Bez kategorii
Like

Tego dnia nie każdy ma wolne

01/11/2011
450 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Hiobowscy pojechali na cmentarz. Tego dnia wieźli już tylko znicze, wszelkie inne czynności zostały wykonane wcześniej.

0


Hiobowscy pojechali na cmentarz. Tego dnia wieźli już tylko znicze, wszelkie inne czynności zostały wykonane wcześniej. Tata Łukaszka zręcznym szybkim slalomem poruszał się pomiędzy pojazdami z rejestracjami z innych miast. W sznurze aut udało mu się znaleźć wolne miejsce i zaparkował. W dalszą drogę ruszyli pieszo.
Było tłumnie, hałaśliwie i męcząco. Budki z gastronomią, riksze, stragany z kwiatami i zniczami. Długi marsz wśród ciżby ludzkiej. Kiedy dotarli wreszcie na ostatni grób tata Łukaszka odszedł na chwilę na bok. Wymówił się tym, że chce odpocząć i nabrać koncentracji przed drogą powrotną. Wszedł w sąsiednią alejkę i przysiadł na pustej ławeczce w kąciku okolonym żywopłotem. Wyprostował plecy i zamknął oczy. Posiedział tak przez chwilę czy dwie, gdy poczuł, że ktoś się do niego dosiadł. I to tak bezceremonialnie, popychając go ostro biodrem.
Tata Łukaszka już chciał ostro zrugać tama osobę – mógł, oczywiście ustąpić miejsca, ale trzeba wpierw się spytać! Otworzył oczy, spojrzał w bok i mowę mu odjęło.
Obok niego siedziała ubrana w swój habit Śmierć.
Tata się wystraszył, ale nie tak bardzo, bo już ją kilka razy spotkał.
Śmierć obróciła głowę i spojrzała na niego bez słowa. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę i patrzyli na siebie.
– Dz… Dzień dobry – wykrztusił tata Łukaszka.
Śmierć nadal milczała. Jakby ponuro.
– Po… Pogodę mamy… Ładną… – ciągnął tata Łukaszka czując, że gada idiotyzmy.
Śmierć nadal milczała. Jakby poirytowana.
– Czemu akurat dziś pani tu przyszła? – spytał cicho tata Łukaszka. – Chce pani popatrzyć na tych, co tu już leżą? Hm… Odwiedzić ich?
Śmierć nadal milczała. Jakby zasmucona.
– No to po co?
Śmierć bez słowa wskazała trzonkiem kosy mijającą ich rodzinę. Rozmawiali o jakichś codziennych głupstwach, a pan w sile wieku popijał piwo z puszki.
Śmierć rozłożyła ręce, wstała i poszła za nimi.
Podczas drogi powrotnej Hiobowscy zadziwili się, że tata Łukaszka tak wolno prowadzi. W domu, wieczorem, dowiedzieli się z wiadomości, że w mieście był wypadek samochodowy. Śmiertelny. Kierowca miał zero osiem promila we krwi.
– A co wy myślicie, że w taki dzień Śmierć ma wolne? – spytał tata Łukaszka i wyszedł na balkon popatrzeć na miasto nocą.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758