Bez kategorii
Like

Teatr z Włocławka w sztuce „Zbrodnie” w Zakładzie Karnym we Włocławku Mielęcinie

12/02/2012
622 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Małe zbrodnie małżeńskie Erica-Emmanuela Schmitta w wykonaniu Anety Krauze i Pawła Drzewieckiego obejrzeli skazani 11 lutego 2012 roku w Czytelni Biblioteki Centralnej Zakładu Karnego we Włocławku.

0


Zabawna i pełna zaskakujących zwrotów akcji opowieść o związku dwojga ludzi została w brawurowy sposób zagrana przez młodych aktorów. Publiczność żywo reagowała na zwroty akcji, a bliskość wykonawców powodował, że zacierała się granica pomiędzy sceną a widownią. Nie było to do końca zamierzone, ale wyszło znakomicie. Dowodem tego była owacja na zakończenie i rozmowy po spektaklu. Czytelnia była wypełniona po brzegi, co jest normą podczas imprez organizowanych w Zakładzie Karnym we Włocławku. Wszyscy pozostali mieszkańcy "miasteczka za murami" obejrzą spektakl w więziennej telewizji kablowej, której ekipa była obecna podczas przedstawienia.

Należy dodać, że Paweł Drzewiecki ma kilka więziennych epizodów w swoim życiorysie. Jako aktor teatru "Atelle" występował trzy razy w naszym zakładzie. Poza tym razem z Więziennym Klubem Literackim "Bartnicka 10" prezentował się w Areszcie Śledczym w Bydgoszczy i na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Było to w czasach, kiedy nieistniejący dzisiaj włocławski teatr "Atelle" prowadził Eugeniusz Gajewski.

Nazywam się Paweł Drzewiecki, jestem zawodowym aktorem, właśnie kończę również studia reżyserskie. W październiku 2010 roku zdobyłem zawodowe uprawnienia aktorskie, które umożliwiają mu występowanie na wszystkich scenach teatralnych w Polsce. 27 listopada 2011 miała miejsce premiera spektaklu pt. “Małe zbrodnie małżeńskie” Erica-Emmanuela Schmitta, który jest moim przedstawieniem dyplomowym zrealizowanym na Wydziale Reżyserii Wrocławskiej Filii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Przedstawienie dyplomowe miało miejsce 3 grudnia 2011 roku we Wrocławiu. Promoterem przedstawienia był rektor Szkoły Teatralnej prof. Krzysztof Kuliński. Na codzień jestem aktorem Teatru Ludzi Upartych oraz pracownikiem Teatru Impresaryjnego im. Włodzimierza Gniazdowskiego we Włocławku jako specjalista ds. edukacji teatralnej. Od dłuższego czasu prowadzę zajęcia teatralne dla młodzieży. Moje kontakty z Klubem "Bartnicka 10" wspominam bardzo pozytywnie. To była wspaniała szkoła życia. Pamiętam nasze wspólne wyjazdy, spektakle, prezentacje i życzliwość z jaką byliśmy traktowani w Zakładzie Karnym we Włocławku. Wspólne próby, przegadane godziny i poznawanie skazanych – twórców i odbiorców – ludzi bardzo wrażliwych, choć pierwsze pozory o tym nie świadczyły. To był zgrany zespół, a wspólne długie przejazdy w więźniarce, gdzie siedzenia były z desek, wspominam do dzisiaj.

-Moje nazwisko Aneta Krauze. Jestem włocławianką, choć obecnie mieszkam w Łodzi, gdzie studiuję psychologię i teatrologię na Uniwersytecie Łódzkim. Moja przygoda z aktorstwem rozpoczęła się w gimnazjum, potem był teatr "Skene" i "Teatr Ludzi Upartych". Z Pawłem zagraliśmy "Małe zbrodnie małżeńskie" już cztery razy, a jutro zagramy piąty raz w Osięcinach. Występ w więzieniu był niesamowity. Szczególnie ta publiczność siedząca na wyciągnięcie ręki i niesamowita uwaga z jaką słuchano każdą wypowiadaną kwestię. Nie obawiałam się reakcji widowni, choć trema z pewnością była.

