Telewizja – nasze okno na świat.
17/04/2011
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
19 minut czytania
Każdy zdrowy na umyśle człowiek, który pamięta czasy komunizmu, musi przyznać, że telewizja III-ej RP to zupełnie nowa, lepsza jakość w porównaniu z telewizją PRL-u. Tylko jakiś wariat, albo zidiociały oszołom może myśleć inaczej.
Nie jest żadną tajemnicą, że dla większości polaków podstawowym źródłem informacji i rozrywki jest telewizja. Telewizja jest łatwo przyswajalna, łatwa w użyciu i pozwala nam w przyjazny i wygodny sposób zaspokoić większość naszych potrzeb. Ma olbrzymią przewagę nad czasopismami, bo przyswajanie przekazu telewizyjnego nie wymaga czytania z rozumieniem, a tym bardziej czytania rozumnego (to są dwie różne kategorie). Pamiętam jeszcze z lat 90-ych wyniki badań, z których wynikało, że około 70-u % polaków to analfabeci funkcjonalni. Nie wiem czy te wyniki były prawdziwe i czy ta statystyka uległa jakiejś zmianie. Z moich doświadczeń wynika, że mimo licznych reform edukacji, akcji promujących czytanie, a nawet umieszczenia w teście maturalnym sprawdzianu z czytania z rozumieniem, chyba niewiele się zmieniło. Zresztą, same badania rynku mediów wskazują na olbrzymią dysproporcję między telewizją, a czasopismami. Według „Wirtualnych Mediów”, sprzedaż czasopism na początku 2011 roku wyglądała następująco (podaję wyniki wiodących czasopism w zaokrągleniu do tysiąca egzemplarzy) :
Dzienniki ogólnopolskie:
„Fakt” – 413 tys.
„Gazeta Wyborcza” – 313 tys.
„Super Express” – 180 tys.
„Rzeczpospolita” – 137 tys.
Dzienniki Regionalne :
„Polska Dziennik Zachodni” – 67 tys.
„Gazeta Pomorska” – 66 tys.
„Express Ilustrowany” – 45 tys.
Tygodniki opinii :
„Gość Niedzielny” – 147 tys.
„Polityka” – 145 tys.
„Wprost” – 116 tys.
Dwutygodniki poradnikowe :
„Tina” – 587 tys.
„Przyjaciółka” – 504 tys.
„Pani Domu” – 370 tys.
Czasopisma people (plotkarskie) :
„Party. Życie Gwiazd” – 467 tys.
„Show” – 386 tys.
„Viva” – 186 tys.
Dla porównania, za portalem „Press” podam oglądalność najpopularniejszych programów informacyjnych w lutym 2011 :
„Teleexpress” (TVP 1) – 5952 tys.
„Fakty” (TVN) – 5231 tys.
“Wiadomości” – 5051 tys.
Jak widać, przepaść między telewizją, a czasopismami jest ogromna. I nie ma w tym nic dziwnego. Wystarczy nacisnąć magiczny guziczek w pilocie, a otwierają się przed nami prawie nieograniczone możliwości. Możemy dowiedzieć się co porabiają nasze ukochane gwiazdy, zobaczyć jak tańczą, śpiewają, robią zakupy, gotują, wypoczywają, schodzą się i rozchodzą. Możemy też naszych idoli obejrzeć w przeróżnych serialach, a wybór tych seriali jest tak ogromny, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jeśli nas znudzi życie gwiazd, możemy zejść na ziemię i dzięki programom interwencyjnym lub reportażom zobaczyć jak żyją zwykli ludzie : wzruszyć się ich problemami, pośmiać z ich głupoty i małostkowości, lub przerazić ich dramatami. Jeśli i to nam nie odpowiada, to naciskamy inny magiczny guziczek, klik … i mamy sport, klik … religię, klik … kabarety, klik … kulturę wysoką lub niską, klik … mydło i powidło. Dla każdego coś miłego – do wyboru, do koloru. Do tego kompleksowe informacje z kraju i ze świata, opatrzone kompetentnymi opiniami ekspertów i polityków, prezentujących różne, alternatywne punkty widzenia. Słowem, telewizja (a właściwie telewizje) to nasze prawdziwe okno na świat. Każdy zdrowy na umyśle człowiek, który pamięta czasy komunizmu, musi przyznać, że telewizja III-ej RP to zupełnie nowa, lepsza jakość w porównaniu z telewizją PRL-u. Tylko jakiś wariat, albo zidiociały oszołom może myśleć inaczej. Moja córka jednak twierdzi, że nie jestem całkiem normalny (kochana córeczka) i chyba ma rację, bo oglądając nasze najpopularniejsze kanały telewizyjne nie mogę się pozbyć natrętnego wrażenia, że od czasów PRL-u w telewizji niewiele się zmieniło, a jeśli już, to raczej na gorsze (to już chyba prawdziwa herezja). I nie chodzi tu tylko o kłamstwa i manipulacje, bo to zdarza się wszędzie. Moim zdaniem, podobieństw jest o wiele więcej.
