Od prawie stu lat żyjemy w czasach w których państwo zwłaszczyło sobie wszystkie najważniejsze dziedziny życia. Fachowcy obecny system określają kapitalizmem państwowo-monopolistycznym, ale czy nie jest to przypadkiem skrajny oksymoron?
Od prawie stu lat żyjemy w czasach w których państwo zwłaszczyło sobie wszystkie najważniejsze dziedziny życia. Fachowcy obecny system określają kapitalizmem państwowo-monopolistycznym, ale czy nie jest to przypadkiem skrajny oksymoron?
Doskonale wiemy, że wszystko co państowe w porównaniu z prywatnym wypada bardzo słabo. Są oczywiście pewne dziedziny będące typową domeną państwa – wojsko, policja i administracja. Są jednak i tacy, zwie się ich anarchokapitalistami, którzy uważają, że nawet te rzeczy powinny zostać sprywatyzowane. Być może mają rację..
Mając na uwadzę efektywność obu sektorów powinniśmy ograniczać rolę państwa faktycznie do roli "stróża nocnego", państwo ma być żylaste ,małe, ale zwinne i silne. "Nie chcemy takiego społeczeństwa, w którym państwo odpowiada za wszystko, a nikt nie odpowiada za państwo" – stwierdziła Margaret Thather. A to jest dzisiaj nasz problem – obecne państwo polskie, nie tylko zresztą i one, jest zbyt tłuste, nieruchawe, z racji swojego apetytu nieustannie nienasycone i rozrastające się, swoimi mackami siegające daleko dalej niż powinno. Jedynym ratunkiem w tej sytuacji są działania radykalne. Wiele osób, zwłszcza nierobów i łapowników na tym ucierpi, ale jak mawiał Józef Stalin "rewolucji nie robi się w jedwabnych rękawiczkach"