Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że byłe Wojskowe Służby Informacyjne nadal tworzą silne lobby. Lobby, które nie zrezygnowało ze swoich wpływów i do którego chętnie odwołuje się zarówno prezydent Bronisław Komorowski, jak i premier Donald Tusk. Z tego punktu widzenia wyrok w mojej sprawie jest etapem odzyskiwania przez tę strukturę dawnej pozycji – mówi Antoni Macierewicz w rozmowie z Dawidem Wildsteinem.
Jak należy interpretować skazanie Pana za obrazę gen. Marka Dukaczewskiego?
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie jest niezwykły. Jest to próba rehabilitacji Wojskowych Służb Informacyjnych w ich najgorszym wydaniu, związanym z ZSRS, GRU i KGB. Oprócz przeprosin gen. Dukaczewskiego i kary finansowej sąd nakazał mi „zaprzestanie dalszego naruszania dóbr osobistych powoda oraz przypisywania mu współodpowiedzialności za nieprawidłowości WSI o przestępczym charakterze”. Wyrok ten traktuję nie tylko jako formę zemsty za rozwiązanie WSI, ale także jako formę cenzury moich działań politycznych i wypowiedzi. Widać wyraźnie, że wyrok ten wpisuje się w atmosferę posmoleńskiej fali mającej uczynić z Polski znów państwo niesuwerenne i wydane na łup zewnętrznych podmiotów politycznych. Smoleńsk dramatycznie zmienił naszą sytuację geopolityczną, ale także wewnętrzną.
Prof. Sławomir Cenckiewicz kilkakrotnie stwierdził, że po likwidacji WSI środowisko to przestało się realnie liczyć, że zostały im tylko procesy bądź obrażanie innych, ale definitywnie utraciło swoją dotychczasową pozycję. Ta konstatacja okazuje się zbyt optymistyczna?
Diagnoza taka mogła być trafna przed 10 kwietnia 2010 r., ale dzisiaj już nie. Oczywiście, można powiedzieć, że środowisko to zostało pozbawione poprzez likwidację WSI najgroźniejszych narzędzi działania. Bezpieczeństwo Polski było najbardziej zagrożone wówczas, gdy środowisko WSI poprzez służby kontrolowało instytucje państwowe. Wspierało mafie i siało postrach wśród współobywateli, używając swoich instytucjonalnych możliwości. WSI było rzeczywistym państwem w państwie, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że nadal tworzy silne lobby. Lobby, które nie zrezygnowało ze swoich wpływów i do którego chętnie odwołuje się zarówno prezydent Bronisław Komorowski, jak i premier Donald Tusk. A po tragedii smoleńskiej ze względu na rolę ludzi ze środowiska z WSI w tych wydarzeniach (włącznie z udziałem w tuszowaniu odpowiedzialności Tuska i Komorowskiego) zależność między rządzącymi a tym lobby bardzo się pogłębiła. Z tego punktu widzenia wyrok w mojej sprawie – jest etapem odzyskiwania przez tę strukturę dawnej pozycji. Co więcej – rządząca obecnie formacja nieustannie podejmuje próby rehabilitacji i przywrócenia wpływów tego lobby. Przypomnę tylko, że pana Dukaczewskiego usiłowano wprowadzić jako eksperta i doradcę do sejmowej komisji ds. służb specjalnych, a minister Sikorski chciał wykorzystać „doświadczenie” Dukaczewskiego w polskiej służbie dyplomatycznej. Działania te okazały się na szczęście nieskuteczne, ale próby odbudowy pozycji lobby WSI są wciąż podejmowane. Oczywiście jednak zgadzam się z zasadniczą tezą Cenckiewicza: lobby WSI to dzisiaj jest już tylko upiór pętający się po korytarzach możnych gotowych wynająć najemników do brudnej roboty. WSI jako takie nie ma szans na powrót.
Mówi się często, że Nowy Ekran, wraz z prezentowanymi na jego internetowych łamach spiskowymi i skrajnie absurdalnymi wyjaśnieniami katastrofy smoleńskiej, wygłaszanymi np. przez Leszka Szymowskiego, jest zinfiltrowany przez dawne WSI. Ile w tym prawdy?
Ta teza, jeśli się nie mylę, została sformułowana przez pana Józefa Darskiego. O wpływach środowiska byłego WSI na Nowy Ekran pisał też Piotr Bączek. Często odwołuje się do tej tezy ważny polski analityk życia politycznego, piszący pod pseudonimem Aleksander Ścios. Na pewno w głównym nurcie publicystyki Nowego Ekranu można znaleźć wypowiedzi, które dla mnie – jako osoby zajmującej się sprawą wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej – są niepokojące. Więcej – których cel odczytuję jako dążenie do zepchnięcia poszukiwań i badań związanych z tragedią smoleńską w ślepy zaułek. Mam na myśli np. bogatą publicystykę autora piszącego pod pseudonimem Free Your Mind czy innych jego admiratorów. Oczywiście, przy tak nieprawdopodobnej liczbie kłamstw i presji całego establishmentu, by ukryć przestępcze źródła tragedii smoleńskiej nie można się dziwić, że ludzie zaczynają wierzyć nawet w najbardziej absurdalne interpretacje katastrofy. Rozumiem związane z tym emocje, potrzebę poznania prawdy, ale chciałbym zwrócić uwagę na groźny fakt, że na tym stanie emocjonalnym żerują ludzie świadomie dążący do wprowadzenia Polaków w błąd. W ciągu ostatnich dwóch lat wielokrotnie przekonywałem się, że dysponujemy wieloma racjonalnymi dowodami i naukowymi hipotezami, które pozwalają nam obalić dotychczasowe kłamliwe ustalenia i w końcu doprowadzą do wyjaśnienia tragedii z 10 kwietnia 2010 r. Tymczasem tezy zwolenników FYM-a odciągają nas od racjonalnego badania i wskazywania winnych i kierują w stronę rozważań metafizycznych. Wytwarzanie takiego klimatu jest najlepszą drogą do utrwalenia w przekonaniu społeczeństwa polskiego i społeczności światowej wersji Tatiany Anodiny i Jerzego Millera.
Jest to rodzaj agentury wpływu?
Biorę tę możliwość bardzo poważnie pod uwagę. Jest to typowa strategia rosyjskich służb specjalnych. Przypomnę – Rosja nie jest już potęgą militarną i gospodarczą, a nawet polityczną. Ale nadal jest największą na świecie potęgą kłamstwa.
GPC
autorzygazetypolskiej.salon24.pl/438522,proby-odbudowania-wsi
Dawid Wildstein Obrońca Krzyża:
carcajou.nowyekran.pl/post/41892,dawid-wildstein-obronca-krzyza