Marsz Niepodległości kibicowskim okiem
Ktoś z tłumu krzyczy: To jest poseł!
Policjant (prawdopodobnie z BOA): A mnie to JEBIE
Tutaj drugi materiał na którym dobrze widać ich "ekipę"
Chyba najlepszy filmik z zajścia
Cytat legionisty:
„widać jak na dłoni spośród koło 20 osobowej grupy, która zaczyna walkę dwóch ma policyjne kominy a dwóch maski chirurgiczne…do tego typ w czerwonej kurtce który jest niby kibolem w momencie którym kordon rusza przebiega(2:59) za plecy policji w ogóle nie niepokojony przez "stróżów prawa".”
Pan Jan Pospieszalski. Bardzo dobry występ.
Wklejam relacje jednego z kibiców Legii. Jeżeli znajdę inne relacje kibicowskim okiem uzupełnię notkę.
Z forum.legionisci.com
Pierwsza rzecz w sprawie frekwencji ogólnej. Tu jest ciężka sprawa, nie jest możliwe dokładne oszacowanie. Tak jak z liczbą Legii w Szczecinie- w relacji w TMK jest napisane, że było nas blisko 2 tysiące, a ja spotkałem się z ocenami w rejonie 2,5 tysiąca w skali całego stadionu, a to już duża różnica. To samo tu- z perspektywy uczestników nie jesteśmy w stanie realnie ocenić frekwencji. Trzeba by lecieć helikopterem, pstrykać fotki, wrzucić na kibice.net i dać miejscowym gwiazdorom do kropkowania. W mojej ocenie nie ma mowy o 100 tysiącach, ale już 60- 70 tysięcy to liczby zupełnie realne i jako naoczny świadek zaryzykowałbym właśnie liczby w tym rejonie. Tak samo ocenili to znajomi obecni ze mną na Marszu. Jedno jest absolutnie pewne- 50 tysięcy pękło. Nawet reporterzy Polsatu właśnie na 50 tysięcy nas ocenili, a kto jak kto ale oni nie mają interesu w podawaniu fałszywej liczby. Więc wynik obiektywnie robiący wrażenie. A trzeba pamiętać o represjach, jakie spotykały organizatorów wyjazdów oraz o tym, ze trochę ekip zatrzymano na trasie lub robiono im przeróżne problemy (vide ŁKS Łódź czy wspomniana tu część grupy poznańskiej). Gdyby nie te działania zapewne byłoby nas jeszcze wiele więcej.
Druga rzecz w sprawie frekwencji kibicowskiej. Liczba Legii niemożliwa do oszacowania, natomiast ja kręcąc się po mieście tak od 13 non stop spotykałem znajome legijne twarze. Liczba niemożliwa do oszacowania również dlatego, iż znakomita większość z nas darowała sobie tego dnia barwy klubowe (i bardzo dobrze). Jedno jest pewne- było nas tego dnia bardzo wielu. Z innych ekip które widziałem ładnie pokazała się Wisła Kraków (na oko do 200 osób), dobra załoga z Bełchatowa, ROW Rybnik, Stomil z Petrochemią, znacznie mniej liczna ale bardzo konkretna grupa z Tarnobrzega no i przede wszystkim świetna brygada z WLKP- nie spodziewałem się, ze aż tylu was przyjedzie (tu słowa do obecnej wczoraj w Stolicy Violi). I wiele, wiele innych grup kibicowskich. Byli pewnie wszyscy Ci co mieli być i co są zawsze, poza tymi, którzy przez działania psów (a raczej rządzących) w ogóle nie dotarli.
