Gdzieniegdzie po zamknięciu rozprawy można jeszcze usłyszeć: – sąd udaje się na naradę. Przyznam, że zawsze mnie mocno intrygowały te słowa, szczególnie wtedy, gdy skład był jednoosobowy. Wszystko wskazuje na to, że dziennikarz Gazety Bałtyckiej Bronisław Waśniewski–Ciechorski wyjaśnił tą zagadkę:
Mówi prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, 15 lat w zawodzie:
„Niektórzy wysoko postawieni prokuratorzy z Gdyni mieli dziwne tendencje do umarzania spraw gospodarczych”.
Jakie są skutki takiej postawy?
„Wie pan, sprawy gospodarcze są bardzo skomplikowane i przez to też kosztowne, dlatego też jest bardzo niewygodnie je prowadzić. A jeśli pan pyta o skutki, to są one następujące :
– Bezkarność deweloperów, którzy wiedzą, że za „przekręty” nie poniosą konsekwencji.
– Brak skutecznego nadzoru władz samorządowych nad procedurami przetargowymi. W jaki sposób samorządy maja reagować na nieprawidłowości, jeśli składane przez nie wnioski do prokuratury zostają umarzane?”.
A co z przeciętnym Kowalskim?
„Sprawy przeciętnego obywatela były umarzane, szczególnie te gospodarcze. Wie pan, bez polecenia z góry prokuratura, szczególnie ta w Gdyni, umarzała sprawy o tle gospodarczym”.
Czyli sugeruje pan, że niektórzy prokuratorzy z Gdyni byli czymś w rodzaju parasola ochronnego?
„W prokuraturze nie trzeba być parasolem, wystarczy umiejętnie umarzać sprawy.”
Czy istniał jakiś układ między Prokuraturą Rejonową w Gdyni a np. władzami Gdyni?
„Hmyy. Układ – nie wiem, czy można nazwać układem fakt, iż prokuratura nie podjęła sprawy np. po publikacji o nieprawidłowościach majątkowych dotyczących prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka, czy też po wielu publikacjach na temat Lotniska Gdynia-Kosakowo. Z pewnością trudno wytłumaczyć milczenie prokuratury w powyższych sprawach”.
Czy prokuratorzy chronią władze Gdyni?
„W sprawie majątku Prezydenta Gdyni po publikacji Gazety Wyborczej w 2013 roku Prokuratura Rejonowa w Gdyni nie przeprowadziła nawet postępowanie sprawdzającego”.
Co innego w przypadku sprawy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza?
„Tak, co innego, bo sprawy Pawła Adamowicza nie prowadziła prokuratura w Gdyni. Niech pan zauważy, że ta sprawa zastała przeniesiona do Poznania”.
Co to oznacza?
„Chcę powiedzieć, że są w Gdyni prokuratorzy, którzy starają się unikać głośnych spraw dotyczących osób znanych”.
Np.?
„Prezydent Gdyni, Przedsiębiorcy budowlani np. pan B”.
Chyba nie chce pan powiedzieć, że Prezydent Gdyni jest w coś zamieszany?
„Nie, absolutnie nie miałem tego na myśli, jednak trzeba przyznać, że przytoczone sprawy nie były nawet podejmowane i sprawdzane. Przyzna pan, że jest to dziwne. Chodzi o to, że prokuratura jest zobowiązana do badania doniesień medialnych. Ale jest też coś znacznie mocniejszego”.
Panie prokuratorze, co ma pan na myśli?
„To jest bardzo ciekawe, mianowicie chodzi to, że w okręgu pomorskim jest jedna bardzo ciekawa sprawa. Był pan redaktor na grillu?”
Tak byłem, ale co pan ma na myśli?
„Otóż w pomorskim okręgu sądowym są grillowane wyroki.”
To znaczy?
„Znacząca ilość sędziów, adwokatów i też prokuratorów spotyka się na grillu i ustala treść wyroków, które zapadają w sądach na Pomorzu. Dotyczy to spraw zarówno karnych jak i cywilnych, w tym rodzinnych”.
Czyli chce pan powiedzieć, że wyroki są ustalone przy grillu?
„Chcę powiedzieć, że wyroki są ustalane na grillu w ten sposób, że np. spotykają się strony danego procesu – prokurator i sędzia z adwokatem i po prostu ustala się wyrok”.
Od kiedy ten proceder trwa?
„Od 1989 roku, wtedy pierwsze grille były organizowane przez jednego znanego adwokata Ryszarda B. potem były już regularnie organizowane tego typu spotkania”.
Czy informował pan o tym swoich przełożonych?
„Tak, jak byłem młody i naiwny moi przełożeni zaprosili mnie na tego rodzaju spotkania. Uprzedzając Pana następne pytanie, brałem udział w takim spotkaniu”.
Jak takie spotkania wyglądają?
„Początek spotkania jest prosty, chodź znaczący. Gospodarz spotkania ma listę spraw, które będą na wokandzie i zaprasza aktorów danych spraw. Potem jest grill, ja to nazywam wyrokoparty”.
Dziękuję panu za odwagę i odpowiedzi.
„Ja również dziękuję i to raczej nie odwaga ale obowiązek”.
Wszystko to co powiedział mi Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, jest wiedzą bardzo niebezpieczną, dlatego mój informator nie ujawnia swojej tożsamości.
Wiedza ta jest przerażająca, gdyż to wszystko, co powiedział mi prokurator jest opisem stanu nie tylko Prokuratury w Gdyni, ale i stanu pomorskiego „wymiaru sprawiedliwości”.
http://gazetabaltycka.pl/promowane/prokurator-na-pomorzu-wyroki-sadowe-ustala-sie-przy-grillu
Co, jeśli powyższe nie jest opisem stanu pomorskiego wymiaru sprawiedliwości, ale ogólnopolskiego?
