Nawet najzagorzalsi zwolennicy PO muszą przyznać, że dawała ona ostatnio mówiąc prostymi żołnierskimi słowy ciała na lewo i prawo.
Od początku roku większość poczynań PO to nieustający festiwal strzałów we własną stopę. I to strzałów na tyle celnych, że nawet media tzw. głównego nurtu musiały to zauważyć i trochę chociaż połaskotać PO żądłem krytyki. Połaskotać bo gdyby takie same wpadki zaliczał np. PiS będąc u władzy to każda ze spraw typu nominacja ministry Muchy znajomego na wiceszefa COS byłaby młócona od GW po TVN, od TVN po RadioZet, od RadiaZet po wp.pl tak z pół roku o ile nie dłużej. A to sprawa bardzo w końcu małego kalibru przy ACTA, bałaganie w służbie zdrowia, czy pękających na życzenie GDDKiA nowiutkich autostradach. Próbowano więc w trybie awaryjnym uruchomić Palikokota, chwilowo oddelegowanego na odcinek opozycja. Niestety jego wiekopomne "problemy" typu maryśkowe kadzidełka zaprzątały uwagę jeden, może dwa dni. A tu strzał za strzałem i stopa coraz bardziej dziurawa. Angela też mniej chętna do klepania po plecach bo odbywa właśnie 7855-ty szczyt w sprawie ostatecznego załatwienia kryzysu w strefie euro. Sarko też nie poklepie bo mu się sondażowo pod siedzeniem pali i musi walczyć jak lew o drugą kadencję. Jednym słowem nie ma czym przykryć coraz bardziej dziurawej stopy PO. Zostały więc największe armaty spośród tematów zastępczych, które PO właśnie wytoczyła. Kaczyński i Ziobro przed Trybunał Stanu. Najpierw obejrzymy akt I. SLD, Palikokoty i PSL poprą, czy nie poprą? Będzie ta większość w sejmie, czy nie? Akt II – kulminacja głosowanie w sejmie. Może kogoś dopadnie biegunka? Może jakiś poseł dozna pomroczności ciemnej i zagłosuje nie tak? Grzać temat można przez dobry miesiąc albo nawet dwa. Będzie TS – temat na rok albo dwa. Nie będzie co najmniej na miesiąc. A potem? Potem to już wiadomo. Będzie medialny orgazm związany z Euro 2012 i komu tam w głowie będą jakieś pierdoły polityczne?
A na razie uruchamia się pomniejsze tematy zastępcze wskazujące jak to słuszną linię ma nasza władza. Popełnia błędy, ale w porę umie się z nich wycofać. Ministra Mucha przecież pryncypialnie przyjmie rezygnację swojego znajomego zaszczutego przez media.