Temat smutny – o Polsce
29/12/2011
385 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
Ilość samobójstw i zachorowalność na choroby psychiczne w Polsce rośnie z roku na rok. Ironizując, można by powiedzieć, że „doganiamy demokratyczną Europę i wiele innych krajów „cywilizowanych” spoza niej.
Kilka razy z moim życiu odwiedzałem chorych w szpitalach psychiatrycznych.
Pierwszy raz wracając samochodem z takich odwiedzin – płakałem.
Zwłok samobójcy na szczęscie nie zdarzyło mi się oglądać.
Ci, którzy się powiesili a nie mieli stosownej wiedzy (np przez powieszenie się na klamce od drzwi poprzez podkurczenie nóg i ich skurcz) dusili się i cierpieli.
Ci mający większą wiedzę (jak mój przyjaciel, wrażliwy sędzia, kilka miesięcy temu) zrobili to perfekcyjnie, dobierając niezbyt grubą linkę i mając odpowiedni zapas wysokości by zerwaniu uległy kręgi szyjne. Śmierć natychmiastowa, bez cierpienia duszenia.
Myśli samobójcze, jak sądzę, ma wielu Polaków. Takie myślenie wynika z ogromnego bólu psychicznego, który wielu wolałoby zamienić na ból fizyczny.
Aby popełnić samobójstwo – trzeba być u końca wytrzymałości psychicznej.
Wiem coś o tym – i proszę – wytrzymajcie. Życie może się zmienić następnego dnia, trzeba poczekać, cierpliwie poczekać. Wytrzymać. Choć to trudne – wiem.
Jeśli straciłeś dom, nie masz kasy na utrzymanie Rodziny – nie martw się. Jeszcze nikt w Polsce nie umarł z głodu – chyba, że sam chciał.
Ja modliłem się w takich sytuacjach dziekując za moje życie i mojej Rodziny. Prosiłem w cichych modlitwach Boga (Absolut, Ogromną Tajemicę Wszechświata) – i czekałem cierpliwie, oj czekałem.
Wierzyłem w tą Pomoc. I w końcu (2 x) doczekałem się jej.
A teraz dla ciekawych tematu kilka danych:
"Z policyjnych statystyk wynika, że w zeszłym roku na swoje życie targnęło się niemal 5,9 tys. Polaków. Szokujący jest fakt, że ta liczba jest prawie równa liczbie osób, które giną w wypadkach drogowych. Eksperci nie mają wątpliwości – te statystyki świadczą o porażce państwa.
Mężczyźni piją więcej alkoholu, częściej zażywają też inne środki odurzające, są mniej religijni od kobiet, poza tym wybierają bardziej śmiertelne środki. A do tego silniej odczuwają presję, gdy tracą pracę, będąc jedynym żywicielem rodziny – tłumaczy Włodzimierz A. Brodniak z Pracowni Suicydologicznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii.
Jego zdaniem policyjne statystyki nie oddają jednak pełni problemu. – To zaledwie wierzchołek góry lodowej. Znam przypadek dziewczyny, która targnęła się na swoje życie 17 razy, i mimo że była blisko śmierci, nikt tego w oficjalnych raportach nie ujął – mówi Włodzimierz A. Brodniak."
"W trzecim kwartale 2011 roku zarejestrowano w policyjnych bazach 1380 prób samobójczych, z których 1068 zakończyło się zgonem. Dla porównania w trzecim kwartale 2010 roku liczby te wynosiły odpowiednio 1293 i 999. Tak więc wzrost liczby samobójstw w tym roku to prawie 7 procent. Co mogło mieć wpływ na tak dramatyczne ludzkie decyzje?"
Choroby psychiczne.
Ich ilość w Polsce rośnie co roku. Schizofrenia jest jedną z nacięższych takich chorób.
Wystarczy by w biochemii mózgu coś się zmieniło, brak albo nadmiar pewnych sustancji i świat widziany przez chorego jest inny, "jest straszny".
