Bez kategorii
Like

Telewizja kłamie?

20/01/2012
362 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Moje spotkanie trzeciego stopnia z telewizją.

0


    Pod koniec roku 2010 zdrowie zaczęło mi się pogarszać dramatycznie. Postanowiłem więc przyśpieszyć sprawy. Pomysł? Telewizja. Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Rozesłałem maile po wszystkich programach interwencyjnych. Oczywiście TV. Bo mają dużą oglądalność.  Chociaż nie cierpię rozgłosu to innego wyjścia nie widziałem.

   Odezwało się parę programów w tym program Pani Jaworowicz. Ktoś z jej biura dzwonił do mnie nawet kilka razy. Zapraszał do osobistej wizyty w Warszawie, poznania się, rozmowy z prawnikami. Pewnie bym z tego zaproszenia skorzystał, ale bałem się, że nie dojadę. Wybrałem tv publiczną. Obiecali, że do mnie sami się pofatygują. Wyraziłem aprobatę. Ustaliliśmy wstępnie kształt nagrania.

   Przyjechało po mnie dwóch panów. Busem. Zabrali mnie tym busem z sobą. Do N.S. Już wiele dni wcześniej umówili się na rozmowę z prokuratorem, w mojej sprawie. Zarezerwowali nawet do celów wywiadu salę sądową. Tą samą gdzie byłem sądzony. W prokuraturze i w sądzie istny pokaz mody: telewizja przyjechała! Każdy był dla mnie miły. Aż by się chciało takich rzeczy na co dzień. Dobrze jednak pamiętałem jak było wcześniej. 

   Jeden z Panów z TV był redaktorem i miał ze mną przeprowadzić wywiad, a drugi kamerzystą. Obaj byli bardzo kontaktowi. Operator  kamery był 10 lat młodszy ode mnie i pochodził z tej samej miejscowości co i ja. Dogadaliśmy się, że ganialiśmy po tych samych podwórkach. Oczywiście jak byliśmy dziećmi. Potem był wywiad.

   Sala na której go udzielałem ożywiła wspomnienia. Ja gadałem, kamerzysta filmował, a redaktor nic nie mówił. Miał dograć swoje kwestie później, gdy materiał będzie już pocięty. Gdy się wygadałem, panowie wyrazili swoje ubolewanie nad tym co mi się przydarzyło. Opowiedzieli też o swoich perypetiach z Sądami. Kto ich nie ma?    

  Następnie pojechaliśmy do B. Chcieli też zrobić wywiad z nią – kobietą, która mnie wrobiła. Oczywiście się nie zgodziła. Otworzył starszy syn i nie zgodził się na wpuszczenie do mieszkania ekipy TV. Panowi pocałowali klamkę.

   W między czasie wyjaśniono mi jak to będzie wyglądało dalej. Ostatnie, podsumowujące minuty będą na żywo. Zgodziłem się na swoją tam obecność pod pewnymi warunkami: będą prawnicy, którzy są obeznani z moją sprawą i mi pomagają z dobrej woli. Też tacy są:). Nie tylko za swoją znajomość problemu i prawa, ale też z tego względu, że po prostu mam trudności z mową 

   Zgodzili się na to. Ze swej strony prosili tylko abym się streszczał ze względu na konstrukcję programu: końcowa część była na żywo, więc nie wskazanym by było rozwlekanie oczywistych spraw. Oni obiecali nie mówić pewnych rzeczy, a ja innych. Żeby nie przedłużać.

   Nadszedł dzień emisji. Leciały wcześniej spoty reklamowe tego programu więc sąsiedzi już wiedzieli. W mieście tej kobiety także pełna mobilizacja. Dzwonił kolega by mnie o tym poinformować. Ja się wcale nie denerwowałem. Spokojnie czekałem na określoną godzinę, po czym udałem się na miejsce spotkania. Czekało tam już kilka wozów transmisyjnych. Zostałem przestawiony prezenterce programu. Też wyraziła ubolewanie. Powiedziała, że była wstrząśnięta moją wypowiedzią dotyczącą kary śmierci. Dowiedziałem się przy okazji, że życzliwi mi prawnicy nie dotarli na miejsce, ale bym się tym nie przejmował. Będą za to inni, którzy mi chcą pomóc. Jeszcze bardziej życzliwi.

   Nie robiłem z tego afery. Nic się nie stało. 

   Puszczają w telewizji nagraną wcześniej część programu. Czekamy. Wreszcie nasza kolej. Na żywo. Prowadząca program robi wprowadzenie:

 – Marian S. został co prawda pokrzywdzony, ale to po części jego  wina. Przez dziesięć lat od wyroku nie zrobił nic aby to zmienić (w domyśle: obudził się rychło wczas). 

   Jestem zdumiony tym co słyszę. Dowiaduję się poza tym, że ci "życzliwi" mi prawnicy reprezentują Sąd z którym od lat walczę. Na domiar złego nie mają pojęcia o prawie cywilnym. Na co dzień zajmują się karnym.

