O premierze i ministrach mówi w wywiadzie dla "Nowego Dziennika": "Nie myślę, by ktokolwiek z nich chciał się dziś z czegokolwiek tłumaczyć, coś wyjaśniać. Od chwili, gdy obecnie rządzący dowiedzieli się o tej katastrofie, zatroszczyli się przede wszystkim o przekaz. O to, jak zapanować nad nastrojami, wykręcić się od odpowiedzialności i utrzymać się".
Raport ma jednak nowe elementy w stosunku do moskiewskiego MAK. Ujmuje także odpowiedzialność Rosji za katastrofę oraz stwierdza jednoznacznie brak dowodów na jakiekolwiek naciski na załogę samolotu. To uderza w główne punkty dezinformacyjnej kampanii rządu oraz fanatycznych przeciwników PiS. W przedstawionym dokumencie wyłączone są jednak wątki dotyczące odpowiedzialności politycznej członków rządu, w tym również premiera Tuska. W raporcie nie ma również nic na temat tego, co działo się po tragicznym wydarzeniu.
Politycy europejscy milczą na temat katastrofy, a media zachodnie nie informują o wielu niewygodnych dla Rosjan wątkach. "Wiąże się to oczywiście z ogólnym interesem politycznym świata zachodniego, choć podejrzewam – mówi prof. Krasnodębski – że dla wielu polityków kwestia rosyjskiej odpowiedzialności jest jasna. Jednak na podnoszeniu tego tematu nikomu nie zależy, bo najważniejsze jest to, by w Polsce był spokój i tzw. pojednanie polsko – rosyjskie. (…) Potrzeba utrzymania Donalda Tuska u władzy jest bardzo silna jako gwaranta spokoju na linii Rosja – Polska".
Trudno przewidzieć bieg wypadków w najbliższym czasie. To zależy od jakości polskiego społeczeństwa, które w swej wielkiej masie jest bierne i podatne na manipulacje. Historia oceni to jednoznacznie. "To, co wydarzyło się zarówno przed katastrofą, jak i po niej, jest tak niebywałym skandalem, że już dziś stoi w rzędzie najbardziej bulwersujących wydarzeń w polskiej historii i tak będzie przedstawiana przez historyków. (…) My jednak nie powinniśmy rezygnować z walki o prawdę i doprowadzić do ukarania winnych" – podsumowuje prof. Zdzisław Krasnodębski.