Problemu zamieszek z okazji Święta Niepodległości nie będzie, jeśli władza zakażą manifestacji „Antify” i innych, skrajnie lewicowych organizacji.
Manifestacje z okazji Święta Niepodległości w zeszłym roku przerodziły się w uliczne burdy, bo władze zezwoliły równolegle na manifestacje organizacjom patriotycznym i "antifie", która polskiej niepodległości jest nieprzychylna. Doszło więc do tego, do czego dojść musiało czyli do zamieszek, gdy w jednym miejscu spotkali się zwolennicy i przeciwnicy niepodległej Polski. Wystarczyło wyciągnąć z tego wniosek i w kolejnym roku (2012) już nie dać zgody na manifestację lewackim organizacjom. I problem rozwiązałby się sam. Tego oczywiście nie zrobiono, więc spokojny przebieg demonstracji w tym roku stoi pod coraz większym znakiem zapytania.
Paradoks tej sytuacji polega na tym, że w Święto Niepodległości zgodę na demonstracje otrzymują również przeciwnicy polskiej niepodległości. A oni tego dnia nie powinni mieć prawa manifestowania. A to dlatego, że w Święto Niepodległości manifestować powinni tylko ci, którzy kochają Polskę i chcą mieć ją niepodległą. Przeciwnicy niepodległości Polski w ogóle nie powinni mieć prawa do urządzania manifestacji. Tak samo jak zwolennicy pedofilii czy zoofilii. Niepodległość to nasze dobro narodowe, to nasz skarb, nasze wspólne dziedzictwo. Jeden z tych darów Opatrzności, który musi stanowić naszą wspólną dumę.
Niepodległość to największy atut Polski. Jest sprawą tak cenną, że jej ochrona powinna być wartością wspólną. Której nie wolno bezcześcić armii lewaków.