KULTURA
Like

Topos dedukcji w filmie

12/05/2013
1130 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Topos dedukcji w filmie

Pochodzące z greki określenie topos oznacza powtarzający się wspólny motyw w literaturze i sztuce danej kultury czy cywilizacji. Istnieją różne toposy, np. motyw drogi („Władca pierścieni”), pana i sługi („Don Kichot i Sancho Pansa”), zemsty („Hrabia Monte Christo”) i wiele innych.

0


Jako, że dziś coraz większą, nierzadko dominującą, rolę w kulturze odgrywa kino, warto więc zastanowić się nad fenomenem popularności toposu dedukcji.

Paradoksalnie spopularyzowane przez Artura Conan Doyla, twórcę Sherlocka Holmesa, określenie sposobu rozwiązywania zagadek kryminalnych mianem dedukcji jest… błędne. Dedukcja jako sposób rozumowania logicznego stawia sobie za cel dojście do określonego wniosku na podstawie założonego zbioru przesłanek, w obrębie którego się rozgrywa. Holmes w swych śledztwach wykorzystywał tak naprawdę rozumowanie abdukcyjne, polegające na tworzeniu najbardziej prawdopodobnych wyjaśnień dla danego zbioru faktów. Różnica jest kolosalna – dedukcja wyprowadza „a” jako konsekwencję „b”, zaś abdukcja wyprowadza „a” jako wyjaśnienie „b”.

Ale dajmy już spokój tym systemom rozumowania logicznego, zajmijmy się filmem.

Na czym właściwie polegała „dedukcja” Holmesa w jego praktyce detektywa? Każdy detektyw pojawiając się na miejscu zbrodni ma do czynienia z faktami. Są to ślady pozostawione przez sprawcę i zeznania świadków, rodziny, znajomych itd. Z badania faktów pojawiają się nowe fakty, np. w wyniku badań daktyloskopijnych można ustalić kto był na miejscu przestępstwa. Konieczne staje się więc odrzucenie faktów zbędnych czy nieprawdziwych, złożenie tego wszystkiego w logiczną całość i na tej podstawie wykrycie sprawcy. Do tego potrzebna jest rzecz jasna rozległa wiedza. Holmes był bacznym obserwatorem, co pomagało mu wychwycić bardzo dużo szczegółów. Ponadto posiadał szeroką wiedzę z zakresu psychologii, chemii, balistyki, matematyki oraz kultur i religii. Wiadomo, że grał na skrzypcach, ale oprócz tego był utalentowanym bokserem. Warto też zwrócić uwagę na wsparcie medyczne, jakiego Holmesowi udziela doktor Watson, podobnie jak lekarz Artur Conan Doyle – uczestnik wojny burskiej.

Przeniesiony w XXI wiek przez twórców serialu „Elementary” (link) Holmes zachował wszystkie cechy swojego literackiego pierwowzoru, który wszelako został wzbogacony o umiejętność doskonałego korzystania z „kopalni wiadomości złego i dobrego”, czyli internetu, co znacznie pogłębiło jego analizy.

Jako pierwszy bohater filmowy, którego postać stworzono w oparciu o Sherlocka Holmesa na myśl przychodzi dr House. Główna różnica polega w tym przypadku na fakcie, że ściganymi przez House’a „złoczyńcami” są choroby. Poza tym podobieństw jest aż nadto – obaj bohaterowie są uzależnieni od używek, obaj są utalentowanymi muzykami, obaj wykorzystują myślenie abdukcyjne, obaj są stanu wolnego, wreszcie obaj mają wiernego przyjaciela – lekarza. W przypadku Holmesa jest to dr Watson, House z kolei przyjaźni się z dr Willsonem. Jakby tego było mało obaj stają się obiektami ataku groźnego przestępcy nazwiskiem Moriarty.

Ponieważ jednak nauka cokolwiek się rozwinęła od czasów, gdy Artur Conan Doyle tworzył swoje powieści, więc coraz trudniej widzowi zaakceptować wszechwiednego geniusza. Świadomość tego skłoniła twórców filmów, a zwłaszcza seriali kryminalnych do „rozszczepienia” osobowości Holmesa. A raczej nie tyle jego osobowości, ile talentów.

W rezultacie powstało kilka seriali popularnych na całym świecie. Mowa tu o „bruckheimerowskiej rodzinie” C.S.I. w odsłonach Las Vegas, Miami i Nowego Yorku, oraz jednym z moich ulubionych seriali – „Kości”.

W obu przypadkach mamy do czynienia z ekipami dochodzeniowymi tworzonymi przez przenikliwego detektywa, patologów, kryminologów, chemików, botaników, psychologów, balistyków, informatyków itd. Jakby nie patrzeć geniusz Holmesa rozbity na „czynniki pierwsze”.

Mam niejaki problem z zakwalifikowaniem do kategorii wykorzystujących topos „dedukcji” seriali „Agenci N.C.I.S.” oraz „Agenci N.C.I.S. Los Angeles”. W obu przypadkach znacznie silniejszy nacisk położony został na pracę stricte detektywistyczną. Jednakże, co trzeba podkreślić, czteroosobowe zespoły dochodzeniowe tworzą ludzie o różnej przeszłości zawodowej – żołnierze Navy Seals i US Marines Corps, snajperzy, agenci FBI, policjanci… Tym samym mają wielce zróżnicowane metody pracy. W różnym stopniu opierają się na pracy patologów – w „Agentach NCIS” jest ona silnie zaznaczona, w „klonie” z LA niemal jest nieobecna, stykamy się z nią głównie za pośrednictwem raportów. Różnie rozłożony jest też akcent wykorzystania informatyków oraz specjalistów z zakresu kryminologii – w pierwszym przypadku wyjątkowo uzdolnionym informatykiem jest jeden z członków ekipy dochodzeniowej, którego wspiera genialna (choć mocno „pokręcona”) laborantka. W drugim laboranci są nieobecni, za to mamy aż dwoje geniuszy komputerowych. Niemniej wykorzystują w swej pracy myślenie abdukcyjne, więc wpisuję.

Rzecz jasna to tylko przyczynek do dyskusji i mam nadzieję, że Czytelnicy włączą się do dyskusji uzupełniając artykuł swoją wiedzą.

Fot.: internet

0

Michał Nawrocki https://3obieg.pl

232 publikacje
34 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758