w życiu pokazać, że potrafi samodzielnie wyrazić jakieś głębsze myśli, bez bigosowania i postanowił podczas uroczystości z okazji nominacji sędziowskich stanąć – w zakamuflowanej formie – w obronie syna kolegów po fachu swoich teściów, co skończyło się jedynie udowodnieniem, że sojusz rodzin ubeckich, bez względu na reprezentatywność aktualnego pokolenia, kwitnie nadal i to nie tylko w korporacjach prawniczych.
Dla tych, którzy mają jakieś wątpliwości, wystarczy przypomnieć o tatusiu Moniki Olejnik, Tadeuszu Olejniku, który:
"Do milicji wstąpił na własną prośbę w roku 1955.
– Proszę o przyjecie mnie w szeregi Milicji Obywatelskiej, pragnę służyć dla dobra Polski Ludowej i zwalczać wrogów naszej Ojczyzny – napisał 25letni Olejnik.
Trzy lata póżniej Tadeusz Olejnik został skierowany do Oficerskiej Szkoły Biura "B" SB, którą ukończył z wynikiem dobrym.
Swoją karierę związał z Biurem "B", które zajmowało się zabezpieczeniem operacyjnym.
Aktywny członek PZPR, wybierany do wysokich władz partyjnych.
Wielokrotnie nagradzany za solidną pracę.
Po przejściu na emeryturę Tadeusz Olejnik zaczął pracować w pionie księgowym Energopolu – spółki budującej m.in.gazociąg w ZSRR.
Szefem Energopolu był wówczas Michał Zubrzycki, który w latach 90tych pełnił funkcję wiceprezesa ds.handlowych w spółce należącej do Janusza Palikota."
niepoprawni.pl/blog/425/wlatcy-somien
Natomiast:
"Matka sędziego Igora Tulei przez 30 lat pracowała w resorcie spraw wewnętrznych. Funkcjonariuszem MSW był także jej mąż Witold Tuleya, który odbył długotrwałe przeszkolenie w Moskwie…
Lucyna Tuleya, została zarejestrowana jako TW Lucyna. Wcześniej przez wiele lat pracowała z agenturą jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa w biurze „B" MSW. Do momentu przejścia na emeryturę (1988 r.) zajmowała się pracą z agentami komunistycznej bezpieki, którzy donosili na dyplomatów i pracowników ambasad. Już jako emerytka SB została tajnym współpracownikiem biura „B" – prowadziła 10 tajnych agentów."
salski.nowyekran.pl/post/86017,niezalezna-pl-lucyna-tuleya-zostala-zarejestrowana-jako-tw-lucyna
No a karierę teściów Bronisława Komorowskiego, to już chyba wszyscy znają:
"Na początku 1959 r., tuż przed rozpoczęciem nauki w szkole podstawowej Ani Dembowskiej, jej ojciec został skierowany do biura ministra spraw wewnętrznych. Kilka miesięcy później otrzymał stanowisko w związanym ze Służbą Bezpieczeństwa Biurze „T” MSW, czyli techniki operacyjnej.
Karierę w MSW w tym czasie robi również Józefa Deptuła. W 1962 r. z dobrym wynikiem ukończyła kurs specjalistyczny Biura „C” Służby Bezpieczeństwa MSW. Bierze aktywny udział w życiu społecznym i partyjnym, w 1966 r. została delegowana do Biura „C” MSW do Grupy specjalnej, gdzie jest jedną z wyróżniających się pracowników. Rodzice Anny Komorowskiej są cenieni przez przełożonych z MSW: wielokrotnie nagradzani różnymi odznaczeniami, dostają kolejne podwyżki."
niepoprawni.pl/blog/364/pani-prezydentowa-i-jej-rodzina-z-mbp
Jak z tego wyraźnie widać, nie było takiej możliwości, by te rodziny się nie znały, mimo że poszczególne biura MSW różniły się specyfiką działalności i metodami pracy, wymaganiami wobec pracowników.
"Obserwacja była domeną Biura B MSW (w terenie – wydziałów B komend wojewódzkich MO). Inwigilację podejmowano na zamówienie pionów operacyjnych MSW (Departamenty I, II, III, IV – patrz Raport o SB, POLITYKA 6). Jej wynikiem miało być zazwyczaj ustalenie personaliów i adresów osób, z którymi się kontaktował figurant (osoba obserwowana), kontrolowanie (bez przejmowania) materiałów kompromitujących, np. szpiegowskich oraz ustalenie dogodnych warunków dla aresztowania."