 Przedstawienie w Bibliotece Zakładu Karnego we Włocłwku Mielęcinie

Wstęp napisał i aktorów wysłuchał – Ryszard Seroczyński z ZK włocławek Mielęcin
 

http://www.sw.gov.pl/pl/okregowy-inspektorat-sluzby-wieziennej-bydgoszcz/zaklad-karny-wloclawek/news,7775,zbrodnie-w-zakladzie-karnym.html

 

Z programu przedstawienia
Giles i Lisa wracają do domu ze szpitala – on ogarnięty amnezją po tajemniczym wypadku. Obserwujemy rozpaczliwą próbę odnalezienia się dwójki ludzi w nowej sytuacji – Lisa opowiada mężowi o nim samym, on zwraca się do niej per "pani". W tym wszystkim jest strach, niepokój, ale znajdzie się też miejsce na śmiech.

Jednak to jest dopiero punkt wyjścia. Schmitt wkłada w usta swoich bohaterów ważne pytania, stawia ich przed dylematami, wobec których i my – widzowie – musimy stanąć.       Czy możliwe jest zbudowanie szczęścia od nowa? Czy amnezja może być punktem wyjścia do poprawy wizerunku, na przykład wytresowania męża? Czy uczucie po piętnastu latach wspólnego pożycia może być wciąż tak samo intensywne? Czym jest zaufanie i czy ma się je, czy po prostu ofiarowuje? Gdzie są granice miłości? Co usprawiedliwia kłamstwo? Kiedy należy odejść, a kiedy walczyć? Czy nieodłączna rutyna nie tłamsi w gardle najważniejszych słów? Jakie obawy nie pozwalają mówić o swoich lękach i niespełnieniach?

Pierwsze, co uderza w całej tej historii, to niezwykła mądrość płynąca z kolejnych kwestii.     W każdej wypowiedzi – czy to kobiety, czy mężczyzny – kryje się głęboka, niebanalna prawda. W ten sposób Autor – ustami takich samych ludzi jak my – przypomina o tym, o czym zdarza nam się zapomnieć w maglu codziennego życia. Przy tym nie robi tego w sposób sztucznie napuszony, jakby popisywał się swoją mądrością. Nic z tych rzeczy.

Przy tym wszystkim Schmitt nie pozwala nam się ani przez chwilę nudzić. Zresztą wszyscy wiemy, jak różnoraki obrót przybierają dyskusje. Nie inaczej jest w przypadku Giles’a i Lisy. Autor doskonale oddaje wszystkie kręte ścieżki słów. Jesteśmy świadkami całej gamy emocji – są tu zarówno odwieczne lęki, długo tajone pretensje, jak i piękno pierwszych wspomnień, bolesność wątpliwości, a także rozbrajająca czułość, bezgraniczne przywiązanie                   oraz kąśliwość ironii, a nawet odrobina zdrowego sentymentalizmu.

Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie i już nie wiadomo, co myśleć o bohaterach – na początku jawią się jako zwyczajni ludzie bez większych problemów, których Autor traktuje      z iście twainowską, pełną ciepła wyrozumiałością. Potem okazuje się, że każde z tej pary głęboko cierpi, skrywa swoje małe grzeszki i bolesne tajemnice.

Wraz z kolejnymi scenami okazuje się, że małżonkowie prowadzą ze sobą specyficzną grę, opartą na niedomówieniach i kłamstwach – choć wszystko jest podszyte miłością.

Kejow

 

Wojciech Stefan Jaroń

 

Jest patronem medialnych tego występu w ramach dzialansci społecznej w Stowarzyszeniu Penitencjarnym PATRONAT które obchodziło 100 – lecie.

Ps. Podziękowanie dla Pana Ryszarda Seroczyńczkiego z ZK Włocławek za organizację przedstawienia.

0

kejow

Pisze i komentuje o paliwach, energii , ekologii , modzie, telewizji jako medium i nosniku informacji,

356 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758