Skoro już złożyłem taką deklarację, to postaram się ją jakoś uzasadnić. Według portalu „Press” największy udział w rynku telewizyjnym mają w kolejności : TVP 1 19,38%, Polsat 14,86%, TVN 14,03%, TVP 2 13,64%, TVP INFO 3,58%, TVN24 2,78%. Dlatego właśnie te programy postaram się porównać z telewizją PRL.
Oferta programowa.
Muszę uczciwie przyznać, że jest znacznie szersza niż w czasach PRL-u, co niekoniecznie oznacza, że lepsza. Przybyło programów poradnikowych i plotkarskich, co odpowiada popytowi społecznemu (dane sprzedaży czasopism, zamieszczone wyżej). W telewizji partyjnej, z niejasnych dla mnie przyczyn zwanej publiczną) pojawiły się programy religijne, a TVN stworzył osobny kanał „Religia”, dostępny w telewizjach kablowych. Zniknęły za to programy popularnonaukowe. Nastąpił wysyp cieszących się dużym wzięciem wróżek, tarocistów i innych przepowiadaczy przyszłości, co kulturowo cofa nas do czasów pogańskich. Tabloidyzacja programu telewizyjnego spowodowała wypieranie kultury wysokiej, przez marnej jakości popkulturę, a co za tym idzie, obniżenie jakości intelektualnej i artystycznej oferty programowj w porównaniu z telewizją PRL-owską.
Moja ocena różnic między telewizjami III-ej RP, a PRL :
Zakres oferty, mimo zastrzeżeń, jednak +
Jakość oferty —
Konkurencyjność oferty programowej.
W PRL istniały dwa programy telewizji partyjnej, które miały różny profil : TVP1 – kultura, edukacja, publicystyka (propaganda) ; TVP2 – rozrywka. Mam wrażenie, że w głónych telewizjach III-ej RP istnieje podobna segmentacja. Zupełnie tak, jakby istniał jakiś ośrodek centralny rozdzielający profile programowe. Polsat – kabarety, TVN – tokszołyobyczajowo-plotkarsko-gwiazdorskie, Telewizja Partyjna – tokszołypolityczne i teleturnieje. Główne serwisy informacyjne, podobnie jak w TVP PRL, są ustawione czasowo tak, by ze sobą nie kolidować i nie konkurować : Wiadomości TVP1 godz. 19.30, Fakty TVN godz. 19.00. Trudno mi też uznać, że programy kabaretowe w Telewizji Partyjnej konkurują z podobnymi programami w Polsacie, skoro występują tam te same kabarety (naprawdę rynek kabaretowy w Polsce jest tak ubogi ?). Jednak nie będę się sprzeczał, jeśli ktoś uzna, że te wszystkie programy typu „Jak oni tańczą, śpiewają, jeżdżą na łyżwach, zgadują itp.”, lub ta różnorodność nierozpoznawalnych przeze mnie seriali, jest wyrazem konkurencyjności oferty programowej. Ja nie widzę w tym względzie zbytnich różnic między PRL, a III-ą RP.