Czyż nie możemy teraz puścić wodze fantazji i wyobrazić sobie jak to po 1970 roku, czyli po narodzinach małego Igorka, Lucyna Tuleya, odgrywając rolę przykładnej mamusi, woziła w wózeczku synka, nie budząc żadnego zaniepokojenia pośród sąsiadów, znajomych i nieznajomych "osób obserwowanych"? Czy jakieś bajeczki z czasów stalinowskich na tych spacerach mu opowiadała, trudno zgadnąć. Ale na pewno nigdy nie przyznała się – ani ona ani ojciec Igorka – że instytucja, dla której codziennie się poświęcają, ma bogatą "stalinowską tradycję". Z pewnością żadne z nich nie opowiedziało dorastającemu synkowi:
"o wielkim patriocie,niezłomnym ,zapomnianym nawet w rodzinnym mieście Rabce a mianowicie o Mieczysławie Klempce, legendarnym kurierze WiN.Jego postać jest najlepszym przykładem bezwzględności i brutalności "bezpieki", aresztowany w maju 1950 roku prze MBP po zdradzie w V komendzie WiN (założonej i kontrolowanej przez MBP)został osadzony w betonowym podziemnym bunkrze bez okien, który przypominał trumnę o wymiarach 60 cm szerokości 170 długości i 180 wysokości.Na początku przebywał tam na gołym betonie ,dopiero po czasie dano mu zawszony siennik, siedział tam sam i uwaga sziedział 3 i pół roku.Wyprowadzany tylko na przesłuchania ,oczywiście bity,poddawany wymyślnym torturom ,wybito mu 18 zębów, schudł z 70 kg do 48 kg,po tym okresie przeniesiono go na Mokotów.Był na krawędzi wyczerpania fizycznego i psychicznego,przeniesiono go znowu do szpitala psychiatrycznego i poddawano elektrowstrząsom,przetrzymał i to, w końcu na fali odwilży w 1955 roku zwolniono go do domu.Dopiero wtedy rodzina dowiedziała się ,że żyje.
Tak więc porównywanie MBP do Gestapo to obraza dla Gestapo,MBP to zwyrodnialcy i mordercy Polaków, a mordercami w MBP byli "Polacy",Żydzi i Sowieci."
niepoprawni.pl/blog/2386/anna-komorowska-first-lady-z-mpb-w-herbie
Być może, a właściwie na pewno, Igor Tuleya będąc dzieckiem nie znał tej opowieści – i oczywiście nikt o to nie może mieć pretensji ani do niego ani nawet do jego rodziców. Ale jeśli – już jako dorosły człowiek po szkole, po studiach, a tym bardziej jako sędzia – Igor Tuleya nadal nie znał tej lub podobnych historii, z których słynne było miejsce pracy jego rodziców, to by oznaczało, że już wtedy nie nadawał się a wręcz nie miał prawa zostać sędzią lub prokuratorem. A z kolei, jeśli miał taką wiedzę – i rozumiał co za sobą ta wiedza niesie – to nigdy, pod żadnym pretekstem nie zdarzyłoby się to, co miało miejsce w dniu ogłoszenia wyroku na doktora Mirosława G., podczas wygłaszania uzasadnienia!!!
Oczywiście można taką sytuację uznać za niezbyt komfortową dla młodego, może ambitnego, marzącego o karierze prawniczej, Igora Tuleyi, co można by opisać za pomocą powiedzenia: "jak nie kijem go to pałką" … Ale czy koledzy, znajomi , przełożeni jego rodziców martwili się w "50-tych latach", by zapewnić jakikolwiek komfort Mieczysławowi Klempce … choćby komfort godnego umierania???
Może Głowa Państwa była na tyle tęga, by przygotowując się do obrony syna UB-eków, wspomnieć choć słowem o bohaterze z Rabki, by pokazać, że przynajmniej on, jako wysoki urzędnik państwowy, orientuje się na czym polegały "metody stalinowskie"? A inni obrońcy "sędziego" Igora Tuleyi, tacy jak choćby Andrzej Zoll, Andrzej Rzepliński, Jerzy Stępień, Zbigniew Ćwiąkalski, Aleksander Pociej …, gdzie dotąd byli, na jakim świecie żyli, że dla nich również metody stalinowskie kojarzą się z działaniami CBA pod wodzą Mariusza Kamińskiego? Czyżby mieli tak samo opanowany ten temat, jak i Igor Tuleya? Jeśli tak, to jak najszybciej, razem z Igorem Tuleyą, zamiast ośmieszać polski wymiar sprawiedliwości, psuć polskie prawo i polską – zapomnianą obecnie – kulturę prawną, powinni zniknąć z życia publicznego, ustępując miejsca tym, którym leży na sercu dobre, sprawiedliwe a przede wszystkim sensowne prawo oraz głęboka wiedza historyczna … Kropkę nad "i" też bym podrzucił tamtym starym wyjadaczom, by im raźniej było.
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.