   Prowadząca podtyka mi pod nos mikrofon i o coś się mnie pyta. Za bardzo nie wiem o co jej chodzi. Wiem już, że zostałem wmanewrowany. Tylko o tym myślę. "Ku.wa, ku.wa, ku.wa" – powtarzam jak mantrę w myślach. Po chwili dociera do mnie sens jej słów. Powtarza natarczywie jedno pytanie: "Czy teraz bym postąpił inaczej?"

 – Nie. Nie postąpił bym inaczej. 

 – Jak to? – pyta nieco zdziwiona i jakby nadąsana. Widocznie nie takiej odpowiedzi oczekiwała.

   Potem rozmawia z tymi "życzliwymi" prawnikami. Jeden jest młodszy, drugi dużo starszy. Obaj może znają się na prawie karnym, ale na sprawach rodzinnych miej niż ja. Ale kto by mi tam wierzył. Przecież prawnicy lepiej się znają niż ja, dyletant. Są uśmiechnięci, gładko ogoleni i na luzie. Sprawiają wrażenie, że wiedzą o czym mówią:

 – Pan S. miał wiele możliwości, które dawał mu Sąd. Ale z nich nie skorzystał. Miał na to aż 5 lat. I nic. Teraz, gdy jest już za późno, nagle się obudził. Sąd dawał mu propozycję rat na badania DNA. Nie chciał skorzystać.

   Sądy NIGDY oraz nikomu nie składają takich propozycji. W każdym razie o czymś takim nie słyszeli moi znajomi prawnicy. Z wieloletnim stażem.

   Dalsza część rozmowy z tymi prawnikami:

 – Odszkodowanie? Jakie odszkodowanie? Sąd nie ma sobie nic do zarzucenia. Im prędzej Pan S. to zrozumie, tym lepiej będzie dla niego.

   Starszy prawnik dodaje:

 – Zaznajomiłem się dokładnie z aktami w tej sprawie i mogę państwa zapewnić, że Sąd zrobił wszystko by wyrok był uczciwy. Poza tym z akt jasno wynika, że Pan S. przyznał się do winy, a teraz nagle się z tego wycofuje.

    Z akt sprawy: "Sąd Rejonowy pominął wówczas istotne sprzeczności znajdujące się w materiale dowodowym jak np. to, że w sprawie znalazł się wówczas dowód przeczący twierdzeniom powódki iż strony współżyły w okresie koncepcyjnym. Już ta okoliczność poddawała w poważne wątpliwości ówczesne stanowisko powódki." i dalej "zeznania świadków (jej) w zasadzie nic nie wniosły do postępowania, potwierdziły jedynie fakt kilkukrotnego spotkania się stron, Żaden ze świadków nie zeznał, że pozwany spotykał się z powódką w okresie koncepcyjnym oraz, że wówczas dochodziło między nimi do współżycia intymnego. Zeznania te raczej potwierdzały stanowisko powoda. Oceniając materiał dowodowy, nie można nie zgodzić się ze skarżącym, że postępowanie to dotknięte było błędami proceduralnymi mogącymi mieć wpływ na treść orzeczenia. Materiał dowodowy nie dostarczył jednoznacznych podstaw do przyjęcia ojcostwa pozwanego."

   Pani prowadząca:

 – No, niech Pan powie, że to w dużej części Pana wina. No niech Pan powie!

   Powiedziałbym jej, ale to co akurat chciałem powiedzieć raczej nie nadawało się do telewizji.

   Koniec programu. Powiedziałem starszemu prawnikowi, sędziemu karnemu w SO, już poza kamerami, że jest kłamcą i szują. Tylko się uśmiechnął, a ja wiedziałem, że zyskałem nowego wroga i jak będzie miał okazję to się mi się "odwdzięczy." Po roku taka okazja się nadarzyła.

   Potem oglądałem ten program już na "spokojnie." Czy zostały fakty zmanipulowane? A czy szklanka, której zawartość składa się w 99,9% źródlanej wody, a "tylko" 0,01% to trucizna to nadal szklanka czystej wody?

   Z ostatniej chwili.

   To, że najgorszy rodzaj ludzi jakich w życiu spotkałem to prawnicy, sędziowie, prokuratorzy i komornicy wie chyba każdy kto czyta moje posty. Ale mało kto wie, że ludzie, których najbardziej szanuję i darzę sympatią to też prawnicy i sędziowie. Między innymi dzięki takim ludziom udało mi się zrobić badania DNA. Dzisiaj spotkałem właśnie jedną z takich osób:

 – Dzień dobry Panie Marianie. Niedawno widziałam Pana w telewizji.

 – Jak to niedawno? Przecież program był półtora roku temu.

 – No, niby tak. Ale pokazywali fragment programu przy okazji przyznawania nagród.

 – Jakich nagród?

 – Tych dawanych przez prawników itp. dla najlepszych dziennikarzy. No i ten co robił program o Panu dostał tą nagrodę. Pieniężną. Nie wiem ile, ale na pewno nie mało.

   Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych pomyślałbym tak: "To ukryta łapówka za wybielenie sprawców mojego nieszczęścia." Ale nawet mi to nie przyszło do głowy.

 
0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758