Moja ocena różnic między telewizjami III-ej RP, a PRL : 0
Konkurencyjność informacji i opinii.
Moim zdaniem, oczekiwanie od jakichkolwiek mediów pełnego obiektywizmu jest niedorzeczne. Już sam dobór i sposób eksponowania tematów w przekazie informacyjnym, a także dobór komentatorów jest subiektywny. Do tego dochodzą dodatkawe czynniki, jak system wartości, względy biznesowe, ideologiczne, polityczne i jeden Bóg raczy wiedzieć, jakie jeszcze, które warunkują subiektywizm przekazu. Dlatego tak ważna jest konkurencyjność przekazu informacyjnego w różnych mediach, oraz zróżnicowanie i konkurencyjność opinii. Dzięki temu telewidz może skonfrontować i zweryfikować zróżnicowane informacje, oraz przeciwstawne opinie i wyrobić sobie własne zdanie. Przeepraszam za ten truizm, ale jak pokazuje doświadczenie, ta prosta prawda nie jest dla wszystkich taka oczywista (lemingi). W PRL-u, z oczywistych względów, przekaz informacyjny w obu programach Telewizji Partyjnej, nie był względem siebie konkurencyjny. A jak jest dzisiaj ? Dokładnie tak samo. We wszystkich programach mamy ten sam zestaw głównych informacji, poszerzonych o kilka nieistotnych, a nadających pozory zróżnicowania. Zupełnie tak, jakby istniał nadal jaki Wydział Propagandy KC, który selekcjonuje dopuszczalny zestaw informacji dla wszystkich nadawców (dotyczy to także ogólnopolskich rozgłośni radiowych). Kto nie wierzy, może to sam łatwo sprawdzić. Także krąg osób opiniujących informacje jest bardzo ograniczony i taki sam we wszystkich telewizjach. Ten krąg tworzą politycy, publicyści, celebryci, eksperci (głównie socjologowie i politolodzy), oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych (prawie wyłącznie lewckich). Jest to łącznie zaledwie kilkadziesiąt osób, które zestawiane są w różnych konfiguracja, co robi wrażenie dużej różnorodności i otwartości opinii. Co prawda, obecnie zakres opinii jest szerszy niż w czasach PRL-u, bo dopuszczane są poglądy prawicowe, mimo to ów zakres jest nadal limitowany. A swoją drogą, czy rzeczywiście w prawie 40-o milionowym narodzie jest tylko kilkadziesiąt osób zdolnych do kompetentnego opiniowania rzeczywistości ? I czy faktycznie kometentnego ? Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jest to obraźliwe.
Tylko „telewizja pisowska” tworzyła różnicę w tym jednolitym przekazie medialnym, zarówno jeśli chodzi dobór informacji, jak i zakres opinii. Właśnie ta konkurencyjność przekazu była przyczyną ataków ze strony establisz-mętu (może lepiej powiedzieć mętów) III-ej RP. Jednak po „odpartyjnieniu” Telewizji Partyjnej, wszystko wróciło do normy.
Moja ocena różnic między telewizjami III-ej RP, a PRL : 0
Transparentność systemu państwa.
W omawianych przeze mnie mediach III-ej RP nie znajdziemy żadnego zainteresowania tematami, które dla normalnych mediów w demokratycznych krajach byłyby prawdziwą kopalnią złota. Wymienię tu tylko kilka z nich, a sądzę, że autorzy i użytkownicy NE, bez większego problemu mogą ją poszerzyć.
Katastrofa smoleńska. Wszystkie wielkie afery III-ej RP, a zwłaszcza udział w nich polityków, bez których nie byłyby możliwe. Niszczenie prywatnych przedsiębiorstw przez celowe i skoordynowane działania instytucji państwa (takich przypadków jak sprawa Romana Kluski i Optimusa było więcej). Korupcja. Cenzura. Bankructwo przedsiębiorstw w wyniku nadmiernie wydłużonych spraw w sądzie (osobiście znam kilka takich przypadków. Zablokowanie przez marszałka sejmu wniosku złożonego przez stoważyszenie JOW, wraz z odpowiednią ilością podisów, a dotyczącego referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych. Wniosek nie tylko utknął w szufladzie marszałka, ale też zostały zniszczone listy z podpisami. Moim zdaniem jest afera na miarę amerykańskiej Watergate, bo w oczywisty sposób został złamany art.4 konstytucji.