Trzecia rzecz w sprawie starcia przy Żurawiej. Ja stałem w trakcie tej zadymy pod Novotelem, ale znam relacje znajomych stojących w pierwszych szeregach plus oglądam różne filmiki i wniosek jest jeden- grubymi nićmi szyta prowokacja. Prowokacja, która mogła doprowadzić do śmierci ludzi. Wśród uczestników, jak wszyscy wiemy, były całe rodziny, dzieci, kobiety oraz wiele starszych osób (chociażby środowisko klubów Gazety Polskiej).Interwencja policji niesamowicie brutalna, gaz w ilościach skrajnych, pały, broń gładkolufowa. Ogólnie hardcore. Lali jak leci wszystkich. Wbili się w tłum na kilkaset metrów- grupa spod Novotela też musiała się ewakuować. Wszyscy zagazowani. Wniosek jest jeden-ten bandycki rząd nie cofnie się przed niczym. Po zamieszkach sporo osób (kilka tysięcy, może więcej) niestety rezygnuje z uczestnictwa w Marszu- i trudno im się dziwić.
Czwarta rzecz w sprawie medialnych relacji z wczoraj. Z tego co słyszę od znajomych, tegoroczne relacje z Marszu są, co trzeba przyznać, bardziej uczciwe niż zeszłoroczne. Jeśli tak faktycznie wczoraj w mediach było, to nie pozostaje nic innego jak tylko się cieszyć. Inna sprawa, ze trudno by było drugi rok z rzędu tak kłamać w sprawie Marszu jak rok temu.
Piąta rzecz. TO KIBICE BRONILI UCZESTNIKÓW MARSZU PRZED AGRESJĄ PSÓW. To kibice załapali się na największą ilość pał, dzięki czemu wielu zwykłych ludzi tych pał nie zebrało. I to kibice, mając doświadczenie w tego typu sytuacjach, byli motorem napędowym decyzji o staniu w miejscu, nie rozchodzeniu się itp. Gdyby nie postawa kibiców Marsz w ogóle by nie doszedł do celu, bo psy zepchnęłyby wszystkich w tył na Plac Defilad i tam zabawa by się zakończyła. A jak wiemy jednak, mimo wiadomej sytuacji i wiadomych działań, Marsz doszedł dumnie do celu, przy akompaniamencie petard, okraszony licznymi racami (liczonymi tego dnia w sektach).
Szósta rzecz w sprawie policji. Tak na marginesie trochę- wczoraj ostatecznie zdałem sobie sprawę z tego, że żeby być psem trzeba zupełnie nie mieć godności i kręgosłupa moralnego. Brać udział w zaplanowanej prowokacji i napierdalać Polaków patriotów to tylko ostatnia zdemoralizowana kurew może. Dziękuje Bogu, że nie mam w rodzinie psa.
I już na sam koniec, żeby parę osób to czytających zawstydzić troszkę- moja kuzynka, licealistka trochę udziela się politycznie w swojej małej miejscowości. Mieli jechać na Marsz grupą, kilkanaście osób, w tym osoby znacznie od niej starsze. Wykruszyli się na parę dni przed prawie wszyscy. Bo to, bo tamto. Efekt? Wyjazd odwołany. Wielki patriota organizator z sobie tylko znanych powodów odwołał wyjazd, mimo, ze trochę chętnych pozostało. Jakie było moje zdziwienie, gdy rano dostałem sms od siostry, ze jedzie sama na Marsz PKS-em. Dziecko, które mogłoby się zajmować, tak jak jej rówieśnice, wklejaniem sweetaśnych fotek na fejsbunia, poświęca dzień na to aby być na Marszu. Dzwonie do niej zapytać co i jak, o której dojedzie i jakim cudem rodzice pozwolili jej samej jechać, a ta z tekstem, ze ściemniła, że ja się nią zaopiekuje i będzie pod moją opieką. Ja oczywiście o sprawie dowiedziałem się jako ostatni, hehe. Mimo gazu i awantury była ostatnia osobą, która chciała opuszczać Marsz i wracać. Zostaliśmy do końca. Piszę to ku zastanowieniu tych wszystkich wielkich internetowych patriotów, którzy spędzają wszystkie święta narodowe przed kompem.