Od tzw. pomarańczowej rewolucji Juszczenki i Tymoszenko na Ukrainie rozkwita kult Bandery. Pełno jest jego ulic, w Tarnopolu jest to główna arteria tego miasta, pełno pomników, pełno tablic i obelisków. Trudno jednak by było inaczej skoro sympatie „pięknej Julii”, obecnie liderki partii Batkiwszczyna, dla ideologii OUN-UPA są powszechnie znane od dawna. Podobnie jest z premierem Petrem Poroszenką, stawianym przez naszych polityków koalicji i najważniejszej opozycji za wzór cnót demokratycznych, a Ukrainę za państwo przyjazne sąsiadom ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Premier Ewa Kopacz tak się tą demokracją po kijowsku zachłysnęła, że obiecała wspomóc ekipę Poroszenki dość pokaźną sumą. Co prawda ma to być pożyczka, ale pewnie bezzwrotna. Ukraina stoi na skraju bankructwa tyle, że rządzą nią, tym razem dobrzy bo od Poroszenki, oligarchowie, do których ta pożyczka zapewne trafi. Spokojnie można przyjąć że owe 100 milionów euro wzięte od polskiego podatnika przepadnie jak kamień w wodę.
TRYZUB NA PIEDESTALE
Ale co to kogo obchodzi, skoro mamy Poroszenkę, czy Jaceniuka kochać do utraty tchu, bo Ukraina „chce do Europy”. No a jeśli tak, to zgodnie z wykładnią, tematem zakazanym w mainstreamie politycznym i medialnym jest to, że na kijowskich salonach kwitnie neobanderowska ideologia. Nikt więc się nie oburzył, że w czasie wystąpienia w polskim sejmie Poroszenko nie uznał za stosowne określić morderstw dokonywanych przez OUN-UPA na polskiej ludności Kresów mianem ludobójstwa. Co zresztą absolutnie nie dziwi, gdyż ten „przyjaciel Polski” już w inauguracyjnym wystąpieniu po objęciu stanowiska prezydenta Ukrainy, postawił OUN-UPA za wzór bohaterstwa i patriotyzmu, uwalniających rzecz jasna ojczyznę od okupanta.
Taka jest w pigułce wykładnia historyczna i polityczna obecnych rządzicieli Ukrainą. Kto bardziej „rezał Lachow”, a do tego hasła nawiązuje wprost chociażby probanderowska partia „Swoboda” Ołeha Tiahnyboka, ten bardziej zasługuje na wyniesienie na piedestał z tryzubem.
W tych dniach Werhowna Rada Ukrainy uczciła, z inicjatywy Radykalnej Partii Oleha Liaszki, minutą ciszy głównodowodzącego UPA od sierpnia 1943 roku Romana Szuchewycza w 65. rocznicę jego śmierci. Wicepremier i minister kultury Ukrainy, Wiaczesław Kyrylenko, podkreślił z dumą , że Werhowna Rada uczyniła to po raz pierwszy w swojej historii.
Szuchewycz, czyli „Taras Czuprynka”, któremu w 2007 roku prezydent Juszczenko nadał tytuł Bohatera Ukrainy, jest bezpośrednio odpowiedzialny za ludobójstwo na Polakach dokonywane na Kresach. Wcześniej, w 1941 roku, był zastępcą dowódcy niemieckiego batalionu „Nachtigall”, składającego się z Ukraińców. Inicjatywa powstania zbrojnego oddziału wywodziła się z II walnego kongresu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN-R), który uchwalił, że „dla wykonania swych planów OUN organizuje i szkoli własną wojskową jednostkę”. Na jej utworzenie 25 lutego 1941 roku wyraził zgodę admirał Wilhelm Canaris, a na początku marca dowództwo Wehrmachtu. Potem po rozwiązaniu jednostki Szuchewicz trafił do 201 batalionu Schutzmannschaft, odpowiadającego za pacyfikacje na dzisiejszej Białorusi i Wołyniu.
Decyzja prezydenta Juszczenki spotkała się z milczeniem ówczesnego prezydenta RP i rządu, ba – doszło do symbolicznego pojednania polsko-ukraińskiego z udziałem obu głów państw, podczas którego tragedia naszych rodaków bestialsko mordowanych przez banderowskie bandy była tematem tabu. Podobnie bez echa przeszła teraz decyzja Werhownej Rady. Czy któryś z głównych kandydatów do prezydentury chociażby zająknie się o tej potwarzy?
Julia M. Jaskólska
http://www.pogonowski.com/display_pl.php?textid=123
tekst opublikowany na portalu stefczyk.info
Źródło: http://jakuccy.pl/tryzub-na-piedestale/?lang=pl, 19/03/2015