Bez kategorii
Like

„Trylogia” Sienkiewicza jako Science Fiction

19/05/2011
427 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Latem zdarzyło się wielkie zaćmienie słońca, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie. W Warszawie widywano też nad miastem mogiłę i krzyż ognisty w obłokach…

0


 

"TrylogiaSienkiewicza jako Science Fiction

 

Polscy krytycy z reguły zwracali uwagę "westernowo-amerykańskie zasoby pamięci" autora Ogniem i mieczem. Jak pisze Jan Rybicki w eseju "Trylogia po amerykańsku"[i]: "W Dzikich Polach widywano prerie, w kresach w ogóle – amerykańską frontier."

Jest to związane z tym, że jednym z najistotniejszych czynników kształtujących amerykański charakter należał "efekt pogranicza" (frontier effect). Składały się na to m.in. ciągłe walki z Indianami o duże i możliwe do zasiedlania terytoria na kontynencie amerykańskim — co powodowało w osadnikach poczucie ciągłego zagrożenia oraz przeświadczenie, że przede wszystkim mogą liczyć na własne siły. Frontier przesuwał się stopniowo na zachód, aż do przejęcia Kalifornii od Meksyku w 1847 roku, co nastąpiło na rok przed słynną kalifornijską gorączką złota.

W latach 1876–1878 Sienkiewicz podróżował po Stanach, spędził też kilka miesięcy w Kalifornii. Miał więc moźliwości, by zetknąć się bezpośrednio z ludźmi żyjącymi na tej XIX wiecznej amerykańskiej frontier… Pisał o tym m.in. w świetnych "Listach z podróży do Ameryki"…

 

Żołnierze amerykańscy "godni Zagłoby i spółki" z "nieśmiertelnej Trylogii"

W USA, pierwsze dziewiętnastowieczne wydania przekładów powieści Sienkiewicza — były odbierane zupełnie inaczej. Cytowany wcześniej Jan Rybicki napisał, że "Pierwsze amerykańskie porównania biegły (…) ku Homerowi i Walterowi Scottowi, ku romansowi rycerskiemu, a więc nie tyle do gatunku westernowego, co do jego wspólnych z Trylogią korzeni." A powieść była tak popularna, że prezydent Stanów Zjednoczonych[ii] mógł pisać, że podczas kampanii wyborczej znajdował pociechę "w nieśmiertelnej Trylogii" i wspominać z nostalgią swych żołnierzy z wojny amerykańsko-hiszpańskiej jako "godnych Zagłoby i spółki"…

Było jednak w XIX wieku kilku rywalizujących ze sobą tłumaczy Sienkiewicza, nie wiadomo więc, czyj przekład czytał późniejszy prezydent Theodore Roosevelt.

 

Miłosz o Sienkiewiczu

Swoją niechęć do Sienkiewicza, jako pisarza propagującego "mentalność konserwatywną" oraz katolicyzm wyraził w opublikowanej przez siebie w USA "Historii literatury polskiej" Czesław Miłosz pisząc: "Jednakże, prawdopodobnie podrzędny intelektualnie w porównaniu do swoich współczesnych pozytywistów i narażony na ich krytykę, Sienkiewicz otrzymał Nagrodę Nobla. Próba obiektywnej jego oceny jest dużym zadaniem ponieważ posiadał rzadki dar narracji połączony z niedociągnięciami na tyle poważnymi, że dyskwalifikującymi go z posiadania tytułu prawdziwego wielkiego pisarza.[iii]

 

Nowy przekład "Trylogii"

W latach 1980–1990 znakomity amerykański autor polskiego pochodzenia W.S. Kuniczak — ukończył nowe tłumaczenie "Trylogii", znacznie różniące się od dotychczasowych, dziewiętnastowiecznych przekładów.

O tym jak "Trylogia" w nowym przekładzie Kuniczaka była odbierana w Stanach, przez osoby wychowywane w kulturze amerykańskiej końca XX wieku, pisze Jan Rybicki…

 

"Ogniem i mieczem" to czysty, żywy Tolkien[iv]

Amerykańscy studenci renomowanego amerykańskiego uniwersytetu, przed którymi piszący te słowa staje od czasu do czasu dzięki hojności Fundacji Kościuszkowskiej, by oprócz wszędzie pożądanej Szymborskiej raczyć ich innymi jeszcze polskimi noblistami, orzekają natychmiast, niezmiennie, zgodnie, niektórzy wręcz z zachwytem, że Ogniem i mieczem – które przeczytali w wersji dwudziestowiecznej – to czysty, żywy Tolkien. Tolkien, czyli fantasy. Nie western, bo obecni amerykańscy dwudziestolatkowie nie oglądają filmów z Johnem Waynem, i z gatunkiem tym kojarzy im się co najwyżej Tańczący z wilkami. Bo jakże: silni mężczyźni z mieczami na koniach, dzikie, bezkresne stepy, Tatarzy jak orkowie, wszystko zaś umiejscowione w krainach tak odległych historycznie i geograficznie, że nierzeczywistych (cóż z tego, że piękna mapa na wewnętrznej okładce – u Tolkiena są jeszcze lepsze!).