Przecież bezkarność „ludzi Temidy” w Polsce przekroczyła już dawno jakiekolwiek granice.
Przecież ciągle bulwersuje sprawa poznańskiej sędzi Lucyny Słupianek – Zborowskiej.
24 maja 2012 roku ówcześni senatorowie PiS (Bogdan Pęk, Grzegorz Wojciechowski, Wojciech Skurkiewicz, Marek Martynowski, Andrzej Pająk, Jan Maria Jackowski, Krzysztof Słoń) wystąpili do ministra sprawiedliwości (Jarosław Gowin, wtedy PO) z pytaniem o potwierdzenie faktu skazania jej za przestępstwo pospolite.
W odpowiedzi zostali poinformowani, że wyrokiem Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim z 20 listopada 2006 roku w sprawie II. K. 213/06, zmienionym wyrokiem Sadu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim z 10 lipca 2007 r. w sprawie VI Ka 234/07, sędzia Sadu Rejonowego dla dzielnicy Poznań Stare Miasto i Wilda, Lucyna Słupianek – Zborowska, została skazana za przestępstwo z art. 231 & 3 kodeksu karnego, polegające na trzykrotnym nieumyślnym niedopełnieniu obowiązków sędziego w ten sposób, ze działając w celu korzyści majątkowej, będąc uprawniona do wystawienia dokumentu, poświadczyła nieprawdę w postanowieniach o stwierdzenie nabycia spadku, wiedząc, ze przedstawione w tych sprawach testamenty zostały sfałszowane – za co została skazana na karę 1 roku pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem wykonania tej kary na okres próby wynoszący 2 lata.
Proszę państwa, to uzasadnienie jest o wiele lepsze, niż słynna ongiś „pomroczność jasna” syna Wałęsy.
Otóż działając czynem ciągłym (trzy razy) oraz dla osiągnięcia korzyści materialnej (czyli dla kasiory, jak pospolity bandyta) pani sędzia zdaniem innych sędziów działała nieumyślnie!
Zgroza?
Czy raczej kpina z inteligencji nawet najgłupszego członka społeczeństwa?
Sędzia Słupianek – Zborowska sądziła nadal, teraz pewnie pobiera 70% uposażenia jako sędzia – emeryt, czyli w tzw. stanie spoczynku.
Bo przecież zdaniem innych sędziów ma nieskazitelny charakter.
Takich przykładów można przytaczać więcej.
W Internecie łatwo odszukać swoistą „listę hańby” trzeciej władzy.
O, tu:
Niestety, to nie wszyscy.
Najgorsze jest to, że jakakolwiek próba zwrócenia uwagi na “nieprawidłowości” w wymiarze (nie)sprawiedliwości zamiast reakcji pozwalającej na wyplenienie czarnej owcy ze środowiska powoduje atak na dziennikarza lub jego informatorów. Sam zresztą tego doświadczyłem, kiedy to rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach redakcja wystąpiła z wnioskiem o odpowiedź na bulwersujące społeczeństwo pytanie, jakim cudem w KRS figuruje od lat jako prezes nieistniejącej realnie spółki z o.o. znany gliwicki oszust.
https://3obieg.pl/sedzia-zyrek-wyjasnia
Ba, również nie wyjaśniono, dlaczego kompan w/w od lat sponsoruje sędziego Sądu Rejonowego w Gliwicach.
https://3obieg.pl/sedzia-cokolwiek-sponsorowany
I nikt nawet palcem nie kiwnął, by cokolwiek zrobić, aby sędziowie w Gliwicach nie byli kojarzeni w sposób urągający powadze Państwa Polskiego.
Niekontrolowana trzecia władza nie oczyściła się z naleciałości peerelu. Co więcej, na jej przykładzie widać wyraźnie prawdziwość teorii Kopernika – Greshama, która co prawda oryginalnie mówi o pieniądzu, ma jednak zastosowanie socjologiczne.
Tak dzieje się w całej Polsce, i tak będzie się działo, dopóki rząd (ten, albo kolejny) nie wprowadzi opcji zerowej.
Bo wierzyć w samoreformę trzeciej władzy przestaliśmy wierzyć już dawno.
Teraz pora na zdecydowane rozwiązania.
„Chodzi o to, żeby Kancelaria Prezydenta nie była fortecą, do której dostęp mają tylko wybrani, ale była tym miejscem, gdzie obywatele będą wysłuchiwani. Nie chodzi o to, żeby obywatele przychodzili w to miejsce po poradę prawną, od czego są adwokaci, radcy prawni i taka bezpłatna pomoc prawna także musi być rozszerzona, ale tu chodzi o interwencję, kiedy instytucje państwa działają źle, kiedy urzędnicy krzywdzą ludzi, a prezydent poprzez grono ludzi, którzy będą się tym zajmować, będzie mógł wpływać, aby arogancji władzy było jak najmniej, a najlepiej wcale.”
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/137197,narasta-urzednicza-bezkarnosc-i-arogancja.html
Powyższe słowa Janusza Wojciechowskiego dla wielu stały się jedynym powodem oddania głosu w wyborach prezydenckich i parlamentarnych na Andrzeja Dudę i PiS.
Tymczasem zapowiadana „apelacja nadzwyczajna” ciągle jest w lesie.
I chociaż większość zdaje sobie sprawę, że droga do niej wiedzie przez Trybunał Konstytucyjny, to jednak cierpliwość pokrzywdzonych ma swoje granice.
I o tym rządzący nie powinni zapominać.
30.05 2016