O przekraczaniu granic słów kilka[1]
Realizm ograniczony końcem własnego nosa jest niebezpieczniejszy od najbardziej szalonej fantazji, ponieważ jest ślepy. Fiodor Dostojewski
Transgresja to przekraczanie siebie. Przekraczanie swoich granic. Granic jakichkolwiek: materialnych, społecznych, kulturowych. Dzisiaj chcemy was namówić do przekraczania granic.
Jozef Kozielecki stworzył koncepcję psychologii transgresyjnej, wedle której istotą bycia człowiekiem jest właśnie w przekraczanie granic małych i dużych. Natura nasza jest taka, że z jakiś przyczyn nie możemy usiedzieć spokojnie na miejscu, tylko zastanawiamy się, co jest za horyzontem, co znajduje się po drugiej stronie Księżyca, zgłębiamy naturę białka i genu, szukamy istoty zbrodni i kary.
Można to czynić w wymiarze osobistym (P) i historycznym (H). Wymiar osobisty to na przykład: nauczenie się nowego języka, zdobycie nowej pracy lub wybudowanie domu. Niewątpliwie łatwo zaobserwować, że są ludzie mniej i bardziej transgresyjni w wymiarze osobistym, a powody takiego stanu rzeczy mogą być różnorodne: odmienny poziom odwagi, kreatywności albo ze swej natury jedni mogą być bardziej konserwatywni od drugich. Różnić się mogą także ochotę do podejmowania ryzyka lub motywację do działania. Decydują o tym: wychowanie, cechy indywidualne oraz kontekst sytuacyjny.
Na przykład w wielu firmach japońskich i amerykańskich wszelkie innowacje są bardzo mile przez zarząd przedsiębiorstwa widziane, dlatego panuje tam sprzyjający klimat do zachowań wynalazczych. Nie muszą to być koniecznie wynalazki na miarę epoki i zazwyczaj są to małe usprawnienia, ale ich suma tworzy nowa jakość w wymiarze zespołowym. Produkty (na przykład samochody,oprogramowanie) stają się dzięki takim drobnym usprawnieniom – niejako „same z siebie” – w toku produkcji coraz doskonalsze. Oczywiście system zorganizowany jest tak, że nowe pomysły są szybko rozpatrywane i wcielane w życie a także dobrze wynagradzane. Kto miał szczęście przedstawiać swoje wnioski racjonalizatorskie w takiej firmie, ten doskonale wie, o czym piszemy.
Transgresje historyczne (H) potrzebują zazwyczaj Kopernika, Newtona czy Krzysztofa Kolumba. Są to dokonania, które wykraczają poza przeciętność i zmieniają w istotny sposób nasze widzenie świata albo i życie całych społeczeństw. Mają właśnie wymiar historyczny i zwykle potrzebują ponadprzeciętnego autora.
Postępującą komplikacje naszego życia powoduje, że indywidualnych transgresji historycznych może być mniej, ponieważ wybitne dzieła w coraz większym stopniu wymagają pracy zespołowej. Zapewne w takim poglądzie jest sporo racji, szczególnie w odniesieniu do takich obszarów jak na przykład nauka, gdzie do istotnych rezultatów dochodzą zazwyczaj zespoły, jak ma to miejsce w wypadku tworzenia oprogramowania, realizacji lotów kosmicznych (a choćby na Marsa i dalej) lub nowych technologii medycznych. Choć najprawdopodobniej literatura i malarstwo nadal pozostanie domeną poczynań indywidualnych, aczkolwiek i tego nie można być całkowicie pewnym w dobie Internetu i być może jakiś wirtualny zespół napisze nowa „Zemstę” czy „Faraona”.
Niestety, często się też zdarza, że transgresje w wymiarze społecznym przynoszą koszmarne rezultaty.
To transgresje typu Zet, których skutki są destruktywne. Zazwyczaj są realizowane przez państwa despotyczne lub totalitarne, którymi rządzą inżynierowie społeczeństw i dusz, tacy jak: Pol Pot, Stalin, Hitler czy Mao Tse Tung. Być może to o właśnie o transgresjach typu Zet proroczo wyraził się Blaise Pascal, mówiąc że: „Wszystkie nasze nieszczęścia biorą się z jednej tyko przyczyny, mianowicie stąd, że człowiek nie umie spokojnie usiedzieć w pokoju. Wiek XX zaliczył dwa takie eksperymenty na skale globalną: narodowy socjalizm i komunizm (+ wersja chińska), które przyniosły hekatomby ofiar ludzkich i morze nieszczęść. Mimo to i tak dalej istnieje spora rzesza tych, którzy uważają, że Hitler czy Stalin to byli całkiem poważni kandydaci na ojców i zbawców ludzkości, tyle tylko że obiektywne warunki przeszkodziły w realizacji ich dzieła.
Transgresje typu Zet są często związane z władzą i możliwościami, jakie stwarza: wpływu na rzeczywistość i ludzi. Recept jak tego dokonać dostarczali tacy myśliciele jak Nicola Machiaveli czy mistrz Sun Tsu. Pierwszy, jak pamiętamy, napisał instruktażową książkę „Książę”, w której wyłożył swoje poglądy na skuteczne rządzenie nie obciążone imponderabiliami i etyką. Drugi doradzał, jak w najbardziej podstępny i skuteczny sposób prowadzić wojnę.
Czy transgresją typu Zet staną się badania w dziedzinie modyfikacji kodu genetycznego, o tym przekonamy się w przyszłości. Być może szybciej, niż sądzimy.
