Bez kategorii
Like

Trzy koncerty

31/05/2012
517 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
no-cover

Requiem na środku Krakowskiego. Tego na pewno nie zapomnę.

0


 

Było to w roku 1961 albo 62. Nocowałam pod koniec sierpnia na  Kominiarskim Wierchu w Tatrach Zachodnich  w bardzo prozaicznym celu. Chciałam przez prymitywną lunetę podglądać gwiazdy. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że byłam w wieku przedpoborowym.

Jak wszyscy pamiętamy płaskie wierzchołki tej wapiennej formacji porośnięte są bujną kosodrzewiną, w której doskonale można się skryć ze śpiworem.

Nad ranem obudził mnie śpiew. Przed szałasem na hali Kominy Tylkowe siedziały trzy małe góralskie dziewczynki i wydzierały się na cale góry. Nie jestem w stanie – szczególnie po tylu latach – powiedzieć jak śpiewały. Pamiętam, że słuchałam ich w jakimś przedziwnym uniesieniu. Może spowodowała to kwarta lidyjska, którą się bezwiednie posługiwały, a może przemęczenie i przemarznięcie- nie wiem.

 

Drugi taki koncert to prawykonanie Pasji według Św. Łukasza na dziedzińcu Wawelu. Nie lubię Pendereckiego, nie słucham Pendereckiego, nie lubiłam go już wtedy ( był to rok chyba 69), a jednak to wykonanie zapamiętałam jako niezwykłe. Chóry śpiewały na krużgankach, przekrzykiwały je nocne ptaki.

 

I trzeci koncert to wykonanie (onegdaj) Requiem Mozarta na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.  Nie było to, delikatnie mówiąc, najlepsze z wykonań jakie w życiu słyszałam. Głośniki były fatalne. Ludzie rozmawiali przez telefony. Panie zbierały podpisy w obronie Opery Kameralnej. Jakiś chłopiec przeszedł niosąc dwa wiaderka śledzi. Z daleka słychać było syrenę karetki. Takiej muzyki konkretnej nie powstydziłby się Pierre Schaeffer. To wszystko zupełnie mi nie przeszkadzało.

Requiem na środku Krakowskiego. Tego na pewno nie zapomnę.

 

0

Iza

181 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758