Depresja jest dużo lżejszą choroba – o ile można ją uznać za chorobę. Miałem ją 2 x w życiu – i przeżyłem dzieki Absolutowi i środkom farmaceutycznym. Jeśli boisz się pójść do psychiatry – to błąd. To taki sam lekarz jak każdy inny. No i jest psychoterpia – z niej też warto skorzystać. Ale należy zacząć od psychiatry – to zdecyduje co do potrzeby psychoterapii poza lekarstwami.
Nasze życie potrafii się wtedy zmienić – możemy normalnie i spokojnie funkcjonować w tym coraz bardziej brutalnym świecie.
A teraz troche danych:
"
Od kilkunastu lat wzrasta liczba osób borykających się z zaburzeniami na tle psychicznym -informuje Ministerstwo Zdrowia. Powodują to zmiany społeczno-ekonomiczne, których wynikiem jest pojawienie się nowych zagrożeń dla zdrowia psychicznego w postaci biedy, bezrobocia oraz braku poczucia bezpieczeństwa ekonomicznego, socjalnego i zdrowotnego.
"Sytuacja wygląda groźnie. Aż o 73 proc. wzrósł wskaźnik osób zgłaszających się z zaburzeniami psychicznymi do opieki ambulatoryjnej (dane z lat 1997-2006). Natomiast wskaźnik wymagających opieki całodobowej wzrósł w tym samym czasie o 41 proc. Najczęściej do poradni i szpitali trafiają osoby z zaburzeniami alkoholowymi oraz z depresją. W polskich placówkach psychiatrycznych w 2006 r. pomoc otrzymało tylko 4 proc. ludności (około 150 tys. osób) podczas gdy średnia europejska wynosi 11 proc.
Dodatkowo MZ zaznacza, iż od wielu lat obserwowany jest deficyt kadr i środków w psychiatrycznej opiece zdrowotnej. Jest to wynikiem zaniedbań i marginalizowania tej dziedziny ochrony zdrowia."
"Dane europejskie10 wskazują na znaczne rozpowszechnienie zaburzeń psychicznych,
co pociąga za sobą narastające koszty społeczne i gospodarcze. W 2004 roku 27% dorosłych
mieszkańców Europy doświadczało zaburzenia zdrowia psychicznego. Najczęściej
występujące problemy zdrowia psychicznego to zaburzenia lękowe i depresje. Przewiduje się,
że do 2020 roku depresja będzie najpowszechniej występującym zaburzeniem psychicznym.
Należy podkreślić, że zaburzenia psychiczne kosztują państwo utratę 3-4% PKB11 i są
najczęstszą przyczyną pobierania rent inwalidzkich. Grupą szczególnie wymagającą pomocy
jest młodzież, ze względu na jej pogarszające się samopoczucie psychospołeczne."
"Z najnowszego sondażu CBOS wynika, że niemal co trzeci Polak (29%) twierdzi, że spośród chorób wzbudzających największy lęk, najbardziej obawia się chorób psychicznych. 31% respondentów przyznaje, że czasem martwi się o swoje zdrowie psychiczne.
Stanowcza większość, aż 72% badanych, uważa, że warunki życia w naszym kraju są szkodliwe dla zdrowia psychicznego i zwiększają prawdopodobieństwo zachorowania na choroby psychiczne. 18% respondentów ma odmienne zdanie.
Za czynniki w najwyższym stopniu zagrażające zdrowiu psychicznemu, jak wynika z badań CBOS, Polacy wskazują: bezrobocie (62%), kryzys rodziny (53%), nadużywanie alkoholu i narkotyków (46%), biedę (37%), a także niepewność jutra (24%), nadmierne tempo życia (20 procent) i złe stosunki między ludźmi (17 %).
"W Polsce narasta poczucie indywidualnej słabości i bezradności wobec zagrożeń
wynikających z braku ekonomicznej stabilności, możliwości wpływania na swoje życie,
niepewność pozycji zawodowej i pracowniczej, odczucie nietrafności dokonanych
wyborów, lęk młodych ludzi przed usamodzielnieniem się. Życie w stałym poczuciu
niepewności zawodowej rodzi przekonanie o nieprzydatności zdobytego wykształcenia
i umiejętności. Równocześnie narasta też przeświadczenie, że jednostka nie ma na nic
wpływu i wszystkie procesy społeczno-ekonomiczne rozgrywają się w „kosmicznej”
od niej odległości, wszystko jest od niej niezależne. Brak ekonomicznego bezpieczeństwa,
nadziei na stabilną pracę, na bezpieczną starość, na wystarczające zabezpieczenie
emerytalne, na spłatę zaciąganych kredytów – rodzi jednostkowe poczucie lęku,
przygnębienia, brak wiary w słuszność podejmowanych decyzji. Narasta przekonanie
o własnej intelektualnej mizerności i niewydolności. Człowiek zaczyna zamykać się
w kręgu przeżywanego poczucia klęski, eskalującego lęk i depresję.
Zdrowie psychiczne jest nieodłącznym składnikiem ogólnego stanu zdrowia. Kondycja
zdrowotna narodu coraz bardziej jest zależna od jego dobrostanu psychicznego.
Zdrowie psychiczne stanowi podstawę poczucia narodowej solidarności i wspólnoty.
Decyduje o sile państwa w przezwyciężaniu trudności w czasach kryzysów, klęsk,
kataklizmów i narodowych traum. Załamanie się indywidualnej i grupowej odporności
psychicznej, pogłębianie się poczucia bezradności i osamotnienia jednostek w obliczu
zagrożeń doprowadza do zahamowania rozwoju ekonomicznego, kulturowego i cywilizacyjnego,
lokuje państwo na marginesie globalnego postępu, pozbawia jednostki
nadziei na lepszą przyszłość, rozwija negatywne i wyczerpujące mechanizmy radzenia
sobie, skutkujące zwiększoną fizyczną i psychiczną zachorowalnością i patologizacją
życia społecznego.
Konsekwencje tak uwarunkowanego pogarszania się kondycji psychicznej Polaków
muszą być spostrzegane nie tylko w skali indywidualnego nieszczęścia i cierpienia,
ale w skali makrospołecznej i makroekonomicznej. Oszczędności pozyskiwane dzisiaj
są złudne. Będą generowały o wiele większe koszty związane z koniecznością
długotrwałej opieki państwa nad niepełnosprawnymi, zmniejszona produktywność
nie będzie dawała oczekiwanego wzrostu gospodarczego, choroby i skrócenie czasu
życia, wskutek nasilenia się zachorowalności na choroby współistniejące i patologie,
doprowadzą do przekreślenia planów wydłużenia lat pracy, a tym samym – nodyfikacji
systemu emerytalnego. Obraz ten w wymiarze kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, często
niedostrzegalny z perspektywy bieżącej polityki państwa, choć czyni wszystkich
odpowiedzialnymi za przyszłość swoją i swoich rodzin, to jednak obciąża władze
państwowe odpowiedzialnością o wiele większą. Polskie Towarzystwo Psychiatryczne
musi przekonywać, by w ocenie kondycji psychicznej narodu uwzględniać, że nie
składa się on wyłącznie z jednostek silnych, przystosowanych, optymistów zawsze
radzących sobie z sytuacjami trudnymi lub uchodzącymi za trudne. Autorytetu państwa,
klasy jego władz, nie można mierzyć upajając się ponadjednostkowymi sukcesami,
ale stosunkiem do słabych, potrzebujących i chorych.
Dlatego wzywamy wszystkie odpowiedzialne władze państwowe do podjęcia decyzji
wdrażających przyjęty przez Sejm RP w 2009 roku Narodowy Program Ochrony Zdrowia
Psychicznego. Nie może on mieć po roku charakteru niedokończonego ustawodawstwa,
blankietowego pakietu pogłębiającego zapaść możliwości udzielania psychiatrycznej
pomocy i wsparcia przy równoczesnym nasilaniu się negatywnych obciążeń.