A jeszcze ten początek: "Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Współcześni kronikarze wspominają, iż z wiosny szarańcza w niesłychanej ilości wyroiła się z Dzikich Pól i zniszczyła zasiewy i trawy, co było przepowiednią napadów tatarskich. Latem zdarzyło się wielkie zaćmienie słońca, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie. W Warszawie widywano też nad miastem mogiłę i krzyż ognisty w obłokach; odprawiano więc posty i dawano jałmużny, gdyż niektórzy twierdzili, że zaraza spadnie na kraj i wygubi rodzaj ludzki".

Czysta fantazja! A że rok 1647, kiedy zaraz wybuchnie powstanie Chmielnickiego? Równie dobrze mógłby to być rok 3019 w kalendarzu Śródziemia i zaraz rozstrzygną się losy Wojny o Pierścień. Warszawa? Współczesny czytelnik amerykański na pewno częściej słyszał nazwę Gondoru – szczególnie przy obecnej manii z adaptacją filmową Tolkiena.

 

Stoisko z "Trylogią" przed każdym amerykańskim kinem?

Czy zatem za niespełna rok, gdy Gandalf z Frodem znów pojawią się na ekranach całego świata, by dokończyć swych zmagań z Sauronem, należy pod każdym amerykańskim kinem umieścić stoisko z Trylogią (Sienkiewicza)? Może tak, bo różni wydawcy w Ameryce z uporem godnym kolejnej sienkiewiczowskiej manii nie przestają wypuszczać na rynek tłustych tomiszcz w barwnych obwolutach z polskim nazwiskiem (czasem pisanym "Henry K. Sienkiewicz!").

Na tylnej okładce zachęcają do czytania tej "masywnej książki", "epickiej prozy", "wspaniałego połączenia historii i wyobraźni", "nieprzerwanej akcji i przygody", "opisującej dzieje miłości kobiety i mężczyzny, rozłączonych przez wojnę i chaos". Czy znajdują czytelników? Trochę znajdują, co widać w najlepszym z dostępnych materiale o współczesnej recepcji popularnej – działach opinii czytelniczych księgarni internetowych. Nawet po wyłączeniu wszystkich o polskich lub polsko brzmiących nazwiskach, zostaje jeszcze dość innych.

 

"Najlepsza powieść wszechczasów”

A ci inni piszą tak (tu tylko kilka przykładów wypowiedzi o Ogniem i mieczem): "Książka trochę przegadana, ale dobrze się czyta, choć znacznie gorsza niż Taras Bulba Gogola", "Mimo że jestem pochodzenia ukraińskiego, podoba mi się ta książka; piękna mitologia, świetne opisy, postacie zapadające w pamięć", "Najlepsza powieść wszechczasów. Lepiej się za nią nie zabierać, jeśli nie ma się dużo wolnego czasu. Jeżeli tylko ktoś przebrnie przez przydługi wstęp, przeczyta ją od deski do deski", "Są książki, które sprawiają, że ich czytelnik czuje się częścią jakiegoś uprzywilejowanego kręgu. Ogniem i mieczem to jedna z nich", "Podniecająca opowieść, pełna życia i namiętności. Chwyta za serce już na początku i nie puszcza. Jak to się stało, że jest tak mało znana w Ameryce?!

Może gdyby za adaptację filmową zabrał się Peter Jackson…" Peter Jackson, producent filmowej adaptacji Władcy pierścieni. No właśnie! 

Jan Rybicki

 


[ii] Był to Theodore Roosevelt, minister marynarki w momencie wybuchu wojny amerykańsko-hiszpańskiej w 1898 roku. Po wybuchu wojny Roosevelt złożył rezygnację i został  zastępcą dowódcy grupy 1250 kawalerzystów-ochotników walczących z wojskami hiszpańskimi na Kubie. Byli oni znani jako Rough Rides (Twardzi Jeźdźcy). Za udział w tej wojnie trwającej od kwietnia do października 1898 roku Roosevelt otrzymał najwyższe wojskowe odznacznie amerykańskie Medal of Honor. Mając 42 lata, T. Roosevelt został 26 prezydentem USA w 1901 roku, po zamordowaniu prezydenta Williama MacKinleya.

[iii] "Although perhaps inferior intellectually to his positivist contemporaries and exposed to their critisizm, Sienkiewicz won international fame and a Nobel Prize. To appraise him objectively is quite a task, for he combined a rare narrative gift with shortcomings that are serious enough to disqualify him from the title of a truly great writer." Zob.: Czeslaw Milosz "The History of Polish Literature", MacMillan Publishing, Co., New York 1973, s. 308.

[iv] Zob.: Jan Rybicki "Trylogia po amerykańsku". Śródtytuły moje.

 

0

Andy-aandy http://blogmedia24.pl/blog/3727

Niezależny wędrownik po necie, czasem komentujący... -- Ekstraktem komunizmu i jego naturą, tak samo jak naturą kaądego komunisty i lewaka są: nienawiść, mord, rabunek, okrucieństwo i donos... Serendipity — the faculty or phenomenon of finding valuable or agreeable things not sought for...

823 publikacje
236 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758