To tylko malutki fragment tej strefy cienia, którą wszystkie główne telewizje (inne media także) skrupulatnie omijają. Łatwo jednak tą strefę cienia zidentyfikować. Mieszczą się w niej wszelkie kwestie, które mogą podważyć zaufanie obywateli do systemu państwa, systemu , którego beneficjentami są między innymi, grupy interesu stojące za owymi mediami. Dokład nie tak samo jak w PRL-u. Wtym przypadku także różnicę robiła „telewizja pisowska”, a zwłaszca takie programy jak „Misja specjalna” Anity Gargas i „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego.
Moja ocena różnic między telewizjami III-ej RP, a PRL : 0
Społeczeństwo obywatelskie.
Z wyjątkiem związków zawodowych (praktycznie tylko przy okazji jakichś widowiskowych akcji), organizacji lewackich i niektórych organizacji charytatywnych, w przekazie telewizyjnym społeczeństwo obywatelskie praktycznie nie istnieje. Wszelka aktywność obywatelska widoczna w przestrzeni publiczej, taka chociażby jak obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej, jeśli nie można ich przemilczeć, są sprowdzane do poziomu walki partyjnej. Po za tym, przeciętni obywatele pojawiają się jako jakiś egzotyczny i dziwaczny byt w obyczajowych tokszołach i programach interwencyjny. Problemy, które ów dziwaczny byt dotykają, zawsze mają wymiar indywidualny, a nigdy społeczny i systemowy. Znowu będę się powtarzał, ale i w tym przypadku, różnicę robiła „telewizja pisowska”, a zwłaszcza program „Warto rozmawiać” (za to moje głębokie ukłony dla Jana Pospieszalskiego), do którego wielokrotnie byli zapraszani przedstawiciele organizacji pozarządowych, nienależących do grupy koncesjonowanych przez główne media. Nie widzę żadnej różnicy z PRL-em.
Moja ocena różnic między telewizjami III-ej RP, a PRL : 0
Elementy kształtujące poczucie tożsamości narodowej.
Te elementy to kultura narodowa, język narodowy, tradycja, pamięć historyczna, obyczajowość. Trzeba przyznać, że telewizja PRL- u wykazywała wiele dbałości o te elementy, chociaż przy okazji mocno je deformując ideologicznie. Taka postawa wynikała z samei istoty komunizmu, który jest ideologią kolektywistyczną i kształtowanie tożsamości wspólnotowej było dla władz komunistycznych bardzo ważne. Dlaczego starali się kształtować tożsamość narodową, a nie jakąś „internacjonalistyczną” ? To już temat na zupełnie inną opowieść. Z telewizji III-ej RP owe elementy zostały prawie całkowicie wykluczone, a kwestia tożsamości narodowej i patryjotyzmu stały się sprawami wstydliwymi i niepożądanymi. Najlepiej ilustruje to reakcja jurorów programu „Must be the music”, na piosenkę zawierającą treści potryjotyczne – byli nią zgorszeni. I znowu (jakże by inaczej ?) korzystną różnicę robiła „telewizja pisowska”.
Moja ocena różnic między telewizjami III-ej RP, a PRL : — !
Takich kryteriów porównawczych można znaleźć więcej, ale nie chcę Was zanudzać, bo już i tak nadmiernie się rozpisałem i sam ze zmęczenia tracę wątek. Podsumowując muszę stwierd zić, że to nasze wspaniałe okno na świat, bardziej mi przypomina zabrudzony więzienny wizjer, przez który niewiele można zobaczyć, a to co widać jest i tak mocno zniekształcone. Może jednak się mylę ? Może faktycznie jestem zidiociałym oszołomem ? Jak sądzicie ?
Ps.
Z konieczności pominąłem kilka ważnych wątków. Postaram się je w najbliższym czasie uzupełnić.