Nie ma co owijać w bawełnę. Jestem zaprzedanym zwolennikiem teorii spiskowych. Bo uważam, że spisek zawsze rządził światem. Spiskował Szatan w Edenie, potem król Herod, Juliusz Cezar, Bolesław Śmiały i wielu jego wstępnych i zstępnych z dynastii Piastów, spiskował na potęgę Józef Piłsudski, w 1939 roku Mołotow z Ribbentropem, w Jałcie spiskowali Stalin, Churchill i Roosvelt, a w Polsce po 1945 roku Cyrankiewicz, Bierut, Jaruzelski pospołu z Kiszczakiem, a później nawet ten patałach Donald Tusk, który żeby z Bolkiem obalić rząd Olszewskiego zaproponował wcześniej nieśmiało, żeby się policzyć. Liczył oczywiście Bolek.
Spiski, formalnie i nieformalnie, dekretowały użycie sztyletu, trucizny, powroza, gilotyny i paru innych skutecznych przyrządów do fizycznej eliminacji niewygodnych delikwentów. To spiski decydowały i decydują o losie milionów ludzi na tym łez padole, zwanym najlepszym ze światów. Bo spisek to jest polityka albo odwrotnie, polityka to jest spisek.
Przez wieki nikt nie kwestionował roli spisków w dziejach. Nie poddawał ich w wątpliwość, nie deprecjonował, nie wyśmiewał. Raczej z nabożnym strachem respektował ich sprawczą moc. Wygląda jednak na to, że coś się zmienia w tej materii. W III RP zwolenników wszelakich teorii spiskowych tzw. salon najchętniej zamknąłby w psychuszce, odsądzając od czci i wiary i nazywając oszołomami. Najlepszym przykładem ilustrującym tę zmianę wektorów jest sprawa Smoleńska. Spróbujcie nieopatrznie, tu czy tam, na przykład na Czerskiej albo na Wiertniczej, zdekonspirować Wasze poglądy na temat wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, które odbiegałyby od oficjalnej wersji Anodiny i Milera. Piętno nienormalnego przylgnie do was już po wsze czasy. To nic, że Anodina z Milerem spiskowali do potęgi „entej”. Bo spisek może być prawomyślny i nieprawomyślny, słuszny i niesłuszny. Zależy, gdzie stoją konfitury. Spisek jako oręż w propagandowej walce o rząd dusz służy do trzymania społeczeństwa za mordę. Spiskująca elita władzy odmawia spiskującej opozycji legitymacji do spiskowania, ośmieszając nieszczęśników przy każdej nadarzającej się okazji. Dlatego spiskować trzeba się nauczyć, jak każdego rzemiosła. Jan Olszewski nie potrafił się policzyć i przegrał. Jarosław Kaczyński dobiera sobie ciągle kiepskich kompanów-spiskowców, a to jakiś Giertych, a to jakiś Karczmarek, dlatego tyle razy musiał powstawać jak feniks z popiołów, co mogłoby oznaczać, że ma zadatki na niezłego spiskowca, ale niekoniecznie. Smoleńsk pokazał mu miejsce w szyku. Trzeba prawdziwego chojraka, żeby wymyślić kontrspisek. Spiski usiłują uprawiać ostatnio „wesołe Romki” takie jak Gowin, czy Kurski. Trochę to żałosne i nadaje polskim spiskom siermiężnego kolorytu. Szkoda na nie czasu.
Na razie w tej spiskowej grze i tak dominują: Putin, ze wschodu a Merkel z zachodu. Donald patałach uważa, że przejrzał ich spiskową grę i może spiskować chodząc na linie, która mu rozciągnęli albo tańcząc na rurze, którą mu równocześnie postawili, w łaskawości swojej. Śmieszny, żałosny pajac, chyba nie potrafi już liczyć.
Życzę wszystkim pięknych spiskowych teorii!
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.