Dlaczego ludzie przekraczają granice? Na to pytanie od zarania stara się znaleźć odpowiedź psychologia i filozofia. Co takiego dzieje się w człowieku, że zaczyna pisać „Quo Vadis”? Lub tak jak Matka Teresa czy tak jak o.Kolbe, bez koniecznego wykształcenia, tworzyć organizacje o wymiarze światowym, pomagające milionom ludzi? Można naturalnie powiedzieć „palec boży” czy „boża iskra”, ale… Mimo „inspiracji z góry” wszystkie konkretne sprawy i trudności, takie jak: brak pieniędzy i wsparcia, problemy z zarządzaniem i wiele innych musieli pokonać sami a przecież wcale „nie byli skazani na sukces”.
U źródeł wszystkiego leży m.in. potrzeba hubrystyczna, polegająca na potwierdzeniu swoich wartości przez człowieka. Dzięki niej niezwykle zwiększa się dynamika społeczeństw i jednostek.
Potwierdzanie swojej wartości może prowadzić jednostkę na szczyty Himalajów, żeby zdobywać kolejne ośmiotysięczniki, do latania wokół świata balonem, samolotem (jak milioner Fawcett) czy badań nad genomem człowieka.
Tak przy okazji warto zauważyć, że sam pan Bóg proponuje człowiekowi najważniejszą transgresję z możliwych, czyli życie wieczne. Człowiek jest w swojej ziemskiej rzeczywistości zorientowany poziomo, horyzontalnie. On proponuje nam transgresje pionową – nazwijmy ja transgresją, (W) czyli wieczność a najlepszym sposobem realizacji potrzeby potwierdzenia swojej wartości jest miłość, realizowana w formie konkretnych uczynków wobec naszych bliźnich.
Polacy maja bogatą tradycję działań transgresyjnych indywidualnych i zespołowych w wymiarze personalnym oraz historycznym.
Myślimy o Sierpniu 80.
Bez względu na to, na jakie były jego źródła i przyczyny, i czy był procesem historycznie nieuchronnym albo – jak chcą niektórzy – inspiracją „policji tajnych i dwupłciowych”, nikt nie przewidział, jakie będą jego konsekwencje.
Oprócz zmiany polityczno-społecznej i powstania „Solidarności” zdarzenia sierpniowe dały impuls milionom ludzi w całej Polsce, którzy wszędzie, gdzie żyli i pracowali „wzięli sprawy w swoje ręce”. Poczuli się u siebie i zaczęli zmieniać rzeczywistość, stając się niemal z dnia na dzień „transgresyjnymi” obywatelami, przekraczającymi, wszelkie narzucone przez system, granice. Powstał ruch społeczny w gruncie rzeczy przez nikogo nie kierowany i przez to tak groźny, bo i realizujący się w najrozmaitszych sferach: gospodarczej, społecznej, patriotycznej, w wymiarze historycznym a nawet interpersonalnym.
Zapewne to było główna przyczyna 13 Grudnia, ponieważ komuniści nie byli w stanie w inny sposób powstrzymać wzbierającej fali aktywności, energii, potrzeby integracji.
I tak transgresja typu S (czyli solidarności) została powstrzyma przez negatywną transgresję Zet Jaruzelskiego, Kiszczaka i reszty ancien regime.
Potem już nigdy Polacy w sobie nie poczuli takiej mocy i motywacji do zmian i wiary, że tak dużo zależy od nich samych.
Warto pamiętać o tej największej w ostatnim półwieczu narodowej transgresji, mimo że sytuacja uległa zmianie.
Skomplikowanie organizacyjno-prawne kultury hamuje rozwój działań innowacyjnych i twórczych. Często owo „skomplikowanie” jest tworzone celowo, aby zamykać obywateli w labiryncie instytucjonalnym, w którym ugrzązł by nie tylko każdy człowiek dobrej woli, ale nawet i sam Minotaur .
Czy sprzyja nam duch czasu?
Czy jest w ogóle coś takiego jak duch czasu? Chyba tak, ale dość niekonkretne i można go trafnie ocenić jedynie z …perspektywy czasu. Niemniej na odzień – kiedy jesteśmy zanurzeni w rzeczywistości, to jakby „przez skórę” czujemy czy jest pora na zmiany, czy też nic się tak naprawdę nie zmienia, choć obecnie i w tej sprawie w Polsce panuje poważne zamieszanie.
W sukurs przychodzi nam Prawo Rezmera, które mówi, że:
Im sprawca posiada większe zasoby motywacyjne, emocjonalne, intelektualne i prakseologiczne, i im jest wybitniejszy, tym mniejsza role odgrywają w jego życiu warunki zewnętrzne.
Tak, więc śmiało weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! (2TM1)
Czyż racji nie miał nasz wiesz narodowy, Adam Mickiewicz, pisząc: „O ile powiększycie i polepszycie duszę waszą, o tyle polepszycie prawa wasze i powiększycie granice wasze.”?
Może twoje osobiste przekraczanie granic nas wszystkich przeniesie w lepsze czasy?
Choć Toynbee ostrzega, że duma i pycha utrudniają osiąganie celi i prowadzą do klęski.
O tym też warto pamiętać.
[1] Na podstawie Kultura i transgresja, Józef Kozielecki
Wojciech Warecki & Marek Warecki www.warecki.pl Dwa słowa o nas. Zajmujemy się: Pisaniem książek i dziennikarstwem Oraz Trenowaniem i szkoleniami Doradztwem Terapią szczególnie w zakresie: Stres, psychosomatyka Mobbing funkcjonowanie człowieka w organizacji Psychologia wpływu i manipulacji Psychologia oddziaływania mass mediów (w tym nowe media) Rozwój osobisty i kreatywność Praca zespołowa i kierowanie Psychologia sportowa Problemy rodzinne. Warsztaty skutecznego uczenia się
Jeden komentarz