Rafał Jankowski, szef związku zawodowego śląskich policjantów, najwyraźniej odleciał. Aż strach się bać, że ten odlot podzieli ktoś bardziej od niego decyzyjny.
Dziennik Zachodni, środa, 23 listopada 2016 roku.
Red. Patryk Drabek rozmawia z Rafałem Jankowskim, nowym przewodniczącym Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów woj. śląskiego. Najważniejszy fragment:
– Najistotniejsze będą wszystkie kwestie dotyczące policjantów pełniących służbę na ulicach. Począwszy od tego, by byli dobrze wynagradzani, a kończąc na dobrym wyposażeniu i wyszkoleniu. Istotne będą jednak także kwestie wizerunkowe. Naszym priorytetem jest m.in. zajęcie się osobami, które nagrywają policyjne interwencje. Chodzi o tych obywateli, których nie dotyczą działania policjantów, a którzy przeszkadzają funkcjonariuszom. Jest wiele krajów na świecie, gdzie podczas takiego nagrywania można odebrać telefon i podać nagrywającego do sądu za utrudnianie czynności.
Jest to problem, ponieważ te filmy są później publikowane w internecie i często nie pokazują całego przebiegu interwencji. Zazwyczaj jednoznacznie wskazują na to, że policjanci albo zrobili coś źle, albo czegoś nie zrobili. Chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, by takie nagrywanie było zabronione. Jeśli ktoś chce kręcić filmy, to niech zostanie reżyserem kina akcji.
Patrząc na zdjęcie pana policjanta Jankowskiego widzę, że obaj pamiętamy te czasy, kiedy przed sądem stawał delikwent oskarżony o czynną napaść na milicjanta. Najczęściej uderzał a to okiem, a to podbródkiem, nierzadko inną częścią ciała, zwykle służącą do siadania, w milicyjna pięść lub pałkę.
O tym, że taki był przebieg zajścia, zeznawali inni na 100% bezstronni świadkowie – funkcjonariusze milicji biorący udział w tym samym pałowaniu ludzi.
’
Rzecz jasna świadkowie obrony (czasem byli tacy) okazywali się dla peerelowskiego sądu niewiarygodni, z przyczyn osobistych pragnęli bowiem zaszkodzić obrazowi ukochanej przez Naród milicji. Tzn. Naród z wyjątkiem garstki warchołów, chuliganów i przestępców.
Wyrok: dwa lata, jak dla brata – komentowała ulica.
Tyle, że najdalej po roku była amnestia.
A jak nie, to wypuszczano za…dobre sprawowanie.
Dzisiaj, jak wynika z wypowiedzi Jankowskiego, milicjantom, pardon, policjantom, najwyraźniej znowu przeszkadza to, że ich wersja zdarzenia może okazać się odmienna od tej zarejestrowanej kamerą czy choćby telefonem.
Tymczasem po stronie tak „uzbrojonego” obywatela stają…sądy.
Jeden z najważniejszych to wyrok Sądu Okręgowego w Zielonej Górze z dnia 7 sierpnia 2013 r. (I C 19/13), który rozpatrywał kwestię dotyczącą publikacji nagrania wykonywania czynności służbowych przez funkcjonariuszy publicznych. Sąd stwierdził: „Bez wątpienia autor nagrań nie musiał uzyskiwać zgody na publikację nagrań, w których udział brali funkcjonariusze Straży Miejskiej, w szczególności, że nagrania te dotyczyły ich poczynań w trakcie służby”.
Osoby wykonujące funkcje publiczne korzystają z ograniczonej ochrony prawa do prywatności. Zarówno w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego (por. wyroki i z 13 lipca 2004r. K 20/03, OTK ZU nr 7/A/2004, poz. 63 i z 19 czerwca 2002r. K11/02, OTL ZU nr 4/A/2002r., poz. 43), jak i w orzecznictwie Sądu Najwyższego (por. wyroki z 20 kwietnia 201r. I CSK 500/10, OSNC 2012, nr 2, poz. 19 i z 11 maja 2007r. I CSK 47/07, LEX nr 449462) dopuszczono możliwość ingerencji w prawo do prywatności osób pełniących funkcje publiczne, wyłączając zatem możliwość uznania tych działań za bezprawne, gdy w orzecznictwie Trybunału pokreślono, że wykluczona jest nadmierna ingerencja w sferę życia prywatnego, zaś Sąd Najwyższy kładł nacisk na to, że mogą to być wyłącznie informacje mające bezpośredni związek z działalnością publiczną (por. orzecznictwo Sądu Najwyższego przywołane w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 20 marca 2006r., K 17/05 OTK-A 2006, nr 3, poz. 30).
Sądy powszechne, które w zakresie swoich czynności rozważały kwestię nagrywania osób wykonujących funkcje publiczne uznawały, że każdy ma prawo do rejestracji przebiegu wykonywania tych funkcji oraz, że nie jest wymagana zgoda funkcjonariusza publicznego dla zrealizowania tego prawa.
(Krzysztof Izdebski, ekspert prawny Stowarzyszenia Sieć Obywatelska – Watchdog Polska)
Tymczasem przykład sąsiedniej Rosji (poprzez Obwód Kaliningradzki) dobitnie świadczy, że masowe nagrywanie policjantów (milicjantów) jest konieczne w posowieckich krajach.
Udało się na przestrzeni zaledwie kilku lat ograniczyć złe praktyki drogówki do poziomu, który nawet u nas byłby zadowalający. Wystarczyło tylko założenie fotorejestratorów. Dzisiaj bez urządzeń rejestrujących nie porusza się tam żaden samochód, z wyjątkiem części rządowych.
Trudno więc funkcjonariuszowi wmówić komukolwiek winę.
Jaka jest nasza Policja każdy widzi. Mniej więcej.
Oczywiście nie wszyscy są źli.
Ale, jak mówił pewien klasyk, ludziom trzeba ufać. I kontrolować jednocześnie.
Wtedy nawet najbardziej czarna owca stanie kornie w szeregu.
26.11 2016
’
’
’
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: Telefon, wróg Policji | W y s